niedziela, 7 kwietnia 2013

Information!

Witam Was po prawie miesięcznej przerwie! Szczerze mówiąc długo zastanawiałam się nad treścią tej notki, ale zdecydowałam się w końcu ją zamieścić. Pewnie myślicie nad tym, co robiłam przez ten czas? Będę szczera: nic szczególnego. Nie dodawałam rozdziałów, bo nie miałam najlepszych pomysłów, poza tym nie chciało mi się nic pisać. Trochę dziwnie mi się to pisze, wydawało mi się, że uda mi się napisać co najmniej 40 rozdziałów, ale życie lubi robić mi niespodzianki ;). Przedtem jednak wolę wyjaśnić kilka spraw związanych z blogiem.
1. Kwestia nominacji
Ich dostałam najwięcej po tym, jak nie dodawałam żadnych rozdziałów. Dziwne, prawda? Jestem wam za to ogromnie wdzięczna, nawet nie wiecie, jak bardzo się cieszę widząc te wszystkie miłe powiadomienia. Nie liczyłam ich, ale jestem pewna, że jest ich sporo. Nie chciałabym nikogo tym zmartwić, ale postanowiłam, że w najbliższym czasie nie będę odpowiadała na nominacje. Nie chodzi tu o niechęć czy jakieś negatywne emocje działające nade mną, ale brak czasu. Wiecie, że zdążyłam Was na tyle pokochać - czyli czytelników, którzy wiernie czytali każdy rozdział i starali się go komentować, że nie mogłabym tego nie docenić. Miło mi, że uwzględniacie tego bloga w nominacjach, jednakże wystarczy mi Wasza obecność, żebym była zadowolona i szczęśliwa. 
2. Co z blogiem?
To najtrudniejsze pytanie, na jakie będę kiedykolwiek odpowiadała. Sama nie wiem, co mam z nim zrobić. Na razie jedyne wejście, które przychodzi mi do głowy to zawieszenie bloga na czas nieokreślony. Strasznie brzmi, co nie? Jednak takie straszne nie jest. Ta przerwa pozwoli mi na przemyślenie paru spraw i, kto wie, może wrócę niedługo? Tego niestety nie mogę przewidzieć i muszę Was (tak samo, jak siebie) potrzymać w niepewności. 
3. Nowy pomysł
Może nie do końca pomysł, ale myśl, która dopadła mnie jakiś tydzień temu i trzyma do tej pory. Chodzi mi o plany nad założeniem nowego bloga. Tego oczywiście nie usunę, nie mogłabym! Ale coraz częściej myślę o drugim blogu i wydaje mi się to całkiem niezły pomysł. Nie byłoby to już jednak opowiadanie. Pisałabym o wszystkim i o niczym, czyli to, co lubię najbardziej. Pisałabym o moich przemyśleniach na temat różnych kwestii (tematy będziecie mogli wybierać sami). W jaki sposób? Jak wiecie, mam konto na ask.fm i tam moglibyście podrzucać mi pomysły na nowe posty, a ja starałabym się napisać wyczerpującą wypowiedź, która zadowoliłaby wszystkich czytelników (a przynajmniej mam taką nadzieję). Teraz kolej na Was: co o tym myślicie? Jesteście za tym, czy lepiej czekać cierpliwie, kiedy wrócę. Mogę tylko ostrzec, że nie wiem, kiedy i czy wrócę. Możecie być w dobrej myśli. Zastanówcie się, czy to nie jest lepsze wyjście. Daję Wam po raz kolejny polę wyboru i własny wkład w dalsze dzieje ;) liczę na Was ♥♥

Odpowiedzi zostawcie w komentarzach, których mam nadzieję, że będzie więcej niż zawsze. Postarajcie się napisać choćby krótki tekścik z propozycją "co dalej". Nie zawiedźcie mnie i tym razem bo wiem, że zawsze mogłam liczyć na Waszą pomoc. Kocham Was <3<3<3

Wasza 
Blogerka ♥♥♥
      

poniedziałek, 11 marca 2013

Rozdział 23

On musi być naprawdę wytrwały! Od ponad czterech godzin siedzi na tym samym miejscu i zamawia coraz to więcej rzeczy, byleby tylko siedzieć tu jak najwięcej czasu! No cóż, jak chce bezczynie przesiadywać w barze i myśleć, że ja - jako wdzięczna dziewoja, przylecę do niego z namiętnym całusem i razem będziemy patatajać na naszym białym rumaku ku zachodowi, to się grubo myli. Postanowiłam więc dyskretnie podejść do niego (wybrałam tą opcję, bo myślałam jeszcze nad wyrzuceniem go z hukiem, ale wiecie, mój szef nie jest zbyt wyrozumiały...).
- Ehm..mogę wiedzieć, kiedy sobie stąd pójdziesz? - zapytałam zerkając na mojego pracodawcę.
- Jak ty pójdziesz, to ja też, już mówiłem. Uważam, że powinniśmy poznać się bliżej, myślę, że pomiędzy nami czuć chemię i.. - powiedział, a ja myślałam, że za chwilę rzucę w niego tą tacką i wyzwę go od najgorszych. Tak wiem, moja wyobraźnia jest dosyć ciekawa..
- Słuchaj mnie teraz uważnie, ok? Ja mam już chłopaka i nie szukam następnego, bo jest mi z nim dobrze. Nie jestem tobą zainteresowana i chciałabym zakończyć ten temat, rozumiesz? - wydawało mi się, że coś to da. Oh, ja głupia! 
- Wiem, że masz chłopaka. Tak naprawdę wszyscy to wiedzą, bo ten jego zespół jest ostatnio wszędzie! Wiem też, że jest teraz w trasie, czyli z daleka od ciebie i jak zdarzy ci się jakiś skok w bok, to nikt się nie dowie..- odparł ruszając brwiami. Harry też zawsze tak poruszał, to zawsze mnie rozśmieszało i przeważnie mu ustępowałam. Tęsknię za nim..dobra, nie zmieniajmy tematu. Czy właśnie ten koleś (Will, z tego co pamiętam) powiedział, żebym zdradziła mojego Harry'ego!? Teraz to już przesadził! Nie wytrzymałam i pod wpływem emocji uderzyłam go w twarz. Niestety mój 'najcudowniejszy' pracodawca na świecie cały czas mnie obserwował, toteż zauważył i tą sytuację.
- Edwards! Co to ma znaczyć? Od początku przeczuwałem, że z tobą będą jakieś problemy, takiego człowieka od razu łatwo wyczuć. Nie będę już więcej ulegać na twoje "przepraszam". Wylatujesz! - krzyknął mi prosto w twarz. No cóż, może w całym Londynie pracy nie brakuje, to nie była pierwsza i na pewno nie ostatnia utrata pracy w moim życiu. Co ja mówię, w tym roku, a co dopiero życiu! Może zwyczajnie nie pasuję do takich klimatów? Wiecie, praca, dom, praca, dom...może potrzebuję czegoś więcej, coś bardziej ekscytującego i co mogłabym miło wspominać. Oddałam bezwładnie fartuch i podałam srebrną tackę koleżance oraz zmroziłam niejakiego Will'a, który miał teraz wyraz twarzy wyrażający poczucie winy. To w końcu przez niego to wszystko i nie, nie zamierzam mu wybaczyć. 
Wyszłam z lokalu w posępnym humorze. Choć już przyzwyczaiłam się do ciągłej utraty stanowisk, to każde było dla mnie przykrym zaskoczeniem. Odniosłam wrażenie, że bez zespołu i tej radosnej wrzawy, zaczynam się sypać. W sensie psychicznym, oczywiście. Erica też nie ma się za dobrze. Cały czas maluje, rysuje lub szkicuje, do domu wraca zazwyczaj po 21:00 lub później, a do pracy wychodzi koło 6:00 rano. Rzadko zdarza się, żeby miała dzień wolny (jak dzisiaj na przykład), ale nawet wtedy robi jakieś projekty i różne dziwne rzeczy związane z bycia artystką. Przy okazji przypomniała mi się urocza scena, kiedy to któregoś pięknego, ciepłego wieczoru moja przyjaciółka siedziała z Zaynem obok tarasu i rysowali coś razem. Wyglądało to naprawdę ładnie, zrobiłam im wtedy zdjęcie. Nie pokazałam go nigdy Erice, nie chcę, żeby pomyślała, że nie szanuję ich prywatności czy coś takiego, ale nie mogłam się powstrzymać, żeby tego nie zrobić. Przekręciłam klucze w drzwiach. Oczywiście jej nie było, za to znalazłam kartkę na kuchennym blacie o treści: "Nie czekaj na mnie z kolacją, mam ważne spotkanie". No tak, jak zwykle. Ciekawe, co ona robi na tych wszystkich spotkaniach, wernisażach i wystawach? Pewnie to, co każdy artysta...W sumie ja nie mam takiego talentu, jak ona. Trochę grałam kiedyś na gitarze, ale potem nie miałam już ani czasu ani chęci, żeby to kontynuować. Byłam też w zespole tanecznym, potem w drużynie cheerleaderek, ale to również nie kręciło mnie specjalnie. Robiłam to z przyzwyczajenia, nic wielkiego. Tak naprawdę niczym nigdy nie zajmowałam się profesjonalnie, może dlatego, że nie miałam mentora? Albo pomysłu na życie? Żyłam chwilą, w podstawówce przeważnie wolałam jeździć na rowerze po całym osiedlu, niż myśleć co by było gdyby...Zostało mi to po dzień dzisiejszy. Westchnęłam ciężko i usiadłam na krześle obok stołu. Nalałam sobie soku jabłkowego i powoli upiłam łyk. Tak...chętnie wróciłabym do czasów dzieciństwa, kiedy to wszystko było wesołe, a ja nie zdawałam sobie sprawy, jakie to ciężkie jest życie. Kiedy myślałam, że numer telefonu to tak naprawdę jego cena, kiedy co roku czekałam ze zniecierpliwieniem na Św. Mikołaja, kiedy grałam z koleżankami w klasy i berka, a życie było kolorowe, jak sukienki Barbie. Później niektóre koleżanki zamieniły się w takie Barbie, chodzące plastiki, a ja trzymałam się z tymi "normalnymi", o ile można było nas nazwać normalnymi. Nie byłam grzecznym dzieckiem, przysparzałam wiele kłopotu rodzicom, spędzałam całe wakacje za granicą i na różnych koloniach, bo oni cały czas pracowali, żeby "spełniać każdą moją zachciankę", jak to zawsze powtarzała mama, rozmawiając żywnie przez telefon. Gdy miałam 14 lat, wyjechali do Kanady, a mną zajmowała się opiekunka wynajęta przez rodziców, na czas ich wyjazdu. Teraz jestem już praktycznie dorosła, a ich nadal nie ma. Poza tym, nigdy nie lubiłam tej opiekunki. Nazywała się Clare i bardzo lubiła dziwaczne stroje. To ona zawsze podbierała rodzicom Whiskey z barku (ale wszystko było na mnie) i to ona wydzwaniała prawie 1000 funtów miesięcznie na swoje przyjaciółeczki i gry telewizyjne (wszystko ponownie zwalone na mnie). Jak więc widzicie, nie wszystkie momenty mojego życia były usłane różami, a ja dziwię się sama sobie, że nie uważam tego okresu za tragiczny. Teraz też mam całkiem nieźle. Całkiem? Poznałam najcudowniejszego chłopaka na świecie i przy okazji najśmieszniejszych i najdziwniejszych chłopaków z zespołu. Do tego muszę wliczyć świetną przyjaciółkę, na którą zawsze mogę liczyć. No tak, źle nie jest...
Ponownie westchnęłam i poszłam do mojego pokoju. Wzięłam mój telefon i wybrałam numer Harry'ego, powiedział, że o tej porze przeważnie mają wolne więc powinien odebrać. Nacisnęłam słuchawkę i czekałam aż usłyszę jego kochany głos. Jeden sygnał, drugi, trzeci, czwarty...hm...no cóż, nie zawsze musi być na moje zawołanie, zadzwonię do kogoś innego. Tym razem próbowałam zadzwonił do Zayna...też nie odebrał. To może Louis? Również nie doczekałam się odpowiedzi...Niall? Od razu automatyczna sekretarka..Liam? Też nic...Kurde, gdzie was wszystkich wywiało?! Lekko zdenerwowana rzuciłam telefon o łóżko i sama położyłam się obok. Po co ja się martwię, pewnie mają jakiś wywiad, albo różnica czasowa jest zbyt duża i wszyscy śpią? Tak to na pewno to, nie muszą być przecież na każde moje zawołanie. Jak zobaczą, że do nich zadzwoniłam, oddzwonią. Ktoś musi...
Leżałam tak chyba kilka godzin myśląc o niczym. To głupie, ale było mi nudno, co nie zdarzało się z chłopakami. Z nimi nawet bezmyślne oglądanie nudnych brazylijskich telenowel przeistaczało się w walkę na jedzenie, śmiechy i dziwne tańce. Tak, to było moje życie razem z nimi. Pomyślałam, że zadzwonię do Erici. Po pięciu sygnałach stwierdziłam, że nie chce mi się tracić czasu na czekanie, aż odbierze. Poczułam się głupio, to dziwne uczucie, kiedy nikt nie odbiera. Żeby poczuć się lepiej, zamówiłam pizzę. Oni zawsze odbiorą, hehe xD. 
Gdy posiłek został mi już dostarczony, dotarło do mnie, że jest już po 22:00, a jej nadal nie ma. Zadzwoniłam jeszcze raz. Usłyszałam jej dzwonek za drzwiami. Czyli jednak przyszła.
- O co chodzi? Widziałam, że dzwoniłaś. - zapytała wchodząc do domu.
- Wiesz, normalni ludzie chyba nie wracają po 22:00 do domu?! Aż tak długo trwało te spotkanie? - zapytałam zdziwiona. 
- No tak, w końcu trzeba było podsumować nasze prace i ogólnie. Jestem już zmęczona, możemy porozmawiać o tym jutro? - zapytała ziewając. 
- Dobra, prześpij się. A i chłopcy się nie odzywali. Pewnie mają jakiś wywiad, albo coś... - odpowiedziałam, a Erica dziwnie zasmuciła się. Pewnie czekała na jakiegoś miłego SMS-a,  takowy się nie pojawił. A tak w ogóle, co ja mówię? Wywiad do 10:00 w nocy? Na pewno znaleźliby odrobinę czasu na napisanie chociaż krótkiej wiadomości. Byłoby miło...

***
I jak wam się podoba? Trochę nad nim pracowałam, a efekt jest taki sobie jednak myślę, że źle nie jest. Poza tym jestem wam wdzięczna za całkiem sporą ilość wyświetleń na bloga, miło mi patrzeć na rosnące cały czas cyfry! Jednak jestem zaskoczona ilością komentarzy. Pod ostatnim były to tylko dwa...wiem, że nie każdemu chce się pisać, ale każda opinia daje mi jakiś znak, że losy tego bloga nie są mu obojętne. Wymyśliłam więc, że następny dodam, jeśli będzie więcej komentarzy. Wszystko zależy od was! :) jak zawsze mam dla was kilka fajnych wiadomości spoza mojego bloga:
1. Chłopcy nadal w trasie! Jak wiecie, następny koncert mają w Dublinie, a potem wracają do UK po kolejne koncerty. Zauważyłam, że na każdym show coś się dzieję, zazdroszczę więc osobom, którym udało się być na koncertach <3 
2. Nadal głosujmy na 1D jeśli chodzi o KCA! Namiary do głosowania znajdziecie pod wcześniejszym rozdziałem, a miło by było, gdyby zdobyli nagrody we wszystkich kategoriach, w jakich zostali nominowani.
3. Wiemy też, że zwiastun do 1D3D Movie będzie już pokazywany w kinach! Niestety nie znamy jeszcze premiery filmu w Polsce, ale przyznajcie, że miło by było, gdy idziemy na jakiś film do kina, a tam puszczają zwiastun *_* <3 
4. Coraz bliżej do premiery biografii o 1D po polsku, która nastąpi dokładnie 3 kwietnia! Zastały nam więc tylko 22 dni :)) 
 To chyba wszystko na dziś. Jak widzicie trochę tego się nazbierało, choć to podstawowe informacje ;) 
+5 komentarzy = nowy rozdział!

Wasza
Blogerka ♥♥♥
 
we wszystkich            

poniedziałek, 4 marca 2013

Rozdział 22

Siedziałam przy barze pijąc jakiegoś zielonego drinka. Powoli zaczynało mi się nudzić, za to Erica bawiła się wręcz doskonale! Właśnie tańczyła z jakimś blondynem śmiejąc się co chwila. Teraz przynajmniej ona powoli zapomina o fakcie, że już szybko nie zobaczy swojego chłopaka, mi jest znacznie gorzej. Przed oczami mam jego nieskazitelną twarz mówiącą do mnie na lotnisku i potem jego znikające oblicze...może uznacie, że to dziwne w końcu Harry robi to, co kocha i nie powinnam mu tego zabraniać, szkoda tylko, że moje serce na tym cierpi. Siedząc tak i popijając kolejny magiczny napój, poczułam, że ktoś przysiadł się do mnie. 
- No hej, maleńka! Co taka ślicznotka, jak ty siedzi sama przy barze w taką piękną noc? - zapytał owy chłopak, a ja niechętnie odwróciłam wzrok w jego stronę. Był wysoki, miał niebieskie oczy i był brunetem (bardzo rzadkie połączenie, niebieskie oczy + brunet). W sumie brzydki nie był, miał nawet fajną twarz i ogólnie był lekko zbudowany, mimo wszystko jego sposób mówienia zwracał uwagę, żeby trzymać się od niego z daleka.
- Jestem Will. - dodał nie czekając na moją odpowiedź. 
- Briana. - odpowiedziałam z grzeczności. Gdy podałam mu rękę, on pocałował mnie w nią delikatnie. Szybko odsunęłam się od niego.
- W zasadzie to te miejsce jest już zajęte. - skłamałam, byleby pozbyć się tego zbyt pewnego siebie kolesia. 
- Rozumiem...to może zatańczymy? - zapytał ni stąd ni zowąd. Coraz bardziej zaczynał mnie wkurzać, ale cóż...
- Raczej nie..- nie zdążyłam dokończyć, bo szybko porwał mnie na parkiet. Na moje nieszczęście akurat w tym momencie puścili wolną piosenkę. Po prostu idealnie! 
- Uwielbiam tą piosenkę, a ty? - zapytał przyciągając mnie do siebie. Między nami było dużo ludzi, więc nie mogłam się specjalnie wyrywać czy coś takiego. 
- Tak, ja też...możesz mnie już puścić? - tym razem to ja zadałam pytanie, a on zaśmiał się pod nosem.
- Może chociaż poczekasz na koniec piosenki. Miło mi się z tobą tańczy.. - oznajmił i jakby położył swoje ręce na moich biodrach. Nie no, ten typ stanowczo na za dużo sobie pozwala!
- Zostaw mnie, ok? Nie chce mi się z tobą tańczyć  rozmawiać, po prostu odejdź! - krzyknęłam prosto w jego twarz, a on po prostu pocałował mnie w usta. Znowu próbowałam się wyrywać, przecież ja kocham Harry'ego i tylko Harry'ego, nie mogę się całować z nikim innym! 
- Nie podobało ci się? A może wolisz przejść od razu do rzeczy? - zapytał poruszając znacząco brwiami. Kurde, mój Harry też tak robił, gdy chciał mnie do tego zachęcić, a ja zawsze mu odmawiałam. Teraz myślę, że powinnam się zgodzić od razu, bo przy najbliższej okazji w ogóle go nie zobaczę! 
- Spadaj! Nie będę przechodziła do rzeczy, a tak naprawdę, to muszę już iść! - krzyknęłam, a jedyne pożegnanie, jakie od niego otrzymałam, to klepnięcie w tyłek! God, co za obleśny typ!
- Erica, idziemy! - krzyknęłam do przyjaciółki tańczącej z tym samym tajemniczym blondynem, tylko coraz to odważniej. I kto tu przesadza, co?
- Jak to? Coś się stało? - zapytała lekko pijana, ale w miarę myśląca przyjaciółka.
- Tak, stało się! Jakiś dziwny koleś się do mnie przystawiał! W dodatku pocałował mnie...w usta! Tylko ja tego nie chciałam. Czuję się strasznie winna! - odparłam, a dziewczyna próbowała mnie słuchać.
- Serio? Wiesz, nie musisz mówić Stylesowi, ty nie chciałaś tego pocałunku, poza tym nawet nie znasz tego chłopaka, więc...w czym problem? - zapytała.
- No niby masz rację...A tak w ogóle to kim był ten blondyn, z którym tańczyłaś? - zapytałam z ciekawości.
- Kto? Aaa, pewnie chodzi ci o Michaela, tak? Taki tam... - odpowiedziała wymijająco Erica. Dziwne, nawet jak na nią! 
- Taki tam? Wiesz, widząc po waszych tańcach raczej to nie był zwykły chłopak...mam nadzieję, że pamiętasz o Maliku? - próbowałam się dowiedzieć jakiś konkretów, nie chciałam, żeby straciła takiego ideała, jakim jest Zayn. 
- Oj tak, to tylko taniec. Cały czas myślę o moim skarbie, nie martw się.. - wyjaśniła śmiejąc się pod nosem. 
Droga do domu minęła nam dziwnie szybko, pewnie to przez to, że tyle myślałam. Głównie o mnie i chłopakach, szczególnie o Harrym. Te wyjście miało mi poprawić nastrój, jednak odnoszę wrażenie, że jeszcze bardziej wyobrażałam sobie, co by było, gdybym była tu razem z zespołem. Mam nadzieję, że ten czas spędzony bez nich nie będzie całkowicie zmarnowany, chciałabym wytrwać te kilka tygodni bez większych stresów. Ostatnio wiem, że wspominali coś o Los Angeles, że niby mogłabym polecieć tam do nich razem z Ericą. Jednak muszę i tak poczekać ten długi miesiąc lub nawet półtora...
Wchodząc do domu jak najszybciej zwinęłam się do swojego pokoju i spróbowałam zasnąć myśląc intensywnie (z resztą jak zawsze..).

~Tydzień później~

Wow, minął już cały tydzień, odkąd chłopaki wyruszyli w trasę. Dla mnie i Erici to dobra wiadomość, nawet jeśli w tym czasie nie są już w Wielkiej Brytanii. Z mediów wiem, że przebywają obecnie w Irlandii, co oznacza, że przynajmniej Niall jest w domu. Dzień zaczął się zwyczajnie, jak każdy w ciągu ostatniego czasu, bo w końcu ci miałyśmy robić bez naszych szalonych chłopaków. Ten dom stał się zbyt pusty, coraz częściej przebywam poza nim, bo za bardzo przypomina mi o tym wszystkim. Dobrą stroną jest fakt, iż dogoniłam wszelkie zaległości związane z lekcjami i teraz jestem nawet ponad program, co daje mi szansę przedwczesnego świadectwa (czyli dłuższe wakacje, jej!). Erica robi coraz więcej obrazów i rysunków, kilka nawet pojawiło się na ostatniej wystawie galerii niedaleko szkoły. Jestem z niej bardzo dumna, tak samo jak Zayn  i reszta (bo zdążyła poinformować ich już o tym). Właśnie jest w trakcie robienia kolejnej pracy, tym razem na jakiś prestiżowy konkurs ogólnokrajowy. Wygląda na to, że swoją tęsknotę przykrywa masą roboty, a ja pracowaniem. Tak nie przesłyszeliście się, ja Briana Edwards pracuje! Brawa i okrzyki dla mnie! A tak na serio to postanowiłam zatrudnić się jako kelnerka, bo nie chcę być wiecznie na utrzymaniu chłopców i rodziców. Może nie zarabiam wiele, ale mi wystarczy. Moją decyzją było również odejść od szkolnych Cheerleaderek, zapewne domyślacie się, jaki był powód. A właśnie, muszę już lecieć, bo zaraz spóźnię się do pracy! 
- Oto pańskie zamówienie. - to już chyba dziesiąty klient który narzeka na swoje życie! Bonusem jest to, że tacy ludzie dają dosyć wysokie napiwki (ostatnio mogłam kupić sobie za nie buty i spodnie!) i próbują spędzić ze mną jak najwięcej czasu. Ja za to muszę latać do tych zabieganych klientów,  którzy po 10 sekundach czekania stwierdzają, że wolą wziąć coś na wynos, bo nie zniosą już dłuższego czekania, a ja wyrabiam sobie kondycję niczym zawodowy sportowiec, żeby nie wypuścić ich z pustymi rękami. Oni nigdy nie dają napiwków, ale ja i tak muszę udawać niezmiernie wdzięczną, że zagościli w naszych progach. 
- Briana, podejdziesz wreszcie do stolika numer 7, czy mam ci obniżyć pensję?! - krzyknął mój "przemiły" szef - Steven McGregor. Nienawidzę go, ale pracować trzeba, prawda? 
- To słucham, co podać? - zapytałam wyjmując mały notesik i ołówek.
- Czyżby Briana? Niesamowite spotkanie. - odezwała się postać, a ja spojrzałam niepewnie na chłopaka. Skąd on zna moje imię?
- Jestem Will, pamiętasz? Spotkaliśmy się na imprezie... - wyjaśnił, a ja stanęłam wryta. Tylko nie on!
- O nie to znowu ty. Mów szybko co chcesz, bo nie mam czasu. - powiedziałam cicho i nerwowo próbowałam nie rozerwać ołówka na dwie części.
- Oj weź, pogadajmy! - zachęcał.
- Jestem w pracy, nie mogę. Poza tym nie mam ochoty. To chcesz coś zamówić? - powiedziałam zdenerwowanym tonem.
- Wodę poproszę...o której kończysz? - zapytał nie ustępując. 
- Za późno dla ciebie. To wszystko? - zapytałam udając grzeczną, bo napotkałam na sobie wzrok mojego szefa. 
- Tak...chociaż nie! Zaczekam na ciebie, nie martw się. - odparł krótko i puścił mi oczko gdy odchodziłam. Widzę, że łatwo się go nie pozbędę...

***
I oto kolejny rozdział! Wiem, jest krótki i ogółem kiepski, ale nie chciałam, żebyście czekali zbyt długo na następny, więc..jest! Mimo wszystko widzę po wyświetleniach, że jednak często zaglądacie na bloga (co nie ogromnie cieszy!), ale chciałabym też prosić o chociażby krótkie komentarze. Wiem, że nie wszystkim chce się pisać i w ogóle, ale miło by było przeczytać coś od czytelnika :) Oczywiście jak zawsze mam kilka wiadomości, tym razem nie o blogu:
1. Trasa Take Me Home trwa! Koncert odbyły się już w Londynie, Glasgow i Cardiff, jutro jadą do Irlandii na kolejne występy. :))
2. Chłopcy dostali aż 3 nominacje do KCA! (Kids Choice Awards) Można na nich głosować na tej stronie: http://kca.nick.co.uk/ w zakładce VOTE. Otrzymali nominacje w następujących kategoriach:
FAVOURITE UK BAND
FAVOURITE MUSIC GROUP  
FAVOURITE SONG
Naprawdę zachęcam do głosowania, bardzo zależy nam na ich zwycięstwie xoxo
Poza tym do chyba wszystko...jak coś mi się jeszcze przypomni, to napiszę ;) i pamiętajcie...GŁOSUJCIE!! <3

Wasza
Blogerka ♥♥♥
 
        

niedziela, 24 lutego 2013

Rozdział 21

Tęsknię. Mimo, iż dopiero wyjechali, tęsknię. Siedzę na kanapie i oglądam nasze wspólne zdjęcia. Nie wiem, jak ja wytrzymam ten miesiąc lub może więcej. Boże, dziewczyno opanuj się, przecież nie wyjechał na wojnę! Powtarzam to sobie non stop, ale co poradzę, że już taka jestem? Łatwo przywiązuję się do różnych rzeczy, w tym wypadku również do Harry'ego i zespołu. Spędzałam z nimi jakieś 24 godziny dziennie przez 7 dni w tygodniu co daje...cały czas? Ale są też tego dobre strony, np...ehm...yyy...ten...nie no, nie ma. Nie ma dobrych stron tego wyjazdu! Może będę miała czas na zakupy? Ale ja wolę robić zakupy z chłopakami, gdzie Louis wrzuca mi kilogramy marchewek do koszyka, Harry stoi przy stanowisku z prezerwatywami i znacząco się do mnie uśmiecha, Niall bierze wszystko co jadalne i mówi, że cały czas jest za mało, Liam próbuje wszystkich uspokoić, a sam z niechęcią przechodzi obok sztućców, szczególnie łyżek a Zayn zastanawia się, czy wziąć kurczaka na ostro czy może bez niczego. Wiem, obca osoba nazwałaby mnie kompletną wariatką i dała numer do dobrego psychiatry, ale tak wyglądało moje życie odkąd ich poznałam. Wiem też, że Erica również tak wyobraża sobie "idealne zakupy", zdążyła przywyknąć do tego rozgardiaszu i traktuje go jak coś normalnego. 
Więc..moje wspomnienia przerwał donośmy dźwięk melodyjki mojego telefonu, co oznacza, że dostałam SMS-a. Od razu wzięłam go w ręce i przeczytałam treść. 
"Kocham i tęsknię całym sercem. ♥"
Ten był od Hazzy. Aww, jakie to słodkie! Od razu odpisałam mu "ja też ♥" i dostałam kolejnego. Tym razem od Horana..
"My też tęsknimy, ale bardziej od Stylesa. Pamiętaj! <3"
Zaśmiałam się pod nosem. Oni zawsze potrafią wywołać uśmiech na mojej twarzy. Co prawda ich lot będzie krótki, lecą tylko do Dublina, ale i tak mam wrażenie, jakby dzieliły nas setki tysiące kilometrów. Odpisałam mu "wiem ;)" i odłożyłam komórkę. Na dziś mam już dosyć wrażeń. Poszłam na górę, gdzie wzięłam gorącą kąpiel i przebrałam się w moją ulubioną piżamę Pepe Pan Dziobak. I tak nie mam zamiaru już nigdzie wychodzić, pozostaje mi zrobić sobie kakałko i usiąść przed laptopem słuchając wzruszających piosenek. W kuchni zastałam Ericę, która próbowała wymusić u siebie blady uśmiech, jednak kiepsko jej to wychodziło. W sumie to mi też...
- Co robisz? - zapytałam, chociaż doskonale widziałam, że nic.
- Nic. - odpowiedziała krótko i usiadła na krześle. 
- Taa...wiesz co? Dziwnie się czuję. - powiedziałam siadając obok niej.
- Ja też...ale myślę, że nie powinnyśmy się tym tak bardzo martwić. Pamiętasz, jak mówiłaś mi o tych minusach bycia ze sławną osobą? To właśnie jest ten minus, musimy go przetrwać, nie mamy wyjścia. - odparła Erica i po chwili namysłu przyznałam jej rację. Wiem, to ona jest tą mądrzejszą, w końcu artystka, czego się dziwić?
- Masz rację. Może jutro wyjdziemy gdzieś na miasto? Może do na zakupy albo do klubu? - dałam propozycję, a po kilkuminutowym rozdarciu, czy to dobrze, że bawimy się od razu jak wyjechali, stwierdziłyśmy, że klub będzie dobrym rozwiązaniem. I tak nie będę się bawić tak dobrze, jak z Harrym, ale lepsze to, niż siedzieć pod kołdrą i płakać oglądając nasze zdjęcia z wakacji. 

~Następnego dnia~

Kolejny dzień bez chłopaków. Jak dla mnie, zrobiło się zbyt cicho, zazwyczaj o tej porze dnia słyszałam Nialla narzekającego, że jest głodny, mimo że zjadł całą zawartość lodówki i Liama krzyczącego, żeby Malik wreszcie zwolnił łazienkę. Teraz nie słyszałam nic obok wiatru wiejącego za oknem oraz miksera z kuchni. Czyli Erica już wstała. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę 9:45. Wstałam i ubrałam się w coś w miarę normalnego i zeszłam na dół.
- Co dobrego przyrządzasz? - zapytałam schodząc po schodach. 
- Koktail owocowy i tosty z nutellą. W końcu coś nam się należy od życia gdy chłopcy śpią w 5-gwiazdkowych hotelach, tak? - przywitała mnie już weselszym uśmiechem niż wczoraj. Miała lekko zaczerwienione oczy, co mogło znaczyć, że płakała w nocy, ale nie zwracałam na to uwagi, to normalne, że tęskni. 
- Dzisiejsze plany aktualne, tak? - zapytałam biorąc do ręki tosta.
- Oczywiście! Tylko mam problem..nie mam w co się ubrać.. - stwierdziła wzdychając. Ja też mam ten sam problem, ale coś się wymyśli..
-W sumie to ja też. Może nawzajem wybierzemy sobie stroje, ok? - zaproponowałam, a Erica przytaknęła zadowolona. Czyli problem rozwiązay! 

~ Pół godziny później~

Erica ma naprawdę świetny styl! Dobrała mi prześliczną małą czarną bez rękawów i do tego cudne czerwone szpilki. Ja wybrałam jej kremową sukienkę na ramiączka z czarnymi koturnami, a do tego świetna granatowa kopertówka. Zestawy wyglądały na gotowa można więc zająć się innymi sprawami. Weszłam na laptopa. Jak zwykle nudy, więc szybko go zamknęłam i dostałam wiadomość na telefon. Brzmiała ona:
"Wchodź na skype'a! <3"
Tym razem od Louisa. Nareszcie pogadamy, całe 24 godziny nie słyszałam ich głosów. Zawołałam do siebie moją przyjaciółkę i już po chwili siedziałyśmy przed ekranem i rozmawiałyśmy z zespołem
- Cześć! - krzyknęli głośno chórem, a my odpowiedziałyśmy im równie donośnie. 
- Co u was słychać? Jak tak trasa? - zapytałam się energicznie.
- U nas jak zawsze świetnie tylko dziwnie bez was. Koncerty wypadają fantastycznie, mamy nadzieję, że również będziecie na którymś. - powiedział Harry, ale miałam wrażenie, że mówi głównie do mnie. 
- My też tak myślimy, może się uda.. - odpowiedziała Erica patrząc na Zayna, a on na nią. Ja parzyłam tak samo na Harry'ego, brakowało mi tych kręconych włosów i cudownych zielonych oczu. 
- To może my sobie pójdziemy, bo zaraz zgwałcicie się wzrokiem. Ja rozumiem, tęsknota i te sprawy, ale wiecie...- odparł Liam, a ja lekko zaróżowiłam się. Erica tak samo. Harry zaśmiał się pod nosem i obdarzył mnie porozumiewawczym uśmiechem typu "kocham cię". 
- No wiecie co? Zostańcie, tak się za wami stęskniłam! - przekonałam chłopaków, by zostali, ale i tak miałam radochę, że zostali. Mimo wszystko kocham tych pięciu idiotów, chociaż nie jeden stwierdziłby u nich zaawansowane stadium ADHD. Poza tym rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, jak zawsze od normalnych tematów zeszliśmy na to, ile może być kolorów marchewek na świecie oraz wybór pomiędzy samolotem a statkiem kosmicznym (nie pytajcie xD). Rozmowa zeszła nam praktycznie do wieczora, kiedy to musieli przerwać, bo mieli koncert a my miałyśmy wyjść do klubu. Nie wiem dlaczego, ale nie powiedziałyśmy chłopakom o planowanym wyjściu...z resztą...czas się szykować! 
 Po dwóch godzinach szykowania się nareszcie dotarłyśmy na miejsce. Było po 20:00, a przed wejściem stało mnóstwo ludzi (niektórzy już wstawieni). Weszłyśmy do środka. Od razu oślepiły mnie kolorowe światła i głośna muzyka. Na początek podeszłyśmy do baru, żeby trochę się odprężyć i przyzwyczaić ciało do warunków panujących w dyskotece. 
- To może po drinku na początek? - zapytała Erica, a ja niepewnie przytaknęłam. Barman podał nam kolorową miksturę, a mi po wypiciu jej zaszumiała porządnie w głowie. To się szykuje impreza...

***
Mam nadzieję, że zadowoliłam was tym rozdziałem. Myślę że nie wyszedł mi źle, ale następny będzie jeszcze lepszy. Poza tym mam kilka rzeczy do powiedzenia:
Po pierwsze: Naprawdę dziękuję za 10 komentarzy pod ostatnim rozdziałem! Starałam się i tym razem naprawdę doceniliście tą pracę! <3 
Po drugie: Następny rozdział nie wiem dokładnie, kiedy napiszę, więc powiedzmy że w ciągu tygodnia na 100% się pojawi.
Po trzecie: Od wczoraj rozpoczęła się trasa TMH! Żałuję, że nie będę na żadnym w koncertów, ale cieszę się, że wiele innych osób ma szansę zobaczyć ich na żywo i trzymam kciuki za chłopaków ^__^
Po czwarte: 1D dostali nagrodę na Brit Awards! To wielkie osiągnięcie (które miałam okazję oglądać na BBC Entertainment) i jestem z nich ogromnie dumna ♥
Po piąte: Na pewno już słyszeliście i widzieliście teledysk do "One Way or Another"! Osobiście uważam, że to niesamowicie dobry teledysk i cieszę się, że chłopcy biorą udział w takich akcjach charytatywnych. 
To chyba wszystko. Jak widzicie, trochę tego się nazbierało w ciągu tygodnia ;) Pod spodem zamieszczam teledysk do ostatnio popularnej przez fanki piosenki, bo po prostu trzeba go obejrzeć!


A wy co myślicie o tym teledysku? Piszcie! 

Wasza
Blogerka ♥♥♥
 

poniedziałek, 18 lutego 2013

Rozdział 20!

~Kilka miesięcy później~

Na wejściu pewnie zapytacie: Jak spędziłam Święta i Sylwestra? już odpowiadam: Święta wypadły naprawdę wspaniale, z tą różnicą, że Erica musiała wyjechać do rodziców (Zayn pojechał razem z nią, oczywiście). Jednak nawet w ten rodzinny, zimowy wieczór mój mózg wymyślił, żeby Erica była dostępna na Skype i nasza kolacja wigilijna oraz Boże Narodzenie wyszły bardzo nowocześnie. Sylwester to była po prostu jedna wielka impreza! Ubawiłam się po wszystkie czasy (przez 3 dni bolała mnie głowa!). Duet Malik&Payne idealnie pasował do motywów imprezy, a przy okazji...nowy talent widzę! Największą niespodzianką na imprezie było pojawienie się Patrici, którą powiadomił nasz niezastąpiony Horanek. Przy okazji...naprawdę świetnie dogaduje się z nową (nie)znajomą i znaleźli wspólne tematy do dłuuuuuuuuuugich rozmów przez telefon. Cieszę się, Niall był zawsze typem bez dziewczyny, czas to zmienić! 
No dobrze, skończmy te wspomnienia (już luty, hello?!) i zabierzmy się do znacznie gorszych rzeczy...dziś jest 22 luty...co oznacza, że jutro chłopcy zaczynają trasę....Siedzę w pokoju i piję moje ulubione kakałko z piankami, które zawsze uspokaja mnie w takich denerwujących chwilach, ale wyjątkowo nie pomaga. Czuję się strasznie zdołowana, bo wyjazd oznacza dla mnie brak Harry'ego obok mnie (i innych chłopaków też, ale on jest najważniejszy!). Nie wiem, jak to wytrzymam, co prawda pierwsze koncerty mają w UK i Irlandii, ale nie będą mieszkać tu, tylko w hotelach i do tego cała masa koncertów, spotkań z fanami i wywiadów...ciężki etap naszego związku. Usłyszałam jakiś huk w salonie, więc postanowiłam opuścić moją "komnatę tajemnic" i udać się do miejsca "zbrodni".
- Co tu się dzieje? - zapytałam widząc Liama klęczącego nad rozbitym kubkiem i zbierającego jego pozostałości. 
- Nic, głupi kubek wie kiedy się potłuc. - wymamrotał pod nosem Zayn i wykończył sprzątanie po Liamie. 
- A wy co tacy nie w humorze? - głupie pytanie, wiem. W końcu to ja od rana chodzę w piżamie i płaczę po kątach, bo mój ukochany chłopak wyjeżdża. 
- Znowu płakałaś? -  znienacka podszedł do mnie Harry przytulając mnie lekko. 
- Nie, ja...po prostu będę tęsknić za tobą..bardzo. - odparłam smutno i wtuliłam się w niego. Erica też stała przytulona do Zayna. Miała delikatnie zaczerwienione oczy, ale rozumiałam ją. Też przeżywa rozłąkę z Zaynem na czas bliżej nieokreślony. 
- Ubieraj się. Zabieram cię gdzieś. - powiedział krótko Loczek, a ja zdębiałam. On to zawsze coś wymyśli! Po około 30 minutach znaleźliśmy się w parku, którego wcześniej nie widziałam. Był naprawdę piękny, całość porastały stare dęby i inne ładne drzewa. O tej porze roku wyglądało to naprawdę magicznie, aż chciałoby się tu zamieszkać! I wcale nie przesadzam! Jestem wdzięczna Harry'emu, że pokazał mi to miejsce. 
- Wow, jak tu pięknie! - powiedziałam i nabrałam powietrza w płuca. Uwielbiam ten zapach. Zeszłoroczne liście pomieszane ze śniegiem i innymi zeschniętymi owocami daje cudowny zapach. Mówi się, że śnieg nie powinien mieć zapachu, jednak dla mnie jest wyjątkowy i wyczuwam go. 
- To nie wszystko. Chodź. - ponaglił mnie chłopak, a ja poszłam za nim. W sumie zbliżało się południe, a ja chciałam spędzić jak najwięcej czasu ze swoim chłopakiem, pomysł więc wydał mi się idealny. Szliśmy wąską alejką zdobioną drobnymi kamyczkami w taki sposób, jakby każdy układany był oddzielnie, z precyzją i pasją. Minęliśmy niewielką łączkę pokrytą śnieżnobiałym, bijącym po oczach, śniegiem. Nie było na nim ani jednego odcisku stopy, nawet małego ptaszka czy czegoś podobnego. Kompletna pustka. Gdy Styles wszedł na tą łączkę zauważyłam, że nie jest ona taka nienaruszona. Na środku zauważyłam linie. Gdy się przyjrzałam, był to napis "I love you, Briana. Remember ♥". W oku zakręciła mi się pojedyncza łezka, która spłynęła po moim (czerwonym już lekko) policzku. Mówią, że ideały nie istnieją, ale jak mam w to wierzyć, skoro idealny chłopak stoi obok mnie? Przytuliłam go mocno i pocałowałam w usta. Wyjątkowo wydały mi się jeszcze bardziej słodkie i przyciągające niż zazwyczaj, więc nie chciałam się od niego oderwać, dopóki sam nie chciał mi czegoś powiedzieć.
- Zabrałem cię tutaj, ponieważ chciałem ci pokazać, że zawsze będę o tobie pamiętać. Trasa to nie koniec świata, każdego dnia będę dzwonić lub wysyłać SMS-y, poza tym będę z tobą rozmawiać na Skype. Podczas każdego koncertu czy wywiadu będę o tobie myślał, jesteś dla mnie najważniejszą osobą na świecie i nie mogę bez ciebie żyć. Te kilka miesięcy szybko minie poza tym przecież od czasu do czasu nie odwiedzisz, prawda? - odparł, a ja delikatnie przytaknęłam głową. Teraz to się kompletnie poryczałam. To było naprawdę piękne i wzruszające. Po swoim monologu pocałował mnie namiętnie i staliśmy tak w bezruchu przez jakieś kilka sekund. Kilka najwspanialszych sekund mojego życia. 

~Następnego dnia~

To najtrudniejsza pobudka w moim całym życiu! To już dziś....nawet nie chcę o tym myśleć. Ubrałam się szybko i zeszłam na dół witając się z domownikami. Byli uśmiechnięci, a nawet podekscytowani, ale Erica ewidentnie udawała. Jej również nie uśmiechał się wyjazd chłopaków, ale co poradzić? Życie bywa okrutne i po prostu dla zasady musi czasem kogoś porządnie kopnąć. Tylko 2 godziny... Szybko zjedliśmy śniadanie i wszyscy wpakowaliśmy się do vana chłopaków. Lubiłam jeździć samochodem, ale ta okoliczność jakoś nie sprzyjała miłym wspomnieniom. No może poza tymi z Harrym, które roiły się w mojej głowie jak pszczoły w ulu. 
Dotarliśmy na lotnisko. Czemu kojarzy mi się ze wszystkim co najgorsze? To możecie już wymyślić sami. Muszę się z nimi pożegnać, ale nie chcę. Naprawdę nie chcę. Wolałabym skoczyć ze spadochronem (a mam lęk wysokości) niż się z nimi żegnać. W wejściu do moich oczu napłynęły łzy w ogromnych ilościach. Poczułam się jak chmura deszczowa, która zaraz lunie. Nie polecam. Nawet mojej profesorce od sztuki, której szczerze nienawidziłam! Podeszliśmy do miejsca, gdzie zazwyczaj widuje się sceny rozłąki. 
- Więc... - zaczął Niall niezręcznie stąpając nogą. Czyli nadszedł ten czas. 
- Więc chyba czas się pożegnać. - odparłam ze łzami w oczach. Boże, oni nie lecą na ścięcie, po co ta panika?! 
- No tak... - dopowiedziała po mnie Erica.
- Więc do zobaczenia za kilka miesięcy. - powiedziałam przytulając się do Liama, Louisa, Zayna i Nialla. Oczywiście nie obyło się bez drobnych łez, ale starałam się tego nie widzieć. W końcu nadszedł czas na Harry'ego. Mojego kochanego, zboczonego Stylesa, którego nie chcę żegnać, mimo iż czasami zachowuje się jak idiota. Przytuliłam się do niego mocno i nie chciałam puścić. To niesprawiedliwe! Spojrzałam w jego hipnotyzujące oczy, i kolejny raz dotarł do mnie fakt, że nie zobaczę ich przez długi czas. Potem pocałował mnie jak najmocniej tylko mógł. Za tym też będę tęsknić. Bo niby kto będzie mnie witał i całował na dobranoc? W tym momencie popłakałam się na dobre. Najgorsze jest to, że praktycznie codziennie będę go widywać w telewizji, a nie będę mogła go nawet przytulić. 
- Musisz być silna. Zobaczysz, niedługo się zobaczymy, a wtedy nie zostawię cię już do końca swoich dni. Musimy tylko wytrzymać. - wyszeptał do mnie chłopak, ale widziałam, że sam ledwo się trzyma. Louis położył mu rękę na ramieniu, a Erica na moim.  Był to znak, że trzeba dać im pójść, bo w końcu samolot im odleci. 
- Dam radę, Harry. W końcu to niedługo, prawda? - powiedziałam przez łzy i ostatni raz pocałowałam go. "Dam radę, dam radę", teraz tylko to brzęczało mi w głowie próbując pocieszać samą siebie. Bez większych efektów. Nadal ryczałam i nie mogłam przestać. W końcu Harry oddalił się ode mnie...był coraz dalej i dalej aż znikną za gromadą ludzi....w tedy zrozumiałam, że jak nie usiądę to chyba całe lotnisko rozmięknie od moich łez. Erica usiadła obok mnie i również zaczęła płakać. Swoją drogą to chyba musiało śmiesznie wyglądać, prawda? W końcu dwie zapłakane do granic możliwości dziewczyny siedzące obok siebie i pocieszając siebie nawzajem. Niestety mi nie było do śmiechu. Boże, ogarnij się Briana, przecież nie pojechał na pewną śmierć, nie jest żołnierzem ani policjantem, to tylko piosenkarz. Tylko piosenkarz...cały czas brzmi to dziwnie. Gdybym miała "normalnego" chłopaka, nie musiałby wyjeżdżać na kilka miesięcy i spotykać się z fankami. Ale nikt nie kochałby mnie bardziej od Harry'ego. Nikt. 
- To chyba musimy już wracać do domu. - odezwałam się po kilkunastu minutach siedzenia na tym twardym krześle. Czas się otrząchnąć. W końcu to nie tak długo, nie?

***
20 okrągły rozdział! Wiem, miał być wczoraj, ale nie powinniście żałować, że poczekaliście dzień dłużej, bo rozdział mi osobiście bardzo się podoba. Jestem z niego naprawdę dumna i chciałabym wszystkie rozdziały pisać tak dobrze, jak ten. Jak zauważyliście, jest lekko wzruszający, ale właśnie taki chciałam osiągnąć wynik końcowy. Liczę na masę komentarzy i wyświetleń z waszej strony :') Poza tym mam do was kilka pytań:
1) Wy też nie możecie się doczekać teledysku do "One Way or Another"?! Szykuje się coś wspaniałego i jeszcze tylko niecałe 3 dni!
2) Widzieliście filmik chłopaków, gdy byli w Ghanie? Jeśli nie, tu możecie obejrzeć:

             
Myślę, że każdy (nawet jeśli nie jest fanem) powinien obejrzeć ten film, ponieważ naprawdę ukazuje problem istniejący w Afryce, a chłopcy nie robią z tego super reklamy czy czegoś takiego. Zayn już przekazał 500 tysięcy funtów na rzecz tych dzieci, a 1D nagrało cover singla "One Way or Another", z którego pieniądze zostaną przeznaczone dla głodujących dzieci w Afryce. Jestem z nich strasznie dumna, bo kolejny raz udowodnili, że mają dobre serce i wykorzystują sławę, żeby pomagać, a nie czerpać korzyści. *__* <33 

Wasza
Blogerka ♥♥♥
 

sobota, 16 lutego 2013

Rozdział 19

- Louis... - zaczęłam nie wiedząc, co dalej powiedzieć. Ale kurcze, muszę z nim pogadać! Jest najlepszym przyjacielem Harry'ego, on musi mi doradzić.
- Tak? - zapytał oczekując mojego pytania.
- Bo wiesz...chodzi o Harry'ego... - odparłam krótko.
- Domyśliłem się. Od kiedy wyszedł z twojego pokoju, wyglądał jak struty. Znowu się pokłóciliście? O co tym razem? - zapytał ciekawy. Czyli pora mu wszystko powiedzieć.
- Ehm...to trochę dziwna sprawa, ale chyba możesz mi pomóc. Widzisz...jak byłam w pokoju, Harry...jak to powiedzieć?... - przerwałam w niezręcznym momencie, próbując dobrać słowa. Jednak Lou już się domyślił.
- Zaczął się dobierać do ciebie?! - zapytał nagle.
- Nie! Znaczy nie ujęłabym tego tym słowem. Po prostu chciał ze mną to zrobić, ale ja nie byłam gotowa. On zaczął się tłumaczyć, ale w taki sposób, że nie mogłam już go słuchać i wyprosiłam go z pokoju. I to cała historia. - wyjaśniłam, a Louis przez cały czas uważnie przysłuchiwał mi się. Gdy skończyłam, powiedział:
- I wszystko jasne! Wiedziałem, że Harry uchodzi za najbardziej "zboczonego" członka grupy, ale to nie była do końca prawda. Może dałaś mi błędne znaki? No nie wiem, nie będę nikogo osądzać, ale jak go znam, to łatwo nie odpuści. Po prostu wyjaśnijcie sobie wszystko, Styles bez ciebie długo nie pożyje. - odpowiedział i zaśmiał się pod nosem. Ja wiem, że akurat Tomlinson ma na głowie tylko swoje "ukochane" marchewki, ale potrafi doradzić w każdej sprawie. Naprawdę mogę na nim polegać. Gdy już byliśmy przed domem, przytuliłam mocno chłopaka, który od razu się ucieszył. Niestety mój chłopak nas zobaczył i dodał do tego swoją bujną wyobraźnię.
- Widzę, że szybko odzyskałaś dobry humor. Mogłaś powiedzieć, nie przeszkadzałbym wam. - odparł zdenerwowany Harry i poszedł od razu do swojego pokoju trzaskając drzwiami. Jejku, czy on musi być taki zazdrosny?! Nie wytrzymam, normalnie nie wytrzymam! 
- Boże, tylko tego brakowało! Spróbuję to wyjaśnić, poczekaj. - stwierdził Louis i poszedł do jego pokoju. Moje ciekawość okazała się jednak silniejsza, niż by się wydawało, więc poszłam za nim. Stanęłam przy drzwiach do jego pokoju i zaczęłam przysłuchiwać się rozmowie. To nie jest nic złego, prawda? Ich rozmowa brzmiała tak:
- Harry, mogę wejść? - zapytał niepewnie Lou pukając. 
- Nie. Chcę być sam, idź do Bree... - odpowiedział obrażonym tonem Styles. No co za dzieciak z niego!
- Ale chcę tylko coś wyjaśnić. No wpuść mnie, proszę.. - nalegał Tommo. W końcu udało się, podeszłam więc jeszcze bliżej, żeby coś jeszcze usłyszeć.
- Nie ma nic do wyjaśnienia, nie chce mi się z tobą gadać! - powiedział wzburzonym głosem loczek. 
- Jest! Między mną i Brianą nic nie jest, to był tylko przyjacielski uścisk! Rozmawiała ze mną na twój temat, a ja jej tylko doradziłem, co może zrobić, żeby między wami było dobrze. Ona się naprawdę stara, przecież ty też ją kochasz całym sercem. Musicie wreszcie skończyć z tymi kłótniami, bo nie chcę widzieć cały czas urazu na waszych twarzach. Czas z tym skończyć, wiesz? - odparł prawie na jednym tchu (przeponę to chłopak ma!) i nastała cisza. Trwała jakieś kilka sekund dopóki nie usłyszałam głosu Harry'ego.
- Naprawdę? Naprawdę tak było? - zapytał z niedowierzaniem.
- Tak, cały czas ci to próbuję wytłumaczyć! - powiedział Louis. - A teraz powinieneś porozmawiać z Bree i wszystko sobie z nią wyjaśnić, domyśl się, jak ona może teraz się czuć. Najpierw namawiasz ją do czegoś, na co ona nie jest gotowa, a potem posądzasz o zdradę. Styles, będzie trudno, ale jest szansa, że ci wybaczy. - dodał, a ja musiałam szybko schować się do łazienki, bo usłyszałam kroki jednego z nich. Najpierw wyszedł Louis, a za nim w pośpiechu wybiegł Harry. Gdy nie było już nikogo, szybko ulotniłam się do swojego pokoju. Tam usiadłam bezwładnie na kanapie i myślałam. Zapewne wiecie o czym, a w zasadzie o kim, prawda? No właśnie, ten chłopak zawsze przysporzy mi jakieś kłopoty. Mimo wszystko, wiem, że go kocham, naprawdę kocham i nie wyobrażam sobie życia bez tego zakręconego idioty. Zaśmiałam się sama do siebie i wzięłam do ręki mój telefon. Dostałam SMS-a od Erici, że jest w sklepie i czy nie chcę czegoś. Napisałam tylko "nie trzeba" i odłożyłam komórkę. Westchnęłam i wyjrzałam przez okno. Nie było jednego samochodu, co mnie lekko zastanowiło, przecież Erica lubi chodzić pieszo. Wszyscy byli w domu, więc gdzie samochód? No cóż, zignorowałam to i przypatrzyłam się chmurom. Dzisiaj było wyjątkowo dużo chmur. Boże, czemu o tym myślę? Mam ważniejsze sprawy od jakiegoś zachmurzonego nieba! Czasami zastanawiam samą siebie..po chwili zauważyłam, jak ktoś przyjeżdża do nas. Nie był to nasz samochód, tylko Paul'a, menadżera chłopaków. Ciekawe, po co przyjechał? Szybko wyszłam z pokoju i skierowałam się do przedpokoju, gdzie stał owy mężczyzna. 
- Mam wam niesamowitą informację do powiedzenia! Wracam właśnie z bardzo ważnej konferencji i mam dla was świetną wiadomość! - mówił szczęśliwy Paul idąc do salonu. Zauważyłam, że nie ma z nami Harry'ego..hm...no nie ważne ciekawi mnie, co to za wiadomość!
- Czyli..? Co to jest? - zapytał Liam, ale reszta była równie ciekawa.
- Więc...już w lutym zaczynacie trasę koncertową! W końcu wydaliście nowy album i cała wytwórnia zorganizowała światową trasę promującą album! - wyjaśnił, a chłopcy zaczęli zachowywać się, jak małpy w zoo. Nie dziwię im się, też się strasznie cieszę, ale...nie będę mogła ich wtedy widywać...w tym Harry'ego też niestety...zrobiło mi się smutno. Nie chcę ich stracić.

~HARRY~
Poleciałem szybko po czerwone tulipany (ulubione kwiaty Bree). Louis ma rację, muszę ją odzyskać, to najwspanialsza dziewczyna na świecie, nie mogę jej stracić przez moje chore myślenie. Boże, jaki ja jestem głupi! Taka cudowna dziewczyna, jak Briana nie zasługuje na takiego idiotę, jak ja! Szybko otworzyłem drzwi do samochodu i pojechałem do naszej willi. Musi mi wybaczyć, jest dla nie zbyt ważna, żeby było inaczej! Wbiegłem do domu, gdzie zobaczyłem wszystkich domowników (razem z Paulem!). Tylko...co on tutaj robił? 
- Harry! Jedziemy w trasę koncertową! Dookoła świata! W lutym! - krzyczeli Zayn z Niallem przekrzykując siebie nawzajem. Ja stanąłem w bezruchu i nie mogłem uwierzyć. Jak to, w trasę? Cieszyłem się, ale zobaczyłem Brianę. Stała smutna na dolnych stopniach schodów ze spuszczoną twarzą. Dlaczego? Stanąłem przed nią. "Musi się udać" powtarzałem sobie w duszy. W końcu spojrzała na mnie. 
- Harry? - odezwała się wycierając oczy. Płakała..tylko z jakiego powodu?
- Przyniosłem ci twoje ulubione kwiaty. Przepraszam cię, Briana. Nie powinienem tak na ciebie naciskać i podejrzewać o zdradę. Powinienem ci ufać. I będę. Tylko proszę, daj mi szansę...ostatni raz. Mogę ci obiecać, że nie pożałujesz. - powiedziałem błagającym tonem. Dziewczyna chwilę milczała, ale w końcu odpowiedziała:
- Dam ci tą ostatnią szansę. Ale pod warunkiem, że nie będziesz już tak zazdrosny i nie będziesz mnie tak przekonywać do pewnych spraw. Zgoda? - zapytała, a ja szybko przytaknąłem.
- Oczywiście! Co tylko sobie życzysz. - odparłem, a dziewczyna uśmiechnęła się.
- To teraz możesz mnie pocałować. - powiedziała i zaśmiała się pod nosem. Bez zawahania pocałowałem ją, jak tylko najlepiej mogłem, a Bree przytuliła mnie delikatnie. Jednak zauważyłem, że po jej policzku spłyneła łza. 
- Czemu płaczesz? - zapytałem ocierając jej policzek.
- Bo nie chcę się rozstawać, gdy będziesz w trasie. Nie zniosę tego... - wyszeptała, a mnie przeszedł dreszcz. Ona ma rację. Ma absolutną rację..
- Ja też kochanie. Ja też...ale damy radę.. - odpowiedziałem, na co ona zaprzeczyła.
- TY dasz, ale ja nie. To będzie zbyt trudne...nie chcę...- prawie wykrzyczała i zaczęła płakać. Przytuliłem ją, sam starając się nie uronić łzy. To było trudne...

***
Przepraszam, przepraszam i jeszcze raz przepraszam! Większość z was czekała na rozdział w czwartek, jednak o się nie pojawił...mam nadzieję, że nie żywicie już do mnie urazy, bo teraz pojawił się nowy. Jedną z dobrych wiadomości jest to, że już jutro pojawi się następny...lekko wzruszający ^_^ 
Liczę na waszą cierpliwość i zrozumienie, mimo wszystko proszę też o komentarze (pod ostatnim było ich tylko 3). Mam nadzieję, że mogę na was liczyć ♥
Poza tym, dziękuję za ponad 3 000 wejść! Wow, jestem naprawdę pod wrażeniem, mam nadzieję, że wyświetlenia będą rosły tak szybko, jak ostatnio :) To chyba tyle...mam nadzieję, że rozdział wam się podoba i jeszcze raz proszę o komentarze! To ważne! <3 
Dziękuję za to, że jesteście ♥

Wasza
Blogerka ♥♥♥

   

xoxo    

poniedziałek, 11 lutego 2013

Rozdział 18

~ Kilka dni później ~

Nareszcie mogliśmy wrócić do domu! Tak, jak powiedział Liam, prasa szybko zmieniła temat i woleli zająć się czymś bardziej interesującym od nas. Na całe szczęście, już chyba dłużej nie wytrzymałabym mieszkania w tym domku! Nie to, żebym się tam źle czuła, ale dołowało mnie, że nie mogę przebywać we własnym domu, tylko dlatego, żeby ludzie się odczepili. Aż dziwne, że tak "sprytni" paparazzi nas nie odnaleźli w tej głuszy...
- Panie przodem! - wskazał na mnie i Ericę wyrywając mnie z przemyśleń. Jejku, jak ja się stęskniłam za tym domem. Jego zapach (nawet nie wiem jak to opisać, był po prostu jedyny w swoim rodzaju), jego kolorowe ściany, jego lekki artystyczny (jak to zawsze powtarzam) nieład, te przytulne pokoje sprawiały, że nie zamieszkałabym już nigdzie indziej. Serio! Trochę zgłodniałam, więc poszłam do kuchni zrobić sobie kanapki z Nutellą. Kilka dni bez Nutelli, wyobrażacie sobie?! Oczywiście wiecznie głodny Niall postanowił mi potowarzyszyć (to znaczy ja robiłam, a on jadł). Po pięciu porcjach musiałam wygonić Horana ze szmatą w ręku, ale sam się o to prosił! Bo niby co ja mam jeść? Gdy skończyłam, udałam się z moim posiłkiem na górę, żeby przypadkiem ktoś mi tego nie zjadł. Usiadłam na łóżku (za którym również strasznie tęskniłam) i zaczęłam jeść. Po chwili jednak przerwał mi Harry wchodzący do pokoju bez pukania (już kolejny raz!).
- Co się stało? - zapytałam przerywając niechętnie "ucztę".
- A musiało się coś stać? Chyba mogę czasami odwiedzić moją dziewczynę, prawda? - zapytał siadając naprzeciwko mnie i całując w czoło. 
- No tak...czemu się śmiejesz? - zapytałam, gdy Styles nagle zaczął krztusić się ze śmiechu. 
- Nic tylko..twoje usta.. - przerywał drobnymi parsknięciami, a ja znowu ugryzłam kanapkę. 
- Co jest z nimi nie tak? No powiedz, Harry! - odezwałam się do chłopaka, a ten od razu palcem wytarł mi resztki Nutelli na górnej wardze. Na koniec pocałował mnie w usta. 
- Słodka jesteś, wiesz? - zapytał wesoło, przybliżając się do mnie.
- No wiem. - odpowiedziałam uśmiechając się wesoło i odkładając talerz. - Czemu mi się tak uważnie przyglądasz? - zapytałam patrząc na jego zielone tęczówki chodzące po moim ciele.
- Bo jesteś nie tylko słodka, ale też piękna...naprawdę piękna. - powiedział tym swoim niesamowitym głosem i jeszcze raz mnie pocałował. Ale to nie był zwykły pocałunek. Był bardziej namiętny. Po chwili zauważyłam, że Harry przybliżył się do mnie znacznie. Potem zdawało mi się, jakby próbował zdjąć mi bluzkę, co mnie lekko wystraszyło. Przerwałam pocałunek i usiadłam trochę dalej od niego. Styles spojrzał na mnie zdziwiony.
- Zrobiłem coś nie tak? Myślałem że chcesz.. - zaczął się tłumaczyć. Ale ja chyba nie jestem jeszcze na to gotowa. Nie teraz...
- To źle myślałeś. Po prostu nie jestem na to teraz gotowa.. - wyjaśniłam, a chłopak zastanowił się przez chwilę. 
- Ja myślałem, że skoro jesteś ze mną, to masz ochotę na takie rzeczy i w ogóle. - odparł, a ja mało co nie zamarłam. Co on sobie wyobraża?! Teraz to przesadził!
- Co? Wiesz, gdybym wiedziała, że zacznę chodzić z niewyżytym seksualnie chłopakiem to mocno bym się zastanowiła! Nie jestem panią do towarzystwa! - krzyknęłam wstając z łóżka. 
- No nie jesteś, ale jeśli byśmy to zrobili, to..- zaczął, ale miałam już dosyć jego gadania. Jak bardzo można się pomylić, co do człowieka! I to kolejny raz! 
- To co? Czułbyś się lepiej wiedząc, że już mnie przeleciałeś czy jak? Wiesz co? Nie mam ochoty już z tobą gadać, więc wyjdź już. - wykrzyczałam a on chyba dopiero teraz zdał sobie sprawę z powagi sytuacji.
- Nie, nie chciałem tego powiedzieć! Naprawdę, Bree.. - powiedział parząc na mnie swoimi oczami. Tak zielonymi i świecącymi..jednak ja nie mogłam mu teraz ulec, nie takiego go poznałam! Co prawda chłopcy często mówili o nim, że jest zboczony i często to okazywał, ale myślałam, że wobec mnie będzie inaczej. Z resztą, na co ja liczyłam? On był zbyt idealny, żeby był prawdziwy. Gdy już wyszedł trzaskając drzwiami, zalałam się łzami. Poczułam się podle. Mój spokój nie trwał jednak zbyt długo, bo wparował do mnie Niall - zafascynowany i jeszcze bardziej szczęśliwy, niż zazwyczaj. 
- A tobie co znowu odbiło? - zapytałam wycierając szybko oczy i wymuszając blady uśmieszek. 
- Płakałaś? I to pewnie znowu przez Harry'ego? Jezu, co on znowu narobił? - zapytał od razu siadając obok mnie.
- Po prostu...nie, już nieważne. Lepiej powiedz mi, czemu taki szczęśliwy chodzisz. - powiedziałam wymijająco. Jednak na Niallerka to zadziałało, bo od razu zaczął swój fascynujący monolog. 
- Siedziałem na sofie w salonie, kiedy zadzwonił telefon. Dzwonił Justin! Rozumiesz to? - krzyczał latając po łóżku (o ile to możliwe, haha).
- Kto? Timberlake? - zapytałam zmęczonym wzrokiem. A Horan walną facepalm'a.
- Nie! Bieber! Wiesz, kiedyś gdzie występowaliśmy w X-Factor, Justin występował jako gość specjalny. Potem dał nam swój numer. Ja jestem jego wielkim fanem, ale nie było okazji, żeby się kiedyś spotkać, mamy trochę napięty harmonogram itp. ale dziś zadzwonił i zaprosił nas na koncert! Do tego załatwił nam wejściówki za kulisy! Wreszcie uda nam się pogadać! Cieszysz się? - mówił szybko chłopak, jakby chorował na ADHD. Zrozumiałam tylko Justin Bieber, koncert, bilety VIP. To fakt, Niall nie jest zbyt dobrym mówcą. 
- A co ja mam z tym wspólnego? - zapytałam wzruszając ramionami. - Jak widzisz, nie jestem w nastroju i..
- Harry nie idzie. - odpowiedział szybko. 
- Chętnie ci potowarzyszę, wiesz? - odpowiedziałam zdecydowanie. Skoro on nie idzie to chyba należy mi się trochę rozrywki? 
- To świetnie! Więc za 10 minut w samochodzie, ok? - zapytał, a ja przytaknęłam głową. Tylko teraz pytanie: W co ja się ubiorę??

~ Na koncercie ~

Muszę przyznać, że nigdy nie byłam wielką fanką Justina, ale jestem naprawdę pod wrażeniem! W sumie większość tych piosenek słyszę pierwszy raz w życiu, no może poza tymi, co często lecą w telewizji, ale podobają mi się. Szkoda, że nie widzicie Nialla, on zna wszystkie piosenki na pamięć! Wiedziałam, że jest BoyBelieber i widzę, że nie na marne nim jest. Właśnie Bieber zszedł ze sceny i poszedł do nas się przywitać. Pierwszy wypalił Horanek. 
- Cześć! Co tam? Dawno się nie widzieliśmy! - zaczął jakże ekscytującą konwersację z przyjacielem. Poza mną i Niallem, na koncert poszła jeż Erica (jego wielka fanka!) i Louis. Nie wiem czemu on, ale powiedział, że nie chce mu się siedzieć w domu. Niby rozumiem, pewnie Styles chodzi jak potłuczony. I słusznie. 
- Hej. Ty pewnie jesteś Briana, tak? - zapytał ni stąd ni zowąd Justin. WOW! 
- Tak, to ja. A to moja przyjaciółka, Erica. Jest twoją wielką fanką. - postanowiłam przedstawić również ją, wiedziałam, że naprawdę chciała go kiedyś poznać teraz jest niepowtarzalna okazja.
- Cześć. Miło mi cię poznać, jesteś najlepszym piosenkarzem w historii i kocham twoje piosenki. Jesteś niesamowity! - mówiła dość szybko Erica, a wokalista uśmiechał się szeroko. Widać, że zaimponowała mu. 
- To świetnie, lubię poznawać swoich fanów, są naprawdę fantastyczni. Cieszę się, że koncert ci się podobał. - odparł chłopak. W tym czasie pojawiła się też niedaleko nas jedna dziewczyna. Była to brunetka, z wyjątkowo bujnymi włosami. Podążała w naszym kierunku z dużym albumie w dłoni. Widać było, że to fanka, miała na sobie bluzkę z napisem "I ♥ JUSTIN BIEBER". Niepewnym krokiem zbliżyła się do nas. 
- Ehm...nie przeszkadzam może? - zapytała nieśmiało. 
- Nie, fani nigdy nie przeszkadzają. - odezwał się Justin stając naprzeciw niej i uśmiechając się szeroko. Nieznajoma zaśmiał się cicho.
- Chodzi o to, czy mógłbyś podpisać się w moim albumie? - zapytała trochę mniej nieśmiałym głosem.
- Jasne! Bardzo ładny album, starałaś się widzę. - odpowiedział i wziął do ręki pracę dziewczyny.
- Jak masz na imię? - zapytał
- Pati. W zasadzie to Paricia, ale wszyscy mówią na mnie Pati. - odparła "Pati". Wydała mi się przyjazna, więc gdy już skończyła rozmawiać ze swoim idolem, również włączyłam się do rozmowy, tak jak Erica i Niall z Louisem.  Jak się okazało, Horana i Tomlinsona również rozpoznała, więc zrobiła sobie z nimi i Bieberem zdjęcia, potem ze mną i moją przyjaciółką. Fajnie było poznać kogoś nowego, pasowałaby do naszej paczki. Jednak powiedziała, że nie jest stąd, tylko z Edynburgu. No trudno, mimo wszystko było miło. Przyjechała tu na dwa dni, na koncert i przy okazji odwiedzić ciocię. Po rozmowie wszyscy pożegnaliśmy się z nią i Justinem, bo musiał odpocząć po koncercie. 
W drodze powrotnej postanowiłam pogadać z Lou na temat Harry'ego...

***
18 rozdział!! Jak widzicie, ze specjalnym udziałem Justina Biebera i niejakiej Patrici. Pomysł nie wpadł do mnie sam, ktoś ze szkoły podsunął mi go i uznałam, że będzie tu pasować (jeśli chodzi o wokalistę i dziewczynę) Może za kilka rozdziałów znowu zrobię coś z Justinem? Zależy to od tego, co myślicie o tym rozdziale. Piszcie komentarze, z opinią na ten temat, a może coś innego wpada wam ciekawego i chcecie się  tym podzielić? Wszystkie uwagi mile widziane ;** następny rozdział chyba w czwartek ;)

Wasza 
Blogerka ♥♥♥

 

         
                     

wtorek, 5 lutego 2013

Rozdział 17

Usiadłam obok Harry'ego i wtuliłam się w jego ciepłą kurtkę. Zerknęłam kątem na Ericę. Siedziała obok Horanka i jadła z nim kiełbaski. Jednak widziałam jak co chwila spoglądała na Zayna który siedział na schodkach i palił papierosa. Serio, powinien skończyć z tym nałogiem! Postanowiłam znowu wziąć sprawy w swoje ręce.
- Wiesz co, Harry. Nie mogę patrzeć jak oni tak męczą się swoim towarzystwem. Trzeba ich w końcu pogodzić raz na zawsze. - powiedziałam, a chłopak westchnął.
- Nie uważasz, że za bardzo ingerujesz w ich życie? Jak chcą się pogodzić, to tak zrobią, obydwoje są dorośli. - stwierdził i przytulił mnie mocniej. 
- Ale może warto odrobinkę pomóc szczęściu? No proszę, Harry.. - próbowałam przekonać go do swojej racji. Jego nie trzeba długo przekonywać, mam na niego duży wpływ!
- No dobrze...to co proponujesz? - zapytał wzruszając ramionami, a ja w nagrodę pocałowałam go w policzek.
- Ja już rozmawiałam z Ericą, ale ona jest kompletnie zagubiona. Więc pomyślałam, że teraz ty z nią porozmawiasz, a ja z Zaynem. Ty powiesz jej coś z punktu widzenia gwiazdy, a ja jako zwyczajna dziewczyna wytłumaczę Malikowi czemu Erica jest niezadowolona. Wszystko jasne? - wyjaśniłam wszystko bardzo dokładnie, a Harry patrzył na mnie z rozbawieniem. 
- "Gwiazdy"? Serio? Jesteś niemożliwa, wiesz? - zapytał śmiejąc się pod nosem.
- Wiem i za ot mnie kochasz, prawda? - zapytałam robiąc słodkie oczka do Stylesa. To działa za każdym razem!
- Tak, to prawda. - odpowiedział i pocałował mnie w usta. Nie wiedziałam, że można aż tak się zakochać w takim zwariowanym chłopaku! Kolejny powód, że miłość nie wybiera...
- To ja idę teraz do Zayna, a ty idź do Erici. Tylko postaraj się! Wierzę w ciebie! - powiedziałam w nadziei, że to coś da. Powolnym krokiem poszłam w kierunku zagubionego chłopaka i niepewnie usiadłam na schodkach obok niego. 
- Cześć, Zayn. Co tam? - zapytałam spokojnie.
- Wiesz, nie jestem w najlepszym nastroju na rozmowy... - odparł smutny. 
- Nie ma sprawy, rozumiem..ale posiedzieć mogę? - zapytałam próbując nawiązać z nim jakikolwiek kontakt.
- Jasne. - odpowiedział. Hm..jak tu zagadać, żeby go nie urazić a jednocześnie spróbować zrozumieć? 
- Tak naprawdę to przyszłam tu, żeby z tobą porozmawiać. Chodzi o Ericę i.. - zaczęłam, jednak chłopak mi przerwał.
- Akurat na jej temat nie mam szczególnie ochoty rozmawiać. Wiem, że to wszystko ją przerosło i w ogóle i jeśli nie chce ze mną być, bo nie zamierza znosić mojej sławy to nie ma sprawy. Nie będę jej trzymać na siłę. - powiedział ze łzami w oczach.
- Przecież widzę, że nie dasz jej odejść. Proszę, zrozum ją. Ona była zwykłą dziewczyną, ona nie chce być sławna i rozpoznawana jak ty. Chce mieć normalnego chłopaka i prowadzić normalne życie rozumiesz? Jednak nie możesz się poddać! Kochasz ją, wszyscy to wiedzą, więc nie daj się! - odparłam najbardziej przekonującym tonem, jaki mogłam z siebie wydać. Chłopak spojrzał na mnie.
- W sumie to nawet masz rację tylko..boję się, że ona się nie zgodzi. o trudne i...- zaczął się wymigiwać, ale ja nie poddaję się tak łatwo!
- Ty, Zayn Malik, idealny chłopak według milionów dziewczyn, które są gotowe zabić, żeby cię dotknąć, boisz się że jedna Erica ci odmówi? Gdybym cię nie znała, pomyślałabym, że żartujesz?! - odpowiedziałam, a Zayn zaśmiał się pod nosem. 
- Nie parzyłem na to z tej strony, ale ok, masz rację. Więc co ja mam teraz zrobić? - zapytał
- Nie martw się, Harry porozmawia z Ericą i również ją przekona. - odparłam zadowolona ze swojego skutecznego planu.
- Harry? To nie jest najlepszy materiał na mówcę, wiesz? - stwierdził, a ja spojrzałam nerwowo w stronę Harry'ego. Kurde, oby nie wymyślił czegoś głupiego!

~Erica~

Zauważyłam, że Harry idzie w moim kierunku. Ciekawe, czego może chcieć?
- Cześć, Erica. Co słychać? - zapytał zastanawiając się nad czymś. 
- Chyba domyślam się, po co przyszedłeś i myślę, że to bezcelowe. Briana już ze mną rozmawiała i wyraziłam swoją opinię na ten temat. - powiedziałam stanowczo, a Niall chyba wyczuł nerwową sytuację.
- To ja pójdę do Louisa zobaczyć jak tam jego marchewki, ok? - odparł i szybko poszedł do Lou. Tak, najlepszą obroną jest ucieczka...
- ale ty.. - Harry nie skończył bo podbiegła do niego Bree. Szepnęła mu coś na ucho, Loczek się ucieszył i poszli sobie. Ich to naprawdę ciężko zrozumieć. Westchnęłam i wyjęłam telefon. Po wyświetlaczu spostrzegłam, że tuż za mną stoi nie kto inny, jak Zayn. Tylko jego tu brakowało!
- Ja chciałem tylko.. - zaczął niepewnie chłopak stojąc przy mnie. Wstałam i spojrzałam mu prosto w oczy. Czy jestem gotowa go zostawić dla odrobiny spokoju? W sumie było mi bardzo dobrze mieszkać z chłopakami i Brianą, byłam z Zaynem nierozłączna, czemu mam to teraz traci. Stanęłam jeszcze bliżej niego i delikatnie pocałowałam go w usta. Malik przez chwilę stał nieruchomo, w końcu jednak odpowiedział pocałunkiem. Tego mi brakowało!
- Erica! To znaczy, że mi wybaczasz? Że dasz radę wytrzymać ze mną i moją sławą oraz długimi rozstaniami? - zapytał zszokowany.
- Postaram się, chyba nie mam wyjścia. - odpowiedziałam i wtuliłam się w jego koszulę. Był trochę zmarznięty, w końcu na dworze leżał śnieg, trudno żeby było ciepło. 
- A ty chyba musisz wejść do domu i się ogrzać, prawda? - dodałam, a chłopak uśmiechnął się promiennie i poszedł za mną do domku. W pomieszczeniu było bardzo przytulnie, kominek był już rozgrzany, a w środku nikogo nie było. Usiedliśmy razem przy kominku, a ja przytuliłam się do chłopaka. Po chwili zrobiło się wystarczająco ciepło, żebym zdjęła moją bluzkę, zostałam tylko w T-shircie. Zayn spojrzał na mnie i zaczął mnie całować. To było coś fajnego, chciałam, żeby ta chwila trwała wiecznie, oczywiście dopóki do domu nie weszła pozostała gromada.
- Uuuu, czyżbyśmy wam w czymś przeszkodzili? - zwrócił nam uwagę Louis, a ja zaśmiałam się z moim chłopakiem.
- Nie przejmuj się, twoje marchewki nie zobaczą nic gorszącego. - odpowiedziałam.
- No ja myślę! A teraz przepraszam, ale muszę sprawdzić, jak się czują. - powiedział i poszedł do kuchni. Pokręciłam głową i znowu zaśmiałam się pod nosem. Jak przeżyję z nimi te kilka dni, to od razu mogę dostać pokojową nagrodę nobla! 

***
Witajcie kochani! Jak już widzicie, rozdział jest krótki, ale to z powodu chwilowego braku weny. Nie martwcie się, następny pojawi się wkrótce, niestety nie mogę powiedzieć dokładnie kiedy, nie wiem kiedy wpadnę na jakiś dobry pomysł. A może wy macie jakieś interesujące propozycje? Jeśli przychodzi wam coś ciekawego do głowy, napiszcie w komentarzu, co mogę umieścić w następnym rozdziale, a przemyślę to i jak mi się spodoba, zamieszczę. Oczywiście w notce podsumowującej podam nick pomysłodawcy ;)
Mam nadzieję, że pomożecie, liczę na was!  <3

Wasza 
Blogerka ♥♥♥

    
            

piątek, 1 lutego 2013

Rozdział 16

- Naprawdę jesteś dziewczyną Stylesa?! 
- To miłość, czy jesteś z nim dla kasy??
- Spaliście już ze sobą??
- Czy planujecie ślub?!
- Briana, czy to prawda, że jesteś w ciąży?!
Te i inne pytania zadawali mi setki paparazzich znajdujących się pod naszym domem. Tak, to to mnie tak strasznie zaskoczyło! Nie mogę uwierzyć, że ludzie tak ławo są w stanie ponieść się plotką! 
- Harry, co mam robić? Czemu oni tu są? - pytałam zakłopotanego chłopaka, który próbował kryć mnie przed wścibskim okiem kamerzystów. Jezu, jacy ludzie mogą być okrutni! Zayn zrobił tak samo jak Harry z Ericą a reszta chłopaków próbowała uspokoić dziennikarzy. Pierwszy raz widzę taki wielki tłum rozmawiający na mój temat i Erici. Ich pytania były strasznie denerwujące, powinni wiedzieć, że my też mamy prawo do odrobiny prywatności. A te przypuszczenia, że jestem z nim dla kasy? To absurd! Jak go pierwszy raz spotkałam, nawet nie skojarzyłam że to Harry Styles z One Direction! Był dla mnie zwykłym Harry, który potrafił pocieszyć w trakcie ciężkiego czasu w moim życiu. Okazał się świetnym przyjacielem, a za czasem też chłopakiem.Te wszystkie osoby nie potrafią zrozumieć, że taka "gwiazda" jak Harry też może się zakochać? 
- Do samochodu, szybko! - zarządził Liam, a wszyscy ruszyliśmy w kierunku wana stojącego przy willi. Najpierw musieliśmy przedrzeć się przez co najmniej sto paparazzi, żeby znaleźć się w bezpiecznym miejscu. Louis zajął miejsce kierowcy, Liam usiadł obok niego, a z tyłu usiadłam ja z Harrym, Erica z Zaynem i Niall. 
- Coś mi się wydaje, że z Nando's nici. - odparł Zayn, a Niall opuścił głowę zawiedziony. Teraz musimy uciec tym ludziom, tylko gdzie?!
- Jedziemy za miasto, tak daleko nie będą nas gonić. - zaproponował Lou i szybko wcisnął pedał gazu. Po 10 minutach uciekania, dziennikarze zrezygnowali ze złapania nas, a my byliśmy zmuszeni pojechać na przedmieścia lub dalej.
- Przepraszam. - powiedział do mnie Harry, a ja spojrzałam na niego lekko zdziwiona.
- Za co? - zapytałam.
- Gdybym nie powiedział na żywo o nas, nie byłoby teraz tych wszystkich ludzi dookoła nas. Przynajmniej fanki mogą nas wspierać. - odparł pocieszając mnie lekko. Tak, może i one tak, ale zawsze znajdzie się jakaś dziewczyna, lub kilka, którym ie będzie się podobać nas związek i będą robić wszystko, żeby to zniszczyć. Nie przewidziałam tego zamieszkując z zespołem, ale przez ten czas było dobrze. Nikt nie przeszkadzał, było tak "zwyczajnie". Fajnie było zrobić sobie czasem zdjęcia z fankami i pogadać o chłopakach, ale to również nie było dla mnie udręką. Ale to? To już gruba przesada!
- Gdzie jedziemy? - zapytała w końcu Erica, przerywając niezręczną ciszę. 
- Do naszego domku 5 km od Londynu. Tam nas nikt nie znajdzie. - odpowiedział Louis, wykonując skręt w prawo. 
- Teraz cały czas będziemy mieli taki widok przez okno? - zapytałam trochę przygnębiona.
- Po tygodniu wszystko minie. Oni łapią sensacje dość szybko, ale równie szybko odpuszczają jak stwierdzą że temat jest nudny. My jednak nie możemy rezygnować, dlatego na razie będziemy przebywać w tym domku. Tylko na kilka dni, nie martwcie się. - wyjaśnił wszystko Liam uśmiechając się blado. Wiedziałam, że on również nie jest zadowolony z tej sytuacji, ale jako "daddy" nie chciał okazywać zdenerwowania. W końcu dojechaliśmy do owego domku. To naprawdę piękne miejsce. Powietrze pachniało lasem, który znajdował się całkiem blisko. Wyczuwałam też odrobinę lawendy lub jakiegoś innego zioła, co dawało efekt bardzo przytulnego miejsca. Przytuliłam się mocno do Harry'ego. Czując jego obecność czułam się bezpieczna, a teraz tego najbardziej mi brakowało. 
- Zobaczysz, będzie fajnie. - zapewnił mnie chłopak i przytulił. Kątem oka zauważyłam, że Zayn i Erica żywo o czymś rozmawiają. Nie wiem, o co chodzi, ale widzę że Erica jest smutna. Z resztą Malik też. Pewnie chodzi o dzisiejsze zajście z dziennikarzami. Po chwili poszli (każde w innych kierunkach!). 
- Pójdę za Ericą, chyba coś się stało. - powiedziałam i szybko pobiegłam do przyjaciółki. 

~Erica~

Ta cała sytuacja mnie przerosła! Byłam spokojną dziewczyną z artystyczną duszą, której nikt nie znał i nikt nie chciał się ze mną przyjaźnić. Nie wiem dlaczego, ale nawet mi to odpowiadało. Mogłam się skupić tylko i wyłącznie na szkicowaniu i rysowaniu, czyli tym co najbardziej kochałam. Codziennie siadałam na ostatniej ławce z notatnikiem w ręce i rysowałam to, co zobaczyły moje oczy. Nauczyciela, który tłumaczył coś klasie. Jakąś dziewczynę w okularach i zabawnej czapce lub krajobraz za oknem. Wiosną obserwowałam pierwsze kwiaty wydostające się spod śniegu, latem - pod koniec roku szkolnego, kiedy każdy był rozkojarzony i myślał, jakie będzie mieć plany na wakacje, ja patrzyłam przez okno i rysowałam. Na jesieni lubiłam, gdy mieliśmy gimnastykę na powietrzu, te liście we wszystkich odcieniach czerwieni, pomarańczu i żółci wprawiały mnie w dobry nastrój. Zimą obserwowałam jak płatki śniegu powoli opadają na parapet, lub szybę, przy czym każda miała inny kształt. Wszystko było takie proste, a zarazem wyjątkowe. Teraz wszystko się zmieniło. Poznałam Brianę, Zayna i chłopaków. Zakochałam się (chyba pierwszy raz w życiu). I nie ukrywam, że było cudownie, czułam się jak w bajce, ale jako główna bohaterka, nie jakiś epizod społeczeństwa, którego nikt nie pamięta. Czułam się dziwnie, jak jakieś obce mi dziewczyny i chłopcy proszą mnie o zdjęcie i pytają o Zayna oraz resztę zespołu. Pytali się mnie, jaki jest na co dzień, co lubi robić, takie różne drobnostki. W sumie było miło, ale nie czułam się sławna. Dopiero teraz zrozumiałam, jakie to męczące. Patrząc na tych głośnych dziennikarzy przez moment przeszło mi przez głowę, czy dobrze zrobiłam spotykając się z Zaynem. Jest wspaniałym chłopakiem, ale czy warto przez niego aż tak się poświęcać? Sama nie wiem...
- Erica! Zaczekaj, biegnę do ciebie! - krzyknęła za mną Bree, jednocześnie wyrywając mnie z przemyśleń.
- Bree! Co się stało? - zapytałam.
- Widziałam waszą rozmowę z Zaynem. Coś jest nie tak? - zapytała, a ja szłam dalej w milczeniu. Niby co mam powiedzieć? Sama sobie nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. 
- To skomplikowane... - wyjaśniłam wymijająco.
- Mimo wszystko mamy czas, będziemy tu kilka dni, pamiętasz? Więc..o co chodzi? - zapytała ponownie. 
- Jak ci nie powiem, to nadal będziesz próbować? - zapytałam wzdychając głęboko, a ona przytaknęła stanowczo.
- Więc...? - ponagliła.
- Może to zabrzmi głupio, ale gdy przedzieraliśmy się przez ten tłum paparazzi, zaczęłam się zastanawiać, czy dobrze zrobiłam wiążąc się z Zaynem. To wszystko mnie przerosło, nie chcę tak żyć! - powiedziałam wyrzucając z siebie wszystko, co mi leżało na duszy. Pod koniec rozpłakałam się, bo nie byłam w stanie tego znieść.
- Erica....Zayn to świetny chłopak, chyba nie chcesz go stracić przez głupią sławę?! Zastanów się, dla niego ta sytuacja też nie jest łatwa, uwierz...On kocha cię całym sercem, oddałby wszystko, żeby z tobą być, ten rozgłos to minus życia z takim chłopakiem. Ja też muszę to znieść spotykając się z Harrym, ale myślę, że dla miłości jestem w stanie to zrobić. Zastanów się, czy ty też... - odparła i poszła, bo usłyszałyśmy, jak Harry wołał ją po coś. Mnie nikt nie zawołał. Wiem, to strasznie dziecinne, ale jestem ciekawa, jak zachowuje się teraz Malik. Poszłam w kierunku obozu. Szybko zobaczyłam mojego chłopaka siedzącego na pniu drzewa z twarzą zakrytą dłońmi. Pewnie zastanawiacie się, o czym mówiliśmy w trakcie tej żywej dyskusji. Otóż powiedziałam mu, że nie chcę żyć w tej niepewności, czy ktoś teraz nie robi mi zdjęcia i nie chcę być prześladowana przez paparazzi. On odpowiedział, że to tylko chwilowe, że wszystko się zmieni za jakiś czas, a my musimy to przetrwać. A co jeśli ja nie chcę? Może nie jestem tak silna, jak Briana, nie mogę dopuścić do siebie informacji, że znajduję na czasopismach moje zdjęcie z podpisami "Dziewczyna Zayna Malika! Tylko u nas!". Nie chcę być posądzana o ciążę, jak założę na siebie luźny sweter i nie chcę być posądzona o zdradę, gdy jakiś chłopak zaczepia mnie i pyta o chłopaków. Przyznajcie, to nie jest proste życie. Westchnęłam ciężko i poszłam ogrzać się przy ognisku. Od razu poczułam na sobie oczy Malika, te piękne czekoladowe, głębokie oczy na które mogłabym patrzeć godzinami. Również spojrzałam w jego kierunku. Jego oczy świeciły jeszcze bardziej, niż zazwyczaj. Było mi przykro. Czemu mam tracić miłość mojego życia przez kilkaset głupich dziennikarzy?! No dobra, kilkaset to dość dużo...ale co ja mam powiedzieć? Że dam radę, pokonam wszystko i będziemy żyli długo i szczęśliwie z trójką przesłodkich dzieciaków przy których ludzie będą rzygać tęczą, bo będą takie urocze?? To tak nie działa. Prędzej czy później i tak media wywołałyby jakiś skandal na dłuższą miarę w kategorii "Zayn Malik zdradza swoją dziewczynę z pokojówką!". Bo oczywiście pościelenie łóżka przez pokojówkę to zdradza, prawda? Nie chcę znosić tych cierpień, poza tym One Direction w lutym zaczynają trasę koncertową. Nie na każdym kroku mogę z nim być, przez cały czas będziemy się widywać raz na nieokreślony termin. Nie mogę jeździć za nim po całym świecie, mam naukę i rodzinę, nie zostawię jej dla kariery mojego chłopaka! Jeszcze raz spojrzałam na Zayna, ale tym razem szybko odwróciłam wzrok. Znowu zaczęłam płakać, więc odwróciłam głowę i poszłam do jedzącego kiełbaski Nialla. 
- Cześć, co tam? - zagadałam, a chłopak spojrzał na mnie momentalnie. 
- Jem..chcesz jedną? - zapytał i podał mi kiełbaskę.
- Nie, dzięki.. - odpowiedziałam siadając obok niego. Dopiero teraz Niall przyjrzał mi się uważnie. 
- Ty płaczesz? Co się stało? - zapytał zatroskany. Nawet odłożył kiełbaskę (co u niego jest rzadkością!) 
- Nic takiego, po prostu ta cała sytuacja jest dla mnie trudna...poza tym trochę za dużo powiedziałam Zaynowi... - wyjaśniłam pokrótce. 
- Coś poważnego? - zapytał wsłuchując się w moje słowa.
- Chyba tak...zaczęłam się zastanawiać nad przyszłością tego związku...nie wiem, co mam robić! - powiedziałam i znowu się popłakałam. Powinnam się kontrolować, ale chyba doskonale wiecie, że to nie takie proste. 
- Oj, nie martw się! Zobaczysz, to chwilowe, wszystko minie i znowu będziecie ze sobą szczęśliwi. To nieuniknione w naszej pacy, musisz się przyzwyczaić, że Zayn nie zawsze będzie do twojej dyspozycji, a media znajdą wszystko. Briana chyba już się przyzwyczaiła i jest z Harrym szczęśliwa. - powiedział pocieszająco. Ja jednak cały czas zadaję sobie pytanie "czy porafię?"...

***
Trochę dłuższy kolejny rozdział! Naprawdę nie było łatwo go napisać, kosztował mnie sporo czasu. Mam nadzieję, że docenicie pracę i znajdę pod tym rozdziałem dużo komentarzy i wejść na bloga. Podoba wam się ten wątek? Zayn i Erica powinni się pogodzić, czy jeszcze trochę potrzymać tą parę w rozdarciu? Następny rozdział prawdopodobnie w poniedziałek, jeszcze zobaczę jak mi pójdzie z napisaniem, itp. Poza tym mamy powód do świętowania dzisiejszego dnia. To dziś Harry obchodzi swoje 19-ste urodziny!! Cieszę się, że nasz Loczek dorasta, mam nadzieję jednak, że nie za szybko xD. Kolejną świetną wiadomością jest informacja, że 3 kwietnia pojawi się pierwsza biografia 1D w języku polskim! Ja osobiście muszę ją mieć!




Wasza
Blogerka ♥♥♥