niedziela, 30 grudnia 2012

Rozdział 8

Obudziłam się po dość krótkim czasie, jednak łazienka to nie najlepsze miejsce na drzemkę. Chyba Liam nadal rozmawia z Harrym i resztą, nadal słyszę jak rozmawiają, dość głośno bym powiedziała. Wstałam z kafelkowej podłogi i oparłam się o umywalkę. Teraz strasznie bolą mnie plecy! Kilka ćwiczeń rozciągających i już ból był mniejszy. Wiedziałam, że kiedyś przydadzą mi się te głupie ćwiczenia z filmu DVD mojej mamy! Widocznie chłopcy o mnie zapomnieli, albo stwierdzili, że sama muszę kiedyś wyjść. Po woli robię się głodna, przecież nie jadłam nawet śniadania a zbliża się już południe. Zajrzałam przez dziurkę od klucza, czy przypadkiem nie stoją przed drzwiami. Nikogo nie było, więc delikatnie otworzyłam drzwi i ruszyłam w stronę upragnionej lodówki. Przy okazji zorientowałam się, że cały zespół siedzi w salonie, musiałam więc jakoś ominąć te miejsce, żeby przejść do "mojego" pokoju. Szybko sięgnęłam po Nutellę i chleb i zrobiłam sobie dwie pyszne kanapki. Razem z talerzem i szklanką soku pomarańczowego udałam się (bardzo bardzo cicho) do mojego pokoju i zaczęłam jeść moje późne śniadanie. Boże, jak ja kocham Nutelle! Po śniadaniu odłożyłam talerz i szklankę na stolik i znalazłam jakąś interesującą książkę, którą od razu zaczęłam czytać. Te zajęcie było bardzo zajmujące, nawet nie zorientowałam się, jak na moim budziku wybiła godzina 14:00. W domu było dziwnie cicho, usłyszałam tylko kroki skierowane do mojego pokoju. Myślałam, że to Harry, jednak w progu pojawiła się Erica, a za nią Zayn.
- Cześć! Wy już zawsze będziecie chodzić wszędzie razem? - zapytałam, a nasze papużki nierozłączki się zarumieniły. Zaśmiałam się pod nosem.
- Może? Poza tym, my nie po szliśmy tu do ciebie. Liam nam wszystko powiedział. - odparła Erica, a Zayn jej przytaknął. Obydwoje spojrzeli na mnie ciekawskim wzrokiem. 
- Nie oczekujcie ode mnie wyjaśnień, ok? Nie chcę o tym teraz mówić, zresztą pewnie i tak wszystko już wiecie. Ale posiedzieć możecie. - powiedziałam, a chłopak i moja przyjaciółki usiedli obok mnie. 
- Więc...jesteście już razem? Nie za szybko? Znacie się od wczoraj... - zaczęłam rozmowę, żeby uciec od mojej osoby.
- Tak. - odparła Erica.
- Miłość nie wybiera. Swoją drogą ty i Harry bylibyście świetną parą! - zauważył Zayn, za co oberwał ode mnie poduszką.
- To nie jest śmieszne! Nic z tego nie będzie, jest dla mnie tylko i wyłącznie jako przyjaciel, ale przez tą głupią imprezę wszystko się pokomplikowało! To takie trudne... - powiedziałam lekko podniesionym głosem. Erica usiadła jeszcze bliżej mnie i przytuliła mnie. To było miłe z jej strony. 
- Postąpisz tak, jak będziesz uważać. My nie widzieliśmy tej całej sytuacji, bo byliśmy odrobinę zajęci... - na te słowa znowu się zarumieniła a chłopak spojrzał na nią rozmarzony. - ale myślę, że Harry nie zrobiłby tego na złość. Obydwoje byliście już pijani, nawet nic z tego nie pamiętacie, gdyby nie ten film, o niczym byście nie wiedzieli. Może więc warto zapomnieć, żeby zacząć od początku? - powiedziała i dała mi tym trochę do myślenia. 
- To nie takie proste, jakby się wydawało, wiesz? Ten film teraz cały czas siedzi w mojej głowie, o niczym innym nie jestem w stanie teraz myśleć. Po prostu nie dam rady... - powiedziałam i w moich oczach pojawiły się pojedyncze łzy. Byłam smutna, że to wszystko tak się potoczyło, miała zupełnie inne plany. 
- Dzięki. - powiedziałam, gdy Zayn podał mi chusteczkę. Myślę, że to dobry chłopak, Erica ma szczęście, że go ma. Ja zawsze muszę mieć jakiś problem! W tym momencie do pokoju weszła jeszcze jedna, niespodziewana przeze mnie osoba - Harry. Od razu odwróciłam wzrok od jego skupionej twarzy.
- To może my was zostawimy samych.. - powiedziała Erica i rzem wyszli zostawiając mnie sam na sam z Harrym. OH GOD, WHY? 
- Chciałbym pogadać... - zaczął nieśmiało.
- Nie mamy  o oczym. - odpowiedziałam, na co chłopak spojrzał po sobie lekko zrezygnowany. Jednak nie poddał się.
- Myślę, że jednak mamy...chodzi o imprezę. - odparł i wszedł do mojego pokoju. Nie no super! 
- Ktoś cię prosił, żebyś wszedł? Nie sądzę, więc proszę cię, póki mam jeszcze siłę, możesz wyjść? Pogadamy wieczorem... - odpowiedziałam wymigując się z tej sytuacji. Harry znowu spojrzał na mnie, tym razem kompletnie zrezygnowany i powoli wyszedł z pokoju. Gdy tylko wyszedł, zaczęłam głośno płakać. Pewnie to usłyszał, bo widziałam,że zatrzymał się na chwilę i dopiero znowu ruszył dalej. Po prostu brakło mi sił na to wszystko! Mieliśmy by przyjaciółmi, mieliśmy robić zwariowane rzeczy, takie jak przyjaciele i w ogóle. A teraz? Jedna impreza i wszystko runęło jak moja szansa na w miarę normalne i szczęśliwe życie! Przetarłam oczy chusteczką i kilka razy odetchnęłam głęboko. Teraz albo nigdy! Szybkim krokiem wyszłam z mojego tymczasowego pokoju i skierowałam się do salonu. Tam siedzieli wszyscy oprócz Harry'ego. 
- Gdzie on jest? - zapytałam zdecydowanie. Nie mogłam tego dusić w sobie cały czas. 
- W swoim pokoju na piętrze. - wskazał Lou, doskonale wiedząc o kogo chodzi. Wręcz biegiem znalazłam się przy jego drzwiach. Zawahałam się, ale tylko, żeby wstrzymać oddech i otworzyć jego drzwi z napisem "I'm Harry xoxo". Chłopak siedział na swoim łóżku ze słuchawkami w uszach, i gdy tylko mnie zobaczył, aż wyprostował się zszokowany i wyjął słuchawki.
- Przyszłam tu, bo chcę ci coś powiedzieć. Jak się pewnie domyślasz, chodzi o tę nieszczęsną imprezę i...boże, co ja gadam, przejdę od razu do rzeczy. Jestem na ciebie zła za ten pocałunek, nie musiałeś być taki realistyczny i w ogóle, ale też rozumiem, byłeś pijany i w ogóle...Jestem też zła za tą całą sytuację, za siebie i za wszystko, myślałam, że zostaniemy dobrymi przyjaciółmi, ale teraz już nic nie jest jasne. Teraz wytłumacz mi, jakie jest twoje zdanie. Jak nie chcesz się przyjaźnić to nie, zrozumiem i wyjdę. - powiedziałam bardzo szybko, a Loczek przez całą wypowiedź patrzył na mnie z uwagą i zaciekawieniem. 
- Nie! Chcę mieć z tobą jak najlepszy kontakt, więc nie wychodź! Jeśli chodzi o mnie, to chcę cię przeprosić, że pomieszałam ci w głowie, i może to głupie, ale może zacznijmy od początku? Ja już prawie nie pamiętam tego wydarzenia! - powiedział i uśmiechnął się wesoło. No cóż, może ma rację? Może nie warto robić tej całej afery? 
- Wiesz...jestem za. To głupie, nie jesteśmy małymi dziećmi, żeby obrażać się o głupstwa! - odpowiedziałam i również odwzajemniłam uśmiech. 
- Więc..jestem Harry. - zaczął chłopak podając mi rękę.
- A ja Briana. Miło mi cię poznać. - odparłam i zaśmiałam się cicho. Harry zrobił tak samo i nagle mi ulżyło. Rzeczywiście zaczynamy znajomość jeszcze raz i to mi się podoba! 

~HARRY~
Szkoda tylko, że ja nie zapomnę...za bardzo ją kocham, ale przecież nie powiem jej tego! To byłoby strasznie głupie, dopiero co "zaczęliśmy znajomość od nowa". Może kiedyś nadejdzie ten piękny dzień, kiedy będziemy razem, ale na razie przyjaźń musi mi wystarczyć. Styles, dasz radę! 

***
Kolejny rozdział, już ostatni w tym roku, jest gotowy! Wow, ten rok minął mi bardzo szybko i szczęśliwie, z resztą dla wszystkich Directioners pewnie też. Ten rok był bardzo pomyślny dla naszych chłopaków, więc jestem z nich strasznie dumna! Nadal pamiętam, jak płakałam na ich występie podczas Zakończenia Igrzysk Olimpijskich w Londynie, gdy odbierali swoje nagrody na gali VMA oraz BRIT Award. To w tym roku wyszedł ich drugi album "Take Me Home" i to w tym roku nagrali kolejne 2 świetne teledyski: "Live While We're Young" oraz "Little Things"! Ich piosenki były popularne w tym roku na całym świecie i przez swoją ogromną popularność zostali okrzyknięci mianem największego boybandu na świecie. Mam łzy w oczach pisząc te wszystkie cudowne rzeczy, a co dopiero oni! Przecież to nasi kochani, zwariowani chłopcy spotkali się z Królową! Moja duma rozpiera moje serce, mam nadzieję że was też. Nie żałuję ani jednego dnia, ani jednej godziny i ani jednej minuty spędzonej na słuchaniu ich piosenek i patrzenia na nich ♥♥♥
Z resztą nasz przyszły rok nie zapowiada się gorzej! Przecież w styczniu teledysk do "Kiss You", na który tak niecierpliwie czekam, później zrobienie filmu o One Direction w 3D. Mam nadzieję, że puszczą go również w Polsce ^__^ Więc..to chyba wszystko na ten rok. Szczęśliwego Nowego Roku 2013 i do zobaczenia za rok xD 



Wasza
Blogerka ♥♥♥♥      

środa, 26 grudnia 2012

Rozdział 7

~BRIANA~
Obudziłam się rano (prawdopodobnie), gdy ciepłe promienie słońca dobijały się do moich zaspanych oczu. Czułam, że strasznie boli mnie głowa, co zniechęciło mnie do próby ich otworzenia. Leżałam tak kilka sekund, dopóki nie zaczął mnie denerwować stan, w jakim teraz się znajduję. Było mi trochę niewygodnie, więc to nie mógł być mój pokój. Zdecydowałam się na otworzenie oczu. Na początek widziałam tylko zamglone kształty mebli, potem delikatnie zielony kolor ścian, na końcu ciemne drzwi. W końcu w pełni odzyskałam świadomość. Głowa nadal mnie bolała, tylko tym razem bardziej niż wcześniej. Jednak po mojej głowie chodziło jedno, bardzo znaczące pytanie: "Gdzie ja jestem?!". To nie był mój dom, przecież bym rozpoznała. Leżałam na jakimś łóżku, okryta kolorową kołdrą. Jak to się stało? Tego jeszcze nie wiem, ale muszę się dowiedzieć w ciągu kilku minut. Poruszyłam ręką i przetarłam nią moją zmęczoną twarz i obolałą głowę. Rozejrzałam się dookoła siebie. Pusto. Opadłam z powrotem zrezygnowana, myślałam że zapytam się kogoś o moją sytuację, która dziwiła mnie coraz bardziej, a tu nic. Odgarnęłam kołdrę. Byłam ubrana we wczorajsze ciuchy, więc musiałam być....u chłopaków! No tak, przecież to u nich byłam wczoraj razem z Ericą. Ciekawe jest to, że nie pamiętam co robiliśmy i czemu zostałyśmy na noc. Usłyszałam jakiś śmiech w sąsiednim pokoju, więc postanowiłam się tam przetransportować. Jednak wychodząc z łóżka na kogoś wpadłam! 
- Aua! - jęknął Harry. Tylko co ON robi na podłodze?!?! 
- Harry?! Co ty tu robisz?! Co ja ju robię?! - zapytałam zdezorientowanego chłopaka. Ten spojrzał na mnie zaspanym wzrokiem i złapał się za głowę. 
- Moja głowa! Bree? Co ty tu robisz? - zapytał, a ja westchnęłam ciężko i usiadłam na łóżku.
- Pytałam ciebie o to samo. Ty też nic nie pamiętasz, prawda? - zapytałam, a chłopak tylko przytaknął lekko głową. 
- Chyba musieliśmy nieźle zabalować! Mam urwany film! - odparł siadając obok mnie. On też miał na sobie wczorajsze ubrania, tylko nie miał koszulki. Dziwne, ale nawet nie zauważyłam tego wcześniej. 
- Ciekawe gdzie są wszyscy? Słyszałam jakieś śmiechy w pokoju obok. Kto tam śpi? - zapytałam.
- Ehm...Zayn. Pewnie reszta jest po rozsypana po całym domu. Na pewno się znajdą. - powiedział, a ja znowu westchnęłam. 
- Ale mi się pić chce..zabiłabym za szklankę wody! - odparłam podnosząc się z łóżka.
- Tak, ja też.... to chodźmy do kuchni. Może tam ktoś jest. - powiedział i wyszliśmy z pokoju. Znowu usłyszałam śmiechy w pokoju Zayna. Musiałam zobaczyć, co się tam dzieje.
- Może zajrzymy do pokoju Zayna? Szukam Erici i w tym wypadku może być wszędzie... - zaproponowałam, a Loczek od razu ruszył w danym kierunku. Bez pukania otworzył drzwi, a ja prawie dostałam zawału na widok tej sytuacji.
- Erica?! Co ty tu robisz?! A ty Zayn?! - zapytałam zbierając myśli. Moja przyjaciółka leżała razem z Zaynem na łóżku dookoła leżały jakieś butelki po drogich alkoholach i jakieś drobne ciuchy. Erica siedziała w samej koszuli, chłopak nie miał koszulki (tak jak Harry, co wydawało się trochę śmieszne) i obydwoje śmieli się głośno. 
- Bree! To mój pokój, więc tu jestem, A Erica..no wiesz, to zabawna historia, hahahaha! - wyjaśnił ogólnie i znowu zaśmiał się z moją wesołą przyjaciółką. Obydwoje patrzyliśmy na nich z zaskoczeniem i rozbawieniem, ta sytuacja była po prostu nie do wyjaśnienia. 
- To my będziemy w kuchni, ok? - zapytał Harry powstrzymując się od śmiechu.
- Tylko sprawdźcie, czy lodówka jeszcze chodzi, hahaha! - odpowiedziała Erica i znowu zaczęli się śmiać popijając jakieś wino prosto z butelki. Pokręciłam głową i zamknęliśmy drzwi. 
- Przynajmniej wiem, gdzie jest Erica... - zaczęłam przerywając tym samym ciszę. Pewnie zabrakło nam mowy na widok tych dwoje.
- I Zayna też... - dopowiedział Harry. Powolnym krokiem zeszliśmy do kuchni, gdzie od razu rzuciliśmy się na butelkę wody mineralnej. Więc tak smakuje nektar Bogów? Bo teraz właśnie tak się czułam! Przy okazji znaleźliśmy kolejne zguby. Na krześle spał Niall, z głową na stole, po drugiej stronie spał Louis, przytulając swoją marchewkę i szepcząc "nikomu cię nie oddam, mój cukiereczku". Parsknęłam śmiechem i spojrzałam na Harry'ego, który stał nad nimi z aparatem w ręku. 
- Co ty robisz? - zapytałam rozbawiona początkiem dzisiejszego dnia.
- Filmuję. Muszą mieć jakąś pamiątkę, prawda? - zapytał śmiejąc się. Ja tylko machnęłam ręką i gwałtownie spojrzałam w kierunku drzwi, które nagle się otworzyły. W drzwiach ukazał się Liam, który powitał nas z szerokim uśmiechem i dwiema torbami zakupów. Myślałam, że rzucę mu się na szyję z wdzięczności!
- Dzień dobry! Jak tam po imprezce? - zapytał patrząc na chłopaków, a potem na mnie. 
- Nie za dobrze...kupiłeś aspirynę, prawda? - zapytałam z nadzieją, a chłopak tylko przytaknął i od razu wyjął ją z torby. 
- Dziękuję!! Jesteś moim bohaterem! - wykrzyknęłam, budząc przy okazji Louisa.
- To ja jestem bohaterem...a tka w ogóle, to co się stało? Czemu jestem w kuchni? - zapytał zdezorientowany. 
- To może ja wam wszystko opowiem, bo chyba jako jedyny zapamiętałem wszystko z naszego wczorajszego spotkania, ok? Tylko...gdzie jest Zayn i Erica? - zapytał rozglądając się między nami.
- Nie pytaj... - odparliśmy razem z Harrym, A Liam chyba zrozumiał, bo tylko uśmiechnął się pod nosem i usiadł na krześle w kuchni. 
- Więc...wszystko zaczęło się od tego, że Louis z Harrym postarali się o alkohol i impreza się rozkręciła. Zayn'a i Erici nie widziałem w ogóle, więc nie wiem co się z nimi działo. Potem Zaczęliście pić, dopóki Niall nie zasnął na stole. Potem trochę potańczyliście, zagraliście w butelkę i... - zaczął opowiadać, jednak ja przerwałam mu po słowie "butelka".
- W butelkę? Robiliśmy coś dziwnego lub niekonwencjonalnego? - zapytałam wystraszona efektem tej "świetnej" zabawy. 
- Wiele rzeczy, np. Louis przytulał się z marchewką, mówiąc do niej coś w stylu "jesteś najpiękniejsza na świecie, kochana" i...z resztą nagrałem wam filmik, to sobie popatrzcie. - dokończył i wziął do ręki kamerę. Usiadłam najbliżej i starałam przypomnieć sobie wszystkie szczegóły. Dobra, Liam włączył film. Na początek pokazał nam się widok śpiącego Niall'a, a potem twarz Liama, który przywitał nas słowami:
- Mam nadzieję, że ten filmik przypomni wam wszystkie szczegóły i jutro będziecie się z tego śmiali. To akcja! 
Po tych słowach pokazała się nasza świetna gra w butelkę. Rzeczywiście, Louis przytulał się z marchewką szepcząc jej czułe słówka, co wywołało u mnie duży uśmiech na twarzy. Potem nasz Mr. Carrot kręcił i wypadło na Loczka. Powiedział, że mamy się pocałować i przytulać, jak chłopak i dziewczyna! Chyba mu odbiło! My musieliśmy być już po kilku(nastu) drinkach, więc zgodziliśmy się od razu! Nie mogłam na to patrzeć, ale musiałam. Po tym , jak wyraziliśmy zgodę, Harry szybko do mnie podszedł i pocałował tak namiętnie jak tylko mógł. Potem przytulił mnie mocno w talii i jeszcze raz pocałował. To wszystko było takie realistyczne, że nie było mowy o podrobieniu! Jak ja mogłam całować się z Harrym?! Przecież to mój przyjaciel, TYLKO przyjaciel! OMG i to jeszcze jak! Żeby to był jeszcze zwykły koleżeński buziak, ale taki długi i namiętny. Najgorsze jest ot, że na tym filmie wyglądało, jakby mi się podobało! Ze strachem dotknęłam moich ust i aż przeszedł mnie długi i zimny dreszcz. Zamknęłam oczy i szybko uciekłam z tłumu. Wszyscy spojrzeli na mnie zdziwieni, jednak nie zwracałam na nich uwagi. Pobiegłam na piętro i zamknęłam się w łazience. Tam od razu spojrzałam w lustro i zaczęłam zmywać z siebie zmęczenie. Jednak bałam się dotknąć moich ust, ten film za bardzo mną wstrząsnął. Po kilku oddechach zsunęłam się na podłogę i zaczęłam gorzko płakać. Teraz już nikomu ze wstydu nie spojrzę w oczy! Co ja teraz mam o tym myśleć?! Nie wyobrażam sobie tego... W tym czasie usłyszałam dobijanie się do drzwi.
- Bree! Wyjdź, nie możesz się chować! Przecież nic się nie stało! - krzyczał Harry, jednak to nie pomogło. Może jemu nic się nie stało, chyba musiał być zadowolony ze swojego czynu, ale dla mnie to jest różnica! Potem usłyszałam głos Liama.
- Mogę wejść? Tylko ja, nikt więcej, obiecuję. - powiedział, a ja po kilku wdechach otworzyłam mu drzwi. Chłopak posłusznie wszedł do środka zamykając za sobą drzwi. 
- Czemu uciekłaś? - zapytał z troską z oczach.
- Wiesz...to wszystko przez ten pocałunek! Nie mogę tego pojąć, przecież to nie był zwykł koleżeński buziak! Harry to mój przyjaciół, a przez tą głupią grę wszystko się zepsuło! Teraz nawet nie będę mogła spojrzeć mu w oczy! Jestem strasznie zła na niego, że nie mógł się powstrzymać i nie poudawać trochę, oraz na Louisa że dał nam takie głupie zadanie! To wszystko jest beznadziejne! - powiedziałam i zrobiło mi się lżej. Liam przez cały czas słuchał uważnie mojej wypowiedzi, a gdy skończyłam, nastała krótka cisza. Jednak chłopak szybko ją przerwał. 
- Doskonale cię rozumiem, też nie byłbym zadowolony, ale nie powinnaś ich winić. Louis był zbyt pijany, żeby wymyślić coś mądrego, zresztą dzisiaj nawet tego nie pamięta! A Harry...wiesz, tu rzeczywiście nie mam pomysłu, żeby go usprawiedliwić, wtedy nie był aż tak przesadnie pijany, przecież sam widziałem. Musisz jeszcze pomyśleć o sobie. Wiem, byłaś równie pijana jak Lou, ale chyba miałaś jeszcze dość siły, żeby odmówić, prawda? - powiedział, a ja patrzyłam na niego smutna. Sama już nie wiem, ale i tka nie mogę spojrzeć im w oczy. 
- Może i masz rację, ale mimo wszystko nie potrafię zapomnieć o tym wszystkim. To będzie trudne i w tym czasie będzie mi się trudno dogadać z Harrym. Rozumiesz? - zapytałam
- Rozumiem. Mogę mu to powiedzieć? Nie chcę, żeby czuł się zdezorientowany...a do ciebie za chwilkę wrócę. I nie przejmuj się, nie ma sytuacji bez wyjścia. - powiedział i posłał mi przyjazny uśmiech. Odwzajemniłam go tak szczerze, jak tylko umiałam, a gdy miał już wejść odparłam:
- Dzięki, Liam. Dobry z ciebie przyjaciel. - chłopak nic już nie powiedział, tylko przytaknął wesoło i wyszedł. Znowu zostałam sama ze swoimi problemami, które się choć trochę zmniejszyły. Dobrze jest na kimś polegać, szczególnie w takiej niezręcznej sytuacji. Postanowiłam podsłuchać rozmowę za drzwiami, jednak musieli pójść gdzieś indziej, bo ich nie słyszałam. Minuty mijały, a on nie przychodził, więc z braku zajęć zasnęłam...

***
Mam siódmy rozdział! Długo nad nim pracowałam, mam nadzieję, że docenicie pracę licznymi wyświetlaniami i komentarzami. Dziękuję za wszystkie miłe komentarze z waszej strony, nawet nie wiecie, jak miło jest czytać takie rzeczy! Naprawdę pokochałam pisanie tego opowiadania, szczególnie, że mam dla kogo. Mam nadzieję, że Święta spędziliście tak samo dobrze jak ja, a Sylwester będzie tak samo świetny i niezapomniany. Pamiętałam również o urodzinach naszego kochanego Louisa, który skończył już 21 lat! Jak ten czas leci...no cóż, jeszcze raz dziękuję i myslę, że następny rozdział przed Nowym Rokiem. Wszystko zależy od waszych komentarzy, więc czytajcie i komentujcie! 
Kocham Was!! ♥♥♥♥
Wasza
Blogerka ♥♥♥  
      
      
   

piątek, 21 grudnia 2012

Rozdział 6

~ ERICA ~

Widzę, że Briana w końcu przełamała barierę człowiek-gwiazda (chociaż dla mnie ona nie istnieje) i nareszcie zaczęła się normalnie zachowywać wśród chłopaków. Przynajmniej jak na początek normalnie. Siedziałam z boku kanapy i obserwowałam żywą konwersację Bree z Louisem na temat marchewek (oboje je kochają) wybuchając przy okazji krótki śmiechem. Harry krzątał się w kuchni, Niall jadł chipsy, a Zayn przysłuchiwał się rozmowie, bo pewnie tak samo jak ja nie miał nic do roboty. Co chwila patrzyłam na zegarek. Już dochodziła 7pm, a ja nadal nie dokończyłam rysunku na jutro. Tym razem spojrzałam na kartkę zakrytą cienką folią (tak na wszelki wypadek). W końcu wzięłam go do ręki, w drugiej trzymałam już ołówek i zaczęłam starannie wykańczać "dzieło". W sumie nie było takie złe, jednak brakowało tu pomysłu, było takie nijakie i codziennie. Bardzo chciałam, żeby wyglądał perfekcyjnie, wtedy na pewno zdałabym pierwszy semestr z wyróżnieniem... Po kilku drobnych poprawkach zerknęłam na rysunek z nadzieją, że nagle zobaczę najpiękniejszy obraz na świecie. Jednak myliłam się, nawet bardzo. Był prawie taki, jak przedtem, zwykły i pospolity. Odłożyłam zrezygnowana przybory i westchnęłam ciężko. Widząc, że nikt mnie nie widzi, postanowiłam wymknąć się na chwilę do łazienki. 

10 minut później:

Wróciłam z łazienki nadal w smutnym nastroju. Tak jak mój nastrój, nie zmienił się również nastrój chłopaków i Briany. Wszyscy byli uśmiechnięci i zajęci rozmową, z tą różnicą, że Harry wrócił z kuchni i przyłączył się do rozmowy z Lou i Bree. Usiadłam tam gdzie przedtem usiadłam i znowu wzięłam rysunek do ręki, żeby móc go zobaczyć. Może jednak da się go naprawić. Ku mojemu zdziwieniu obraz wyglądał wspaniale. Więcej cienia, trochę abstrakcji i komiksowego wdzięku dało tej pracy co najmniej 5 na semestr! Nie mogłam uwierzyć, że wystarczyło 10 minut, żeby go poprawić, szczególnie, że byłam w łazience! Kto to był? W folii leżała jakaś mała karteczka. Wyjęłam ją zaciekawiona i odczytałam treść.
"Mam nadzieję, że pomogłem. Teraz chyba wygląda lepiej. 
Zayn xoxo"
A więc to był on! No tak, przecież on też lubi rysować i nawet mu to wychodzi. Zerknęłam na chwilę w jego stronę. Nadal patrzył się na resztę rozmawiających z zadowolonym wyrazem twarzy. Po chwili odwrócił wzrok na mnie, a ja od razu odwróciłam wzrok. Chciałam mu podziękować, jednak nie chciałam tak przy wszystkich. Szybko jednak znalazłam sposób. Wstałam i w korytarzu spojrzałam na niego wymownie. Chyba zrozumiał o co chodzi, bo również wstał z miejsca i powędrował za mną. Zatrzymałam się w jakimś innym korytarzu i spojrzałam na niego.
- Wiesz...chciałam ci podziękować. Naprawdę poprawiłeś moją pracę i jestem ci bardzo za to wdzięczna. Jak ja ci się... - jednak nie zdążyłam dokończyć bo tylko spojrzał na mnie tymi swoimi czekoladowymi hipnotyzującymi oczami oczami i pocałował mnie. Na początku byłam bardzo zaskoczona, nie spodziewałam się takiej reakcji z jego strony, jednak potem było nawet fajnie...
- Ehm..przepraszam nie powinienem tak od razu...ja - próbował się tłumaczyć, jednak tym razem to ja pocałowałam jego. Był tym miło zaskoczony i po chwili staliśmy razem jak zakochana para w ciemnym korytarzu. W końcu przestałam i stanęliśmy naprzeciw siebie. 
- Takie oznaki wdzięczności to mogę dostawać codziennie. - powiedział i razem zaśmialiśmy się. 
- haha, wiesz że ja też? - odparłam i nastąpiła lekko niezręczna cisza. Zayn postanowił ją przerwać. 
- Czyli mam u ciebie jakieś szanse? - zapytał z nadzieją w oczach.
- Chyba tak... - odpowiedziałam i jeszcze raz pocałowałam chłopaka. Może wkrótce "mojego". Malik bardzo ucieszył się na moją odpowiedź i postanowiliśmy wymienić się numerami telefonów i skype'a. Tyle się wydarzyło w ciągu kilku minut, a nawet nikt nas nie zauważył. Jednak life is crazy, hahaha! 

***
Już 6 rozdział! Przepraszam, że taki krótki, po prostu czas przedświąteczny i nie mam za bardzo czasu i weny na pisanie. Postaram się to jakoś wam wynagrodzić i myślę, że następny dodam jeszcze w tygodniu! Jednak wszystko zależy od was i waszych komentarzy. +5 komentarzy - nowy rozdział :)) 
Mam nadzieję, że nie wymagam zbyt wiele, a następny będzie długi i bardzo interesujący :D ♥♥

Wasza blogerka <3    
 

sobota, 15 grudnia 2012

Rozdział 5

DRYYYYŃ!!
Dzwonek przebudził mnie z okropnie nudnej lekcji i szybko wybiegłam z klasy. Jejku, jaki ten dzień jest długi! Niestety w korytarzu zetknęłam się z Emily...
- Briana! - aż podskoczyła na widok mojej twarzy.
- Nie mam ochoty z tobą gadać, spadaj! - odparłam wrogo i ruszyłam w stronę schodów. Ona jednak nie dała za wygraną.
- Bree, proszę cię! Nie możemy porozmawiać? Nie chcę mieć w tobie wroga, zrozum.. - zaczęła ze skruszoną miną. Tak, teraz jest skruszona, ale jakoś nie miała skrupułów, żeby skoczyć do łóżka mojemu chłopakowi!
- Teraz ty mnie posłuchaj! Od tamtej chwili jesteś dla mnie zwykłą szmatą i to nigdy się nie zmieni! Nigdy nie daruję ci tego, że zniszczyłaś moje życie z Nickiem! Nienawidzę cię! - krzyknęłam na oszołomioną nastolatkę i wybiegłam z poszarzałego budynku nazywanego potocznie "szkołą". Ona chyba nie ma wstydu, że do mnie podeszła?! Czego ona chciała?! Te i inne myśli przechodziły moją głowę, gdy dostałam SMS-a. Na wyświetlaczu pojawił się numer Harry'ego. 
"Jestem za rogiem :))"
Od razu uśmiechnęłam się do siebie i poszłam zobaczyć się z chłopakiem. Siedział z okularami przeciwsłonecznymi i kapturem na głowie w czarnym (chyba dość drogim) samochodzie. Ledwo go poznałam! 
- Hej, Harry! Nieźle się maskujesz! - powiedziałam na przywitanie, a chłopak od razu zdjął swoje "przebranie".
- Wiesz, nie chciałem wielkiego zamieszania. - wyjaśnił Loczek poprawiając włosy. - Sama przyszłaś? - zapytał.
- Niestety tak, Erica musiała jeszcze zostać na jakiś zajęciach plastycznych... - odparłam.
- To szkoda...bo wiesz chciałem was obie przedstawić chłopakom i...
- Chwila moment! Jedziemy do ciebie?! Przecież nawet się nie uszykowałam! - westchnęłam ciężko wyjmując lusterko i poprawiając usta szminką. - Muszę zadzwonić. - oznajmiłam i wyjęłam telefon. Wybrałam numer Erici.
- Halo? - zapytała.
- Cześć! Słuchaj, mam małą prośbę. Mogłabyś dzisiaj odpuścić sobie zajęcia dodatkowe? Musisz mi towarzyszyć... - powiedziałam i zauważyłam, jak Harry się śmieje pod nosem. Nie przejęłam się tym, tylko dalej ciągnęłam rozmowę. 
- Ale o co chodzi? Wiesz, mam obraz do dokończenia i muszę go oddać jutro.. - ciągnęła zaskoczona i lekko zakłopotana. 
- Dokończysz go wieczorem, ale teraz proszę, wyjdź ze szkoły i skręć za rogiem, ok? Błagam, to dla mnie bardzo ważne! - próbowałam przekonać przyjaciółkę. Na szczęście udało się.
- No dobrze, daj mi 10 minut, ok? - zapytała i rozłączyła się. Westchnęłam z ulgą i schowałam telefon.
- Poczekajmy na Ericę, będzie tutaj za 10 minut. - powiedziałam a chłopak otworzył mi drzwi. 
- Nie musisz się denerwować, na pewno się polubicie. Zresztą Ericę na pewno też. Zobaczysz. - odparł pocieszająco i posłał mi delikatny uśmiech. 
- Wiem, wiem, ale..no wiesz to jednak część One Direction, więc kompletnie nie wiem, jak się zachować. - wyjaśnił, a Loczek pokręcił głową ze zrozumieniem.
- Więc o to chodzi...ja też jestem członkiem One Direction i jakoś zachowujesz się normalnie. - zauważył.
- No tak, ale ciebie poznałam nie wiedząc o twojej karierze. Z nimi będzie co innego...trochę się boję. - przyznałam.
- Będzie dobrze, zachowuj się naturalnie, tak jakbyś nie wiedziała, że są sławni. Tak jak ze mną. - doradził i uśmiechnął się szeroko. Może trochę dodał mi pewności siebie, ale wolałabym być wtedy z Ericą. Ona jest wyjątkowo śmiałą osobą i na pewno nie będzie się denerwować. 
Zauważyłam Ericę wychodzącą powolnym krokiem ze szkoły, więc wyszłam z samochodu.
- Idę ją przywitać. - oznajmiłam krótko, a Harry znowu założył okulary. 
- Heej, Bree! Czemu do mnie dzwoniłaś? O co chodzi? - zapytała lekko zaskoczona. W ręku trzymała niedokończony obraz, który mi i tak wydawał się doskonały. 
- Wiesz, to trochę skomplikowane... - zaczęłam, ale ona nie dała mi skończyć. 
- Ale mam dla ciebie jeszcze jedną wiadomość! - powiedziała zbliżając się do samochodu. - Ty wiedziałaś, że ten Harry to Harry Styles z One Direction?! Zatkało mnie, jak zauważyłam jego zdjęcie w jednej z gazet! - prawie krzyknęła. Harry chyba to usłyszał, bo kaszlnął lekko, co nie obiło się o ucho Erice. 
- A co ten facet się tak nam przygląda. Jak do niego podejdę, to zaraz zobaczy. - odparła i podeszła do samochodu.
- Erica, nie... - chciałam powiedzieć, ale było odrobinkę za późno. 
- Słuchaj no ty! Czemu się na nas patrzysz? - zapytała chłopaka, a on zdjął kaptur. Jej mina była po prostu niezapomniana! 
- Harry! Co ty tu robisz? - zapytała lekko speszona. 
- Czekałem na was, po to dzwoniła do ciebie Bree. - wyjaśnił z uśmiechem. 
- Czyli wszystko słyszałeś? Przepraszam, nie wiedziałam, że tu jesteś i..
- Spokojnie, nie tłumacz się. Już się przyzwyczaiłem. To co, jedziemy? - zapytał uśmiechając się szeroko.
- Dobra, chyba nie będziemy tu stali wieczność, w końcu ktoś zauważy, że ty to ty. - odparłam i po chwili jechaliśmy już do domu One Direction. Jejku, dość dziwnie to zabrzmiało, dlatego nie mogłam opanować strachu, który temu wszystkiemu towarzyszył. Moja przyjaciółka był bardzo szczęśliwa, lubiła poznawać nowe osoby, a w szczególności TAKIE osoby. 
- Już jesteśmy! - powiedział wesoło po niecałych 20 minutach drogi. Wow, gdybym wiedziała, że tak blisko mieszkają...cofam to, co mówiłam o mojej "nudnej" dzielnicy! 
- Super! - krzyknęła wesoło Erica, a Harry podzielał jej szczęście. Niestety moje ręce (już mokre ze stresu) pewnie myślały co innego. Szybko przetarłam je o spodnie i wykonałam kilka rozluźniających oddechów. Harry otworzył nam bramę, przez którą przeszłam jak ślimak, a potem drzwi, przez które przeszłam jeszcze wolniej. Jednym słowem przy mnie, żółw to sprinter! 
- Mamy gości! - krzyknął, gdy weszliśmy do jednego najpiękniejszych domów, jakie miałam okazję zobaczyć. Było tak idealnie! Po kilku sekundach ciszy usłyszałam dość szybkie kroki. Moje serce chyba waliło mi 500 razy na sekundę i mało mi nie wyskoczyło. Spojrzałam na Ericę. Jej oczy świeciły z radości i podniecenia, moje nagle zbladły. Moim oczom ukazały się 4 uśmiechnięte postacie, które tak dobrze znałam z gazet, telewizji i internetu. Mimo, że byli obiektem moich westchnień przez co najmniej rok mojego życia nigdy nie wierzyłam, że to może zdarzyć się naprawdę. Gdyby ktoś rok temu powiedziałby mi, że zobaczę ich na żywo, mało tego, zaprzyjaźni się z jednym z nich, chybabym go wyśmiała! Jednak ta sytuacja była na tyle niemożliwa, że gdy poczułam ich obecność jakieś pół metra ode mnie, poczułam, że rozmazuje mi się obraz. Potem tylko ciemność. No nie, zemdlałam!

Strasznie zaczęła mnie boleć głowa. Mogłam już otworzyć oczy, ale szczerze mówiąc nie chciałam. Było mi tak głupio! Jak można zemdleć na widok swoich idoli? Jak widać, można. To jest nawet bardzo możliwe. Wiecie, te ciśnienie, stres jak wypadniesz i w ogóle..jednak nie mogłam leżeć tak na wieki. Niestety nie...otwierając oczy, zauważyłam rozmazane postacie dookoła mnie. Tak jak myślałam, całe 1D + Erica, boją się, czy nie zrobiłam sobie czegoś poważnego. Teraz już lepiej być nie może. 
- Bree! Briana! Obudź się, proszę... - wołała nade mną Erica. To się nazywa zrobić świetne pierwsze wrażenie! Na pewno nigdy tego nie zapomną! Niestety ja też nie...
- Chyba się budzi.. - usłyszałam kolejny głos. Tym razem jednak nie jestem pewna kogo. Otworzyłam oczy do końca. Zauważyłam wszystkich. Ericę, Harry'ego (który był bardzo, bardzo zmartwiony), Louisa, Niall'a, Liama i Zayna. Zayn wyglądałam bardzo znajomo...
- Głowa mnie boli... - westchnęłam i zobaczyłam, że leżę na kanapie (bardzo wygodnej). 
- Może wody? - zapytał Harry. 
- Czemu nie...a tak w ogóle, to jestem Bree. Miło mi was poznać. - powiedziałam wymuszając blady uśmiech, a oni zaśmiali się wesoło. 
- Nam ciebie też. W bardzo ciekawych okolicznościach, przy okazji.. - odpowiedział Liam. 
- Tak...Zayn, my już się chyba widzieliśmy, prawda? - zapytałam posyłając mu serdeczny uśmiech.
- Tak, pamiętam! Jeszcze mam twoje zdjęcie. - odparł, a ja ucieszyłam się w duchu. Nawet nie wiem dlaczego, po prostu. 
- Masz naprawdę świetny styl ubierania! - zaczął Louis, przypominając sobie pamiętną fotkę. 
- Może dlatego, że to twój styl? - zapytałam wesoło. 
- Pewnie tak..ale i tak świetny! - odparł, a wszyscy zaczęliśmy się śmiać. No cóż, może ta znajomość nie będzie taka niemożliwa, jakby się mogło wydawać?

***
Mam kolejny, niesamowity rozdział!! Pracowałam na niego wyjątkowo ciężko, więc mam nadzieję, że wam też się tak strasznie podoba, jak mi. Jestem z niego szczerze dumna, mimo, że pochłonął mi trochę czasu. Mile widziane komentarze, oczywiście :))
Następny rozdział prawdopodobnie na Koniec Świata, haha xD

Wasza 
Blogerka ♥♥      

niedziela, 9 grudnia 2012

Rozdział 4

 Ed Sheeran - The A Team

- Masz bardzo ładny pokój. Podoba mi się. - powiedział Harry rozglądając się po pokoju.
- Dzięki. Sama go urządzałam. - odpowiedziałam i usiadłam na łóżku biorąc z szafki mój wielki notes z wielką czerwoną różą na okładce.
- To...co masz konkretnie napisać? - zapytał siadając obok mnie. Zastanowiłam się przez chwilę.
- Tak naprawdę nie mam konkretnego planu. Nauczycielka powiedziała, że to ma być referat na temat wcześniejszej lekcji. Jednak ja nie mam zielonego pojęcia, jak mam zacząć! - odpowiedziałam zrezygnowała stukając ołówkiem o zeszyt.
- Hm..może to nie jest aż takie trudne, jak by się wydawało. Ja bym napisał przebieg wydarzeń i uwzględnił najważniejsze sytuacje. Pamiętasz coś ciekawego? - zwrócił się do mnie z zamyślonym wyrazem twarzy. Muszę przyznać, że trochę mi ułatwił zadanie. Że też wcześniej nie pomyślałam tak samo! Zaczęłam sobie przypominać naszą ostatnią lekcję, niestety nic szczególnego nie wpadło mi do głowy. 
- No nie wiem, nie było nic ciekawego, ogólnie lekcja była nudna, jak zawsze...nic z tego nie będzie, muszę się zaprzyjaźnić z moją nową jedynką w dzienniku, co poradzić... - odpowiedziałam i westchnęłam ciężko. Harry spojrzał na mnie z rozbawieniem, a ja kompletnie nie rozumiałam dlaczego.
- Co cię tak bawi? - zapytałam zdziwiona. 
- Śmiesznie wyglądasz, jak się złościsz. To takie... - zaczął i zastanowił się nad doborem słów.
- Dziecinne? - dokończyłam za niego.
- Nie! Raczej słodkie. - sprostował, a ja się zarumieniłam. Ten to wie, jak powiedzieć komplement dziewczynie! 
- To masz jakiś inny pomysł? - zapytałam zmieniając temat. 
- Na razie nie, ale zawsze mogę pójść do twojej nauczycielki i na pewno nie wstawi ci tej jedynki. - odpowiedział i puścił mi oczko. 
- hahaha, jakiś ty zabawny! Chyba nie sądzisz, że twje loczki i dołeczki w policzkach zadziałają na tą starą zrzędę! - powiedziałam z niedowierzaniem. 
- A na ciebie? - zapytał poruszając śmiesznie brwiami. Zaśmiałam się pod nosem i znowu spaliłam buraka. Boże, czemu stworzyłeś takich chłopaków? Spokojnie, muszę się ogarnąć, wdech, wydech, wdech, wydech...
- Oj nie wiem, nie wiem...nie jestem łatwa. - odpowiedziałam.
- Zobaczymy, zobaczymy. - powiedział wesoło, a ja tylko zaśmiałam się szeroko.
- a tak na serio, to jak zamierzasz dojść do mojej profesorki? - zapytałam powstrzymując się od śmiechu. 
- Jak nie wyglądem, to talentem. - powiedział i zaczął śpiewać refren "Little Things". Wow, jego głos był dla mnie jak ukojenie, dość szybko się rozmarzyłam. 
- Brawo! Teraz to masz ją w garści, hahaha! - powiedziałam klaszcząc.
- Mówiłem, że dam radę! Ale tobie też się podobało, prawda? - zapytał z lekką nadzieją.
- Skłamałabym mówiąc, że nie! Masz cudowny głos! Kogoś mi przypomina, ale nie jestem pewna kogo... - odpowiedziałam i zaczęłam się nad tym zastanawiać. Nareszcie do mnie coś dotarło. Jezu, jaka ja jestem głupia i ślepa w dodatku! Te włosy, ten uśmiech, ten głos, ta piosenka....OH GOD! Gwałtownie odsunęłam się od niego.
- Ehm..stało się coś? Nagle zbladłaś? - zapytał przyglądając mi się uważnie.
- Nie...chociaż w zasadzie to tak! Może głupio zabrzmi to pytanie, ale po prostu muszę je zadać. TY JESTEŚ HARRY STYLES Z ONE DIRECTION?! - zapytałam, a chłopak wreszcie zrozumiał.
- Aaa to o to chodzi. Tak, jestem Harry Styles, ale to chyba nic złego? - zapytał.
- Nie, oczywiście, że nie! Wręcz przeciwnie, jestem waszą wielką fanką i w ogóle...Jezu, że też wcześniej na to nie wpadłam! Przepraszam, to było głupie.. - powiedziałam i wstałam odkładając zeszyt. 
- Nic się nie stało, myślałem, że od razu skapnęłaś się, kim jestem. Szczerze mówiąc, zaimponowałaś tym mi. - wyjaśnił z lekkim uśmiechem, a mi ulżyło. Uff, już myślałam, że zbłaźniłam się przed moim idolem.
- Ale nadal czegoś nie rozumiem. Czemu wtedy się do mnie przysiadłeś? Mogłam się okazać kolejną świrniętą fanką i to nie byłoby dla ciebie najlepsze. - zapytałam ciekawa odpowiedzi. 
- Wiesz, pomyślałem, że taka zdołowana dziewczyna nie pozna mnie od razu, a przy okazji może pomogę. Jak widać, nie myliłem się. - wyjaśnił. - Mnie też ciekawi jedna rzecz. Dlaczego wtedy płakałaś? - zapytał, a ja znowu zamilkłam na chwilę. Pomyślał, że skoro on też się przyznał, to ja też muszę odpowiedzieć.
- Więc..płakałam wtedy, bo dosłownie jakąś godzinę wcześniej przyłapałam mojego chłopaka w łóżku z moją, już byłą, przyjaciółką. Ostatnio nasza przyjaźń nie układała się zbyt dobrze, ale to nie powód, żeby spać z chłopakiem przyjaciółki! Potem dowiedziałam się o ich długotrwałym romansie i że był ze mną tylko dlatego, żeby częściej widywać Emily. Poczułam się jak zwykły śmieć, zabawka którą można się bawić, dopóki przestanie być modna...to było takie...okrutne! Od tamtego momentu postanowiłam sobie, że przestanę wierzyć w coś takiego jak miłość, bo ona istnieje tylko w płytkich komediach romantycznych. - opowiedziałam i nawet nie zorientowałam się, jak rozpłakałam się na dobre. Przetarłam szybko oczy rękawem od bluzy i spojrzałam na chłopaka, który cały czas patrzył na mnie uważnie i ze współczuciem. Przez chwilę nie wiedział, co powiedzieć, jednak w końcu przełamał "głośną" ciszę.
- Wow, nie spodziewałem się, że taka ładna dziewczyna może być tak strasznie skrzywdzona przez jakiegoś chłopaka, chyba ślepego i głupiego. Nie każdy chłopak jest taki, ja znam naprawdę fajnych chłopaków, którzy z pewnością chcieliby cię poznać. Uwierz mi. - powiedział i poprawił mi tym trochę humor.
- Dzięki, ale chyba na razie nie skorzystam...chyba mam na razie dość wrażeń. - stwierdziłam z lekkim uśmiechem.
- Rozumiem...jednak jakby co, dzwoń o każdej porze dnia i nocy. Pamiętaj! - odparł Loczek a ja przytaknęłam głową. 
- Na pewno. Ale teraz już robi się późno, więc chyba musisz iść. - stwierdziłam patrząc na zegar. 
- Chyba tak.Spotkamy się jutro? - zapytał. Wyczułam lekką nutkę nadziei w jego pytaniu, więc spojrzałam na niego wesoło.
- Jak chcesz, możesz przyjść pod tą uczelnię. - powiedziałam i wzięłam jego rękę, żeby napisać na niej adres szkoły. - kończę o 3:00pm. - dodałam i uśmiechnęłam się szeroko.
- Na pewno będę, dzięki! - odparł rozpromieniony. Lubię sprawiać ludziom radość, a naprawdę dobrze mi się z nim rozmawia. Bardzo dobrze. 
Wyszliśmy z mojego pokoju i skierowaliśmy się do drzwi wyjściowych. 
- To do zobaczenia. - powiedziałam, a on pocałował mnie delikatnie w policzek. Nie wiem czemu, ale po moim ciele przeszedł lekki prąd. Jednak zignorowałam to, bo był przeciąg i to pewnie od tego. 
- Pa. - rzucił szybko i zamknęłam drzwi. W korytarzu zobaczyłam sylwetkę Erici chodzącej z pędzlem za uchem. 
- haha, dobrze że cię Harry nie widział! Masz trochę farby we włosach. - powiedziałam, a ona spojrzała na mnie z roztargnieniem. 
- Co? Nie ważne, muszę dokończyć obraz... - odparła szybko i zniknęła w salonie. Ja tylko pokręciłam głową i powolnym krokiem skierowałam się do mojego pokoju.
"Ciekawe, czy przyjdzie jutro?" - taka myśl chodziła po mojej głowie. W tym momencie dostałam SMS-a od Harry'ego o treści:
Na pewno przyjdę. Dobranoc xoxo
Uśmiechnęłam się pod nosem i powolnym krokiem skierowałam się do mojego pokoju.
***
4 rozdział we własnej osobie! Przepraszam za lekkie spóźnienie, ale nie brakło mi zajęć w ten weekend. Mam nadzieję, że będzie tak samo dużo komentarzy, jak pod wcześniejszym rozdziałem, lub nawet więcej! Wszystko zależy od was i naprawdę dziękuję, że jesteście i komentujecie ♥♥ 

Wasza 
Blogerka ♥ 
          

sobota, 1 grudnia 2012

Rozdział 3

Conor Maynard - Vegas Girl

~ Tymczasem u One Direction ~

- Nie uwierzycie! Spotkałem najwspanialszą dziewczynę na świecie! - krzyknął szczęśliwy Hazza. Akurat on spotyka "najwspanialsze dziewczyny" prawie codziennie, więc nikt nie zwrócił na niego uwagi.
- Ty spotykasz takie dziewczyny codziennie, więc uwierz nam, to nic nadzwyczajnego. - odparł Liam.
- Oh, Liam! Ona jest wyjątkowa! Jest cudowna i taka normalna. Widziałem ją tylko raz, ale myślę, że się zakochałem. - odpowiedział rozmarzonym głosem. 
- Wiesz chociaż jak ma na imię? - zapytał Louis jedząc marchewkę.
- Briana. Ma takie piękne imię i cała jest piękna i....
- Dobrze, wierzymy ci. Masz jej numer telefonu? - zapytał Zayn z podejrzeniem.
- Tak! Zdobyłem go przez jej przyjaciółkę - Ericę. Bardzo fajnie mi się z nią gadało, dowiedziałem się o Brianie wielu rzeczy. Dziś mam zamiar umówić się z nią. - odpowiedział zdecydowanie.
- Dziwne...bo widzisz, ja wczoraj spotkałem równie ładną i sympatyczną dziewczynę, też miała na imię Briana. - odparł zdziwiony Zayn.
- No wiesz, może to popularne imię... - powiedział Harry.
- Chwila, mam jej zdjęcie. - powiedział i zaczął szukać telefonu w kieszeni. Po chwili go znalazł. - Patrzcie! Oto ona! - krzyknął podekscytowany. 
- To niemożliwe... - wyszeptał Loczek. - To właśnie ta Briana! Jak ją spotkałeś? - zapytał zaskoczony.
- No wiesz, szedłem sobie ulicą, aż ona na mnie wpadła. Od razu rzuciła mi się w oczy, bo była ubrana prawie jak Lou i tka wyszło... - wyjaśnił Zayn.
- Dziewczyna musi mieć świetny styl! - odpowiedział Louis, a Niall zaczął się śmiać.
- A ty z czego się śmiejesz tym razem? - zapytał Liam.
- Bo to jest śmieszna sytuacja. I Harry i Zayn zakochali się w tej samej dziewczynie! haha! - odpowiedział Irlandczyk, a Zayn natychmiast zaprzeczył.
- To Harry się w niej zakochał, tak? Ja po prostu zauważyłem, że ją spotkałem, to wszystko. - wyjaśnił chłopak.
- Dlatego masz jej zdjęcie w telefonie? I to na tapecie? - zauważył Louis z podejrzliwym uśmieszkiem.
- Yyyyy, nie ważne, muszę wyjść... - wykręcił się szybko i wyszedł z domu. 

~ W domu Erici ~

- Na pewno nie jestem dla ciebie ciężarem? - zapytałam układając ubrania.
- Oczywiście, że nie! Mieszkaj tu tyle, ile chcesz, mówiłam ci, że przyda mi się towarzystwo. - odparła Erica. To bardzo miło, że pozwala mi mieszkać u siebie. W tym momencie usłyszałam dzwonek w telefonie.
- Nieznany numer...dziwne.. - stwierdziłam i odebrałam.
- Halo? - zapytałam.
- Hej! To ja Harry! Co słychać? - zapytał pogodnym głosem. 
- Nic ciekawego, a u ciebie? - zapytałam zdziwiona jego telefonem. Czemu dzwoni do mnie?
- W zasadzie to chciałem się ciebie o coś spytać... - zaczął i przerwał, jakby był czymś zdenerwowany.
- O co chodzi? 
- Bo wiesz...może chciałabyś się ze mną umówić? - zapytał, a mnie zatkało. Dlaczego wcześniej nie miałam takiego powodzenia, może nie trafiłabym na Nicka. 
- Wiesz...dziś nie mam za bardzo czasu, a jutro zaczynam szkołę i.... - zaczęłam, a Erica podsłuchując rozmowę nagle zabrała mi telefon.
- Możesz przyjść do nas, jak chcesz! Bree byłoby bardzo miło! - wydarła się Erica a ja próbowałam zabrać jej moją własność. 
- To moje, zostaw! - krzyczałam, nie zważając na to, że Harry słucha nas przez telefon.
- Może jednak innym razem? - zapytał zdziwiony krzykami.
- Niee, to okrzyki radości! Przyjdź pod ten adres. - powiedziała i podała mu swój adres! Jejku, czemu ona mi to robi!
- To świetnie, będę o 6:00pm, ok? - zapytał wesoło
- Oczywiście, będziemy czekać! - odparła i rozłączyła się. Spojrzałam na nią gniewnym wzrokiem.
- No co? - zapytała zdziwiona moim zachowaniem.
- Ty się jeszcze pytasz?! Właśnie zaprosiłaś do nas Harry'ego! Nie widzisz w tym niczego dziwnego?! - zapytałam wściekła.
- yyy...nie? Widać było, że chłopak się stresował, nie chciałam go zawieść. Może pomoże ci w referacie? Masz go na jutro, prawda? - zapytała.
- Zabiję cię. - odpowiedziałam i usiadłam zdenerwowana na kanapie.
- No dobrze, ale najpierw bądź dla niego miła. Chłopak naprawdę się stara, wczoraj z nim rozmawiałam i jest naprawdę fajny. Musisz go bliżej poznać, a zobaczysz, że nie pożałujesz. - powiedziała wesoło.
- To jeśli taki fajny, to może ty się z nim spotkaj, co? - zapytałam zgryźliwie.
- Ja poświęciłam swoje życie sztuce. Ale to idealny chłopak dla ciebie. - zauważyła dziewczyna.
- Nie zauważyłaś, że jeszcze niedawno straciłam jednego?! Nie chcę się z nikim spotykać do końca życia i jeszcze dłużej! - powiedziałam obrażona.
- To może od razu wstąp do zakonu? Chociaż zaprzyjaźnij się z nim, co ci szkodzi? - zapytała siadając obok mnie.
- Ehm...tylko przyjaźń, nic więcej! - powiedziałam i poszłam do kuchni. - a teraz pora się trochę ogarnąć, przecież przyjdzie już za godzinę! - krzyknęłam i pobiegłam na górę się uszykować.
- "I jak on chociaż trochę się jej nie podoba, to ja jestem Kleopatrą" - pomyślała Erica i uśmiała się pod nosem.

Godzinę później

*Ding, dong* usłyszałam dźwięk dzwonka do drzwi, więc poszłam otworzyć. Briana jeszcze się szykuje, więc muszę go trochę potrzymać w salonie.
- Cześć! Jestem Erica, jeszcze się nie widzieliśmy, ale rozmawialiśmy przez telefon. - powiedziałam miło, a chłopak uśmiechnął się i wszedł do środka. - Więc to ty jesteś Harry. - zaczęłam rozmowę. 
- Tak. Miło mi cię poznać! Jest Briana? - zapytał rozglądając się dookoła.
- Jest na górze, ale zaraz przyjdzie. Napijesz się czegoś? - zapytałam zaglądając do lodówki.
- Może wodę poproszę. Myślałem, że jest zajęta ale widzę, że jednak nie... - zauważył lekko podenerwowany.
- To nie tak, po prostu ma na jutro napisać referat i jest trochę zdenerwowana cały dzień. Nie przejmuj się. - powiedziałam poklepując go po ramieniu. Chłopak uśmiechnął się lekko.
- Briana, pośpiesz się trochę!! - krzyknęłam, żeby trochę przyśpieszyła. Jezu, ile można.
- Już idę!! - krzyknęła i po chwili zbiegła z lokowanymi włosami i perfekcyjnym makijażem. Odstroiła się jak na randkę!

Oczami Briany

Musiałam się jakoś wystroić, przecież nie mogłam wyglądać, jak straszydło! Harry też wyglądał niczego sobie.
- Hej! Ślicznie wyglądasz. - powiedział rozmarzonym głosem Harry. 
- Tak, wiem...słuchaj, jak chcesz to możesz mi pomóc w pisaniu referatu, bo w sumie nie mam czasu na nic innego... - odpowiedziałam, a Loczek szybko się zgodził.
- Oczywiście! Z miłą chęcią! - odpowiedział.
- To może chodź do mojego pokoju, bo tam mam już wszystko przygotowane. - odparłam i poszliśmy na górę. W sumie, to może nie będzie źle przy tym referacie.

***
Mam trzeci rozdział! Myślę, że się wam spodoba, bo ja sama jestem zadowolona ze swojej pracy :)) Proszę o komentarze i głosowanie na ankiecie - to dla mnie naprawdę ważne!! 

Wasza Blogerka ♥♥♥
P.S.: Jeśli ktoś che być informowany o nowych rozdziałach, proszę o tym napisać w komentarzu! Dziękuję! <3