Siedziałam przy barze pijąc jakiegoś zielonego drinka. Powoli zaczynało mi się nudzić, za to Erica bawiła się wręcz doskonale! Właśnie tańczyła z jakimś blondynem śmiejąc się co chwila. Teraz przynajmniej ona powoli zapomina o fakcie, że już szybko nie zobaczy swojego chłopaka, mi jest znacznie gorzej. Przed oczami mam jego nieskazitelną twarz mówiącą do mnie na lotnisku i potem jego znikające oblicze...może uznacie, że to dziwne w końcu Harry robi to, co kocha i nie powinnam mu tego zabraniać, szkoda tylko, że moje serce na tym cierpi. Siedząc tak i popijając kolejny magiczny napój, poczułam, że ktoś przysiadł się do mnie.
- No hej, maleńka! Co taka ślicznotka, jak ty siedzi sama przy barze w taką piękną noc? - zapytał owy chłopak, a ja niechętnie odwróciłam wzrok w jego stronę. Był wysoki, miał niebieskie oczy i był brunetem (bardzo rzadkie połączenie, niebieskie oczy + brunet). W sumie brzydki nie był, miał nawet fajną twarz i ogólnie był lekko zbudowany, mimo wszystko jego sposób mówienia zwracał uwagę, żeby trzymać się od niego z daleka.
- Jestem Will. - dodał nie czekając na moją odpowiedź.
- Briana. - odpowiedziałam z grzeczności. Gdy podałam mu rękę, on pocałował mnie w nią delikatnie. Szybko odsunęłam się od niego.
- W zasadzie to te miejsce jest już zajęte. - skłamałam, byleby pozbyć się tego zbyt pewnego siebie kolesia.
- Rozumiem...to może zatańczymy? - zapytał ni stąd ni zowąd. Coraz bardziej zaczynał mnie wkurzać, ale cóż...
- Raczej nie..- nie zdążyłam dokończyć, bo szybko porwał mnie na parkiet. Na moje nieszczęście akurat w tym momencie puścili wolną piosenkę. Po prostu idealnie!
- Uwielbiam tą piosenkę, a ty? - zapytał przyciągając mnie do siebie. Między nami było dużo ludzi, więc nie mogłam się specjalnie wyrywać czy coś takiego.
- Tak, ja też...możesz mnie już puścić? - tym razem to ja zadałam pytanie, a on zaśmiał się pod nosem.
- Może chociaż poczekasz na koniec piosenki. Miło mi się z tobą tańczy.. - oznajmił i jakby położył swoje ręce na moich biodrach. Nie no, ten typ stanowczo na za dużo sobie pozwala!
- Zostaw mnie, ok? Nie chce mi się z tobą tańczyć rozmawiać, po prostu odejdź! - krzyknęłam prosto w jego twarz, a on po prostu pocałował mnie w usta. Znowu próbowałam się wyrywać, przecież ja kocham Harry'ego i tylko Harry'ego, nie mogę się całować z nikim innym!
- Nie podobało ci się? A może wolisz przejść od razu do rzeczy? - zapytał poruszając znacząco brwiami. Kurde, mój Harry też tak robił, gdy chciał mnie do tego zachęcić, a ja zawsze mu odmawiałam. Teraz myślę, że powinnam się zgodzić od razu, bo przy najbliższej okazji w ogóle go nie zobaczę!
- Spadaj! Nie będę przechodziła do rzeczy, a tak naprawdę, to muszę już iść! - krzyknęłam, a jedyne pożegnanie, jakie od niego otrzymałam, to klepnięcie w tyłek! God, co za obleśny typ!
- Erica, idziemy! - krzyknęłam do przyjaciółki tańczącej z tym samym tajemniczym blondynem, tylko coraz to odważniej. I kto tu przesadza, co?
- Jak to? Coś się stało? - zapytała lekko pijana, ale w miarę myśląca przyjaciółka.
- Tak, stało się! Jakiś dziwny koleś się do mnie przystawiał! W dodatku pocałował mnie...w usta! Tylko ja tego nie chciałam. Czuję się strasznie winna! - odparłam, a dziewczyna próbowała mnie słuchać.
- Serio? Wiesz, nie musisz mówić Stylesowi, ty nie chciałaś tego pocałunku, poza tym nawet nie znasz tego chłopaka, więc...w czym problem? - zapytała.
- No niby masz rację...A tak w ogóle to kim był ten blondyn, z którym tańczyłaś? - zapytałam z ciekawości.
- Kto? Aaa, pewnie chodzi ci o Michaela, tak? Taki tam... - odpowiedziała wymijająco Erica. Dziwne, nawet jak na nią!
- Taki tam? Wiesz, widząc po waszych tańcach raczej to nie był zwykły chłopak...mam nadzieję, że pamiętasz o Maliku? - próbowałam się dowiedzieć jakiś konkretów, nie chciałam, żeby straciła takiego ideała, jakim jest Zayn.
- Oj tak, to tylko taniec. Cały czas myślę o moim skarbie, nie martw się.. - wyjaśniła śmiejąc się pod nosem.
Droga do domu minęła nam dziwnie szybko, pewnie to przez to, że tyle myślałam. Głównie o mnie i chłopakach, szczególnie o Harrym. Te wyjście miało mi poprawić nastrój, jednak odnoszę wrażenie, że jeszcze bardziej wyobrażałam sobie, co by było, gdybym była tu razem z zespołem. Mam nadzieję, że ten czas spędzony bez nich nie będzie całkowicie zmarnowany, chciałabym wytrwać te kilka tygodni bez większych stresów. Ostatnio wiem, że wspominali coś o Los Angeles, że niby mogłabym polecieć tam do nich razem z Ericą. Jednak muszę i tak poczekać ten długi miesiąc lub nawet półtora...
Wchodząc do domu jak najszybciej zwinęłam się do swojego pokoju i spróbowałam zasnąć myśląc intensywnie (z resztą jak zawsze..).
~Tydzień później~
Wow, minął już cały tydzień, odkąd chłopaki wyruszyli w trasę. Dla mnie i Erici to dobra wiadomość, nawet jeśli w tym czasie nie są już w Wielkiej Brytanii. Z mediów wiem, że przebywają obecnie w Irlandii, co oznacza, że przynajmniej Niall jest w domu. Dzień zaczął się zwyczajnie, jak każdy w ciągu ostatniego czasu, bo w końcu ci miałyśmy robić bez naszych szalonych chłopaków. Ten dom stał się zbyt pusty, coraz częściej przebywam poza nim, bo za bardzo przypomina mi o tym wszystkim. Dobrą stroną jest fakt, iż dogoniłam wszelkie zaległości związane z lekcjami i teraz jestem nawet ponad program, co daje mi szansę przedwczesnego świadectwa (czyli dłuższe wakacje, jej!). Erica robi coraz więcej obrazów i rysunków, kilka nawet pojawiło się na ostatniej wystawie galerii niedaleko szkoły. Jestem z niej bardzo dumna, tak samo jak Zayn i reszta (bo zdążyła poinformować ich już o tym). Właśnie jest w trakcie robienia kolejnej pracy, tym razem na jakiś prestiżowy konkurs ogólnokrajowy. Wygląda na to, że swoją tęsknotę przykrywa masą roboty, a ja pracowaniem. Tak nie przesłyszeliście się, ja Briana Edwards pracuje! Brawa i okrzyki dla mnie! A tak na serio to postanowiłam zatrudnić się jako kelnerka, bo nie chcę być wiecznie na utrzymaniu chłopców i rodziców. Może nie zarabiam wiele, ale mi wystarczy. Moją decyzją było również odejść od szkolnych Cheerleaderek, zapewne domyślacie się, jaki był powód. A właśnie, muszę już lecieć, bo zaraz spóźnię się do pracy!
- Oto pańskie zamówienie. - to już chyba dziesiąty klient który narzeka na swoje życie! Bonusem jest to, że tacy ludzie dają dosyć wysokie napiwki (ostatnio mogłam kupić sobie za nie buty i spodnie!) i próbują spędzić ze mną jak najwięcej czasu. Ja za to muszę latać do tych zabieganych klientów, którzy po 10 sekundach czekania stwierdzają, że wolą wziąć coś na wynos, bo nie zniosą już dłuższego czekania, a ja wyrabiam sobie kondycję niczym zawodowy sportowiec, żeby nie wypuścić ich z pustymi rękami. Oni nigdy nie dają napiwków, ale ja i tak muszę udawać niezmiernie wdzięczną, że zagościli w naszych progach.
- Briana, podejdziesz wreszcie do stolika numer 7, czy mam ci obniżyć pensję?! - krzyknął mój "przemiły" szef - Steven McGregor. Nienawidzę go, ale pracować trzeba, prawda?
- To słucham, co podać? - zapytałam wyjmując mały notesik i ołówek.
- Czyżby Briana? Niesamowite spotkanie. - odezwała się postać, a ja spojrzałam niepewnie na chłopaka. Skąd on zna moje imię?
- Jestem Will, pamiętasz? Spotkaliśmy się na imprezie... - wyjaśnił, a ja stanęłam wryta. Tylko nie on!
- O nie to znowu ty. Mów szybko co chcesz, bo nie mam czasu. - powiedziałam cicho i nerwowo próbowałam nie rozerwać ołówka na dwie części.
- Oj weź, pogadajmy! - zachęcał.
- Jestem w pracy, nie mogę. Poza tym nie mam ochoty. To chcesz coś zamówić? - powiedziałam zdenerwowanym tonem.
- Wodę poproszę...o której kończysz? - zapytał nie ustępując.
- Za późno dla ciebie. To wszystko? - zapytałam udając grzeczną, bo napotkałam na sobie wzrok mojego szefa.
- Tak...chociaż nie! Zaczekam na ciebie, nie martw się. - odparł krótko i puścił mi oczko gdy odchodziłam. Widzę, że łatwo się go nie pozbędę...
***
I oto kolejny rozdział! Wiem, jest krótki i ogółem kiepski, ale nie chciałam, żebyście czekali zbyt długo na następny, więc..jest! Mimo wszystko widzę po wyświetleniach, że jednak często zaglądacie na bloga (co nie ogromnie cieszy!), ale chciałabym też prosić o chociażby krótkie komentarze. Wiem, że nie wszystkim chce się pisać i w ogóle, ale miło by było przeczytać coś od czytelnika :) Oczywiście jak zawsze mam kilka wiadomości, tym razem nie o blogu:
1. Trasa Take Me Home trwa! Koncert odbyły się już w Londynie, Glasgow i Cardiff, jutro jadą do Irlandii na kolejne występy. :))
2. Chłopcy dostali aż 3 nominacje do KCA! (Kids Choice Awards) Można na nich głosować na tej stronie: http://kca.nick.co.uk/ w zakładce VOTE. Otrzymali nominacje w następujących kategoriach:
FAVOURITE UK BAND
FAVOURITE MUSIC GROUP
FAVOURITE SONG
Naprawdę zachęcam do głosowania, bardzo zależy nam na ich zwycięstwie xoxo
Poza tym do chyba wszystko...jak coś mi się jeszcze przypomni, to napiszę ;) i pamiętajcie...GŁOSUJCIE!! <3
- No hej, maleńka! Co taka ślicznotka, jak ty siedzi sama przy barze w taką piękną noc? - zapytał owy chłopak, a ja niechętnie odwróciłam wzrok w jego stronę. Był wysoki, miał niebieskie oczy i był brunetem (bardzo rzadkie połączenie, niebieskie oczy + brunet). W sumie brzydki nie był, miał nawet fajną twarz i ogólnie był lekko zbudowany, mimo wszystko jego sposób mówienia zwracał uwagę, żeby trzymać się od niego z daleka.
- Jestem Will. - dodał nie czekając na moją odpowiedź.
- Briana. - odpowiedziałam z grzeczności. Gdy podałam mu rękę, on pocałował mnie w nią delikatnie. Szybko odsunęłam się od niego.
- W zasadzie to te miejsce jest już zajęte. - skłamałam, byleby pozbyć się tego zbyt pewnego siebie kolesia.
- Rozumiem...to może zatańczymy? - zapytał ni stąd ni zowąd. Coraz bardziej zaczynał mnie wkurzać, ale cóż...
- Raczej nie..- nie zdążyłam dokończyć, bo szybko porwał mnie na parkiet. Na moje nieszczęście akurat w tym momencie puścili wolną piosenkę. Po prostu idealnie!
- Uwielbiam tą piosenkę, a ty? - zapytał przyciągając mnie do siebie. Między nami było dużo ludzi, więc nie mogłam się specjalnie wyrywać czy coś takiego.
- Tak, ja też...możesz mnie już puścić? - tym razem to ja zadałam pytanie, a on zaśmiał się pod nosem.
- Może chociaż poczekasz na koniec piosenki. Miło mi się z tobą tańczy.. - oznajmił i jakby położył swoje ręce na moich biodrach. Nie no, ten typ stanowczo na za dużo sobie pozwala!
- Zostaw mnie, ok? Nie chce mi się z tobą tańczyć rozmawiać, po prostu odejdź! - krzyknęłam prosto w jego twarz, a on po prostu pocałował mnie w usta. Znowu próbowałam się wyrywać, przecież ja kocham Harry'ego i tylko Harry'ego, nie mogę się całować z nikim innym!
- Nie podobało ci się? A może wolisz przejść od razu do rzeczy? - zapytał poruszając znacząco brwiami. Kurde, mój Harry też tak robił, gdy chciał mnie do tego zachęcić, a ja zawsze mu odmawiałam. Teraz myślę, że powinnam się zgodzić od razu, bo przy najbliższej okazji w ogóle go nie zobaczę!
- Spadaj! Nie będę przechodziła do rzeczy, a tak naprawdę, to muszę już iść! - krzyknęłam, a jedyne pożegnanie, jakie od niego otrzymałam, to klepnięcie w tyłek! God, co za obleśny typ!
- Erica, idziemy! - krzyknęłam do przyjaciółki tańczącej z tym samym tajemniczym blondynem, tylko coraz to odważniej. I kto tu przesadza, co?
- Jak to? Coś się stało? - zapytała lekko pijana, ale w miarę myśląca przyjaciółka.
- Tak, stało się! Jakiś dziwny koleś się do mnie przystawiał! W dodatku pocałował mnie...w usta! Tylko ja tego nie chciałam. Czuję się strasznie winna! - odparłam, a dziewczyna próbowała mnie słuchać.
- Serio? Wiesz, nie musisz mówić Stylesowi, ty nie chciałaś tego pocałunku, poza tym nawet nie znasz tego chłopaka, więc...w czym problem? - zapytała.
- No niby masz rację...A tak w ogóle to kim był ten blondyn, z którym tańczyłaś? - zapytałam z ciekawości.
- Kto? Aaa, pewnie chodzi ci o Michaela, tak? Taki tam... - odpowiedziała wymijająco Erica. Dziwne, nawet jak na nią!
- Taki tam? Wiesz, widząc po waszych tańcach raczej to nie był zwykły chłopak...mam nadzieję, że pamiętasz o Maliku? - próbowałam się dowiedzieć jakiś konkretów, nie chciałam, żeby straciła takiego ideała, jakim jest Zayn.
- Oj tak, to tylko taniec. Cały czas myślę o moim skarbie, nie martw się.. - wyjaśniła śmiejąc się pod nosem.
Droga do domu minęła nam dziwnie szybko, pewnie to przez to, że tyle myślałam. Głównie o mnie i chłopakach, szczególnie o Harrym. Te wyjście miało mi poprawić nastrój, jednak odnoszę wrażenie, że jeszcze bardziej wyobrażałam sobie, co by było, gdybym była tu razem z zespołem. Mam nadzieję, że ten czas spędzony bez nich nie będzie całkowicie zmarnowany, chciałabym wytrwać te kilka tygodni bez większych stresów. Ostatnio wiem, że wspominali coś o Los Angeles, że niby mogłabym polecieć tam do nich razem z Ericą. Jednak muszę i tak poczekać ten długi miesiąc lub nawet półtora...
Wchodząc do domu jak najszybciej zwinęłam się do swojego pokoju i spróbowałam zasnąć myśląc intensywnie (z resztą jak zawsze..).
~Tydzień później~
Wow, minął już cały tydzień, odkąd chłopaki wyruszyli w trasę. Dla mnie i Erici to dobra wiadomość, nawet jeśli w tym czasie nie są już w Wielkiej Brytanii. Z mediów wiem, że przebywają obecnie w Irlandii, co oznacza, że przynajmniej Niall jest w domu. Dzień zaczął się zwyczajnie, jak każdy w ciągu ostatniego czasu, bo w końcu ci miałyśmy robić bez naszych szalonych chłopaków. Ten dom stał się zbyt pusty, coraz częściej przebywam poza nim, bo za bardzo przypomina mi o tym wszystkim. Dobrą stroną jest fakt, iż dogoniłam wszelkie zaległości związane z lekcjami i teraz jestem nawet ponad program, co daje mi szansę przedwczesnego świadectwa (czyli dłuższe wakacje, jej!). Erica robi coraz więcej obrazów i rysunków, kilka nawet pojawiło się na ostatniej wystawie galerii niedaleko szkoły. Jestem z niej bardzo dumna, tak samo jak Zayn i reszta (bo zdążyła poinformować ich już o tym). Właśnie jest w trakcie robienia kolejnej pracy, tym razem na jakiś prestiżowy konkurs ogólnokrajowy. Wygląda na to, że swoją tęsknotę przykrywa masą roboty, a ja pracowaniem. Tak nie przesłyszeliście się, ja Briana Edwards pracuje! Brawa i okrzyki dla mnie! A tak na serio to postanowiłam zatrudnić się jako kelnerka, bo nie chcę być wiecznie na utrzymaniu chłopców i rodziców. Może nie zarabiam wiele, ale mi wystarczy. Moją decyzją było również odejść od szkolnych Cheerleaderek, zapewne domyślacie się, jaki był powód. A właśnie, muszę już lecieć, bo zaraz spóźnię się do pracy!
- Oto pańskie zamówienie. - to już chyba dziesiąty klient który narzeka na swoje życie! Bonusem jest to, że tacy ludzie dają dosyć wysokie napiwki (ostatnio mogłam kupić sobie za nie buty i spodnie!) i próbują spędzić ze mną jak najwięcej czasu. Ja za to muszę latać do tych zabieganych klientów, którzy po 10 sekundach czekania stwierdzają, że wolą wziąć coś na wynos, bo nie zniosą już dłuższego czekania, a ja wyrabiam sobie kondycję niczym zawodowy sportowiec, żeby nie wypuścić ich z pustymi rękami. Oni nigdy nie dają napiwków, ale ja i tak muszę udawać niezmiernie wdzięczną, że zagościli w naszych progach.
- Briana, podejdziesz wreszcie do stolika numer 7, czy mam ci obniżyć pensję?! - krzyknął mój "przemiły" szef - Steven McGregor. Nienawidzę go, ale pracować trzeba, prawda?
- To słucham, co podać? - zapytałam wyjmując mały notesik i ołówek.
- Czyżby Briana? Niesamowite spotkanie. - odezwała się postać, a ja spojrzałam niepewnie na chłopaka. Skąd on zna moje imię?
- Jestem Will, pamiętasz? Spotkaliśmy się na imprezie... - wyjaśnił, a ja stanęłam wryta. Tylko nie on!
- O nie to znowu ty. Mów szybko co chcesz, bo nie mam czasu. - powiedziałam cicho i nerwowo próbowałam nie rozerwać ołówka na dwie części.
- Oj weź, pogadajmy! - zachęcał.
- Jestem w pracy, nie mogę. Poza tym nie mam ochoty. To chcesz coś zamówić? - powiedziałam zdenerwowanym tonem.
- Wodę poproszę...o której kończysz? - zapytał nie ustępując.
- Za późno dla ciebie. To wszystko? - zapytałam udając grzeczną, bo napotkałam na sobie wzrok mojego szefa.
- Tak...chociaż nie! Zaczekam na ciebie, nie martw się. - odparł krótko i puścił mi oczko gdy odchodziłam. Widzę, że łatwo się go nie pozbędę...
***
I oto kolejny rozdział! Wiem, jest krótki i ogółem kiepski, ale nie chciałam, żebyście czekali zbyt długo na następny, więc..jest! Mimo wszystko widzę po wyświetleniach, że jednak często zaglądacie na bloga (co nie ogromnie cieszy!), ale chciałabym też prosić o chociażby krótkie komentarze. Wiem, że nie wszystkim chce się pisać i w ogóle, ale miło by było przeczytać coś od czytelnika :) Oczywiście jak zawsze mam kilka wiadomości, tym razem nie o blogu:
1. Trasa Take Me Home trwa! Koncert odbyły się już w Londynie, Glasgow i Cardiff, jutro jadą do Irlandii na kolejne występy. :))
2. Chłopcy dostali aż 3 nominacje do KCA! (Kids Choice Awards) Można na nich głosować na tej stronie: http://kca.nick.co.uk/ w zakładce VOTE. Otrzymali nominacje w następujących kategoriach:
FAVOURITE UK BAND
FAVOURITE MUSIC GROUP
FAVOURITE SONG
Naprawdę zachęcam do głosowania, bardzo zależy nam na ich zwycięstwie xoxo
Poza tym do chyba wszystko...jak coś mi się jeszcze przypomni, to napiszę ;) i pamiętajcie...GŁOSUJCIE!! <3
Wasza
Blogerka ♥♥♥
Super. <3
OdpowiedzUsuńCzekam na nn. ! / Martyna. ;33
Oj bez przesady i nie jest kiepski! Moim zdaniem jest z jednym z lepszych! ;D Więc głowa do góry, świetnie Ci idzie, więc dawaj tu szybko następny! <33 ;*
OdpowiedzUsuńŚwietna jesteś!