środa, 26 grudnia 2012

Rozdział 7

~BRIANA~
Obudziłam się rano (prawdopodobnie), gdy ciepłe promienie słońca dobijały się do moich zaspanych oczu. Czułam, że strasznie boli mnie głowa, co zniechęciło mnie do próby ich otworzenia. Leżałam tak kilka sekund, dopóki nie zaczął mnie denerwować stan, w jakim teraz się znajduję. Było mi trochę niewygodnie, więc to nie mógł być mój pokój. Zdecydowałam się na otworzenie oczu. Na początek widziałam tylko zamglone kształty mebli, potem delikatnie zielony kolor ścian, na końcu ciemne drzwi. W końcu w pełni odzyskałam świadomość. Głowa nadal mnie bolała, tylko tym razem bardziej niż wcześniej. Jednak po mojej głowie chodziło jedno, bardzo znaczące pytanie: "Gdzie ja jestem?!". To nie był mój dom, przecież bym rozpoznała. Leżałam na jakimś łóżku, okryta kolorową kołdrą. Jak to się stało? Tego jeszcze nie wiem, ale muszę się dowiedzieć w ciągu kilku minut. Poruszyłam ręką i przetarłam nią moją zmęczoną twarz i obolałą głowę. Rozejrzałam się dookoła siebie. Pusto. Opadłam z powrotem zrezygnowana, myślałam że zapytam się kogoś o moją sytuację, która dziwiła mnie coraz bardziej, a tu nic. Odgarnęłam kołdrę. Byłam ubrana we wczorajsze ciuchy, więc musiałam być....u chłopaków! No tak, przecież to u nich byłam wczoraj razem z Ericą. Ciekawe jest to, że nie pamiętam co robiliśmy i czemu zostałyśmy na noc. Usłyszałam jakiś śmiech w sąsiednim pokoju, więc postanowiłam się tam przetransportować. Jednak wychodząc z łóżka na kogoś wpadłam! 
- Aua! - jęknął Harry. Tylko co ON robi na podłodze?!?! 
- Harry?! Co ty tu robisz?! Co ja ju robię?! - zapytałam zdezorientowanego chłopaka. Ten spojrzał na mnie zaspanym wzrokiem i złapał się za głowę. 
- Moja głowa! Bree? Co ty tu robisz? - zapytał, a ja westchnęłam ciężko i usiadłam na łóżku.
- Pytałam ciebie o to samo. Ty też nic nie pamiętasz, prawda? - zapytałam, a chłopak tylko przytaknął lekko głową. 
- Chyba musieliśmy nieźle zabalować! Mam urwany film! - odparł siadając obok mnie. On też miał na sobie wczorajsze ubrania, tylko nie miał koszulki. Dziwne, ale nawet nie zauważyłam tego wcześniej. 
- Ciekawe gdzie są wszyscy? Słyszałam jakieś śmiechy w pokoju obok. Kto tam śpi? - zapytałam.
- Ehm...Zayn. Pewnie reszta jest po rozsypana po całym domu. Na pewno się znajdą. - powiedział, a ja znowu westchnęłam. 
- Ale mi się pić chce..zabiłabym za szklankę wody! - odparłam podnosząc się z łóżka.
- Tak, ja też.... to chodźmy do kuchni. Może tam ktoś jest. - powiedział i wyszliśmy z pokoju. Znowu usłyszałam śmiechy w pokoju Zayna. Musiałam zobaczyć, co się tam dzieje.
- Może zajrzymy do pokoju Zayna? Szukam Erici i w tym wypadku może być wszędzie... - zaproponowałam, a Loczek od razu ruszył w danym kierunku. Bez pukania otworzył drzwi, a ja prawie dostałam zawału na widok tej sytuacji.
- Erica?! Co ty tu robisz?! A ty Zayn?! - zapytałam zbierając myśli. Moja przyjaciółka leżała razem z Zaynem na łóżku dookoła leżały jakieś butelki po drogich alkoholach i jakieś drobne ciuchy. Erica siedziała w samej koszuli, chłopak nie miał koszulki (tak jak Harry, co wydawało się trochę śmieszne) i obydwoje śmieli się głośno. 
- Bree! To mój pokój, więc tu jestem, A Erica..no wiesz, to zabawna historia, hahahaha! - wyjaśnił ogólnie i znowu zaśmiał się z moją wesołą przyjaciółką. Obydwoje patrzyliśmy na nich z zaskoczeniem i rozbawieniem, ta sytuacja była po prostu nie do wyjaśnienia. 
- To my będziemy w kuchni, ok? - zapytał Harry powstrzymując się od śmiechu.
- Tylko sprawdźcie, czy lodówka jeszcze chodzi, hahaha! - odpowiedziała Erica i znowu zaczęli się śmiać popijając jakieś wino prosto z butelki. Pokręciłam głową i zamknęliśmy drzwi. 
- Przynajmniej wiem, gdzie jest Erica... - zaczęłam przerywając tym samym ciszę. Pewnie zabrakło nam mowy na widok tych dwoje.
- I Zayna też... - dopowiedział Harry. Powolnym krokiem zeszliśmy do kuchni, gdzie od razu rzuciliśmy się na butelkę wody mineralnej. Więc tak smakuje nektar Bogów? Bo teraz właśnie tak się czułam! Przy okazji znaleźliśmy kolejne zguby. Na krześle spał Niall, z głową na stole, po drugiej stronie spał Louis, przytulając swoją marchewkę i szepcząc "nikomu cię nie oddam, mój cukiereczku". Parsknęłam śmiechem i spojrzałam na Harry'ego, który stał nad nimi z aparatem w ręku. 
- Co ty robisz? - zapytałam rozbawiona początkiem dzisiejszego dnia.
- Filmuję. Muszą mieć jakąś pamiątkę, prawda? - zapytał śmiejąc się. Ja tylko machnęłam ręką i gwałtownie spojrzałam w kierunku drzwi, które nagle się otworzyły. W drzwiach ukazał się Liam, który powitał nas z szerokim uśmiechem i dwiema torbami zakupów. Myślałam, że rzucę mu się na szyję z wdzięczności!
- Dzień dobry! Jak tam po imprezce? - zapytał patrząc na chłopaków, a potem na mnie. 
- Nie za dobrze...kupiłeś aspirynę, prawda? - zapytałam z nadzieją, a chłopak tylko przytaknął i od razu wyjął ją z torby. 
- Dziękuję!! Jesteś moim bohaterem! - wykrzyknęłam, budząc przy okazji Louisa.
- To ja jestem bohaterem...a tka w ogóle, to co się stało? Czemu jestem w kuchni? - zapytał zdezorientowany. 
- To może ja wam wszystko opowiem, bo chyba jako jedyny zapamiętałem wszystko z naszego wczorajszego spotkania, ok? Tylko...gdzie jest Zayn i Erica? - zapytał rozglądając się między nami.
- Nie pytaj... - odparliśmy razem z Harrym, A Liam chyba zrozumiał, bo tylko uśmiechnął się pod nosem i usiadł na krześle w kuchni. 
- Więc...wszystko zaczęło się od tego, że Louis z Harrym postarali się o alkohol i impreza się rozkręciła. Zayn'a i Erici nie widziałem w ogóle, więc nie wiem co się z nimi działo. Potem Zaczęliście pić, dopóki Niall nie zasnął na stole. Potem trochę potańczyliście, zagraliście w butelkę i... - zaczął opowiadać, jednak ja przerwałam mu po słowie "butelka".
- W butelkę? Robiliśmy coś dziwnego lub niekonwencjonalnego? - zapytałam wystraszona efektem tej "świetnej" zabawy. 
- Wiele rzeczy, np. Louis przytulał się z marchewką, mówiąc do niej coś w stylu "jesteś najpiękniejsza na świecie, kochana" i...z resztą nagrałem wam filmik, to sobie popatrzcie. - dokończył i wziął do ręki kamerę. Usiadłam najbliżej i starałam przypomnieć sobie wszystkie szczegóły. Dobra, Liam włączył film. Na początek pokazał nam się widok śpiącego Niall'a, a potem twarz Liama, który przywitał nas słowami:
- Mam nadzieję, że ten filmik przypomni wam wszystkie szczegóły i jutro będziecie się z tego śmiali. To akcja! 
Po tych słowach pokazała się nasza świetna gra w butelkę. Rzeczywiście, Louis przytulał się z marchewką szepcząc jej czułe słówka, co wywołało u mnie duży uśmiech na twarzy. Potem nasz Mr. Carrot kręcił i wypadło na Loczka. Powiedział, że mamy się pocałować i przytulać, jak chłopak i dziewczyna! Chyba mu odbiło! My musieliśmy być już po kilku(nastu) drinkach, więc zgodziliśmy się od razu! Nie mogłam na to patrzeć, ale musiałam. Po tym , jak wyraziliśmy zgodę, Harry szybko do mnie podszedł i pocałował tak namiętnie jak tylko mógł. Potem przytulił mnie mocno w talii i jeszcze raz pocałował. To wszystko było takie realistyczne, że nie było mowy o podrobieniu! Jak ja mogłam całować się z Harrym?! Przecież to mój przyjaciel, TYLKO przyjaciel! OMG i to jeszcze jak! Żeby to był jeszcze zwykły koleżeński buziak, ale taki długi i namiętny. Najgorsze jest ot, że na tym filmie wyglądało, jakby mi się podobało! Ze strachem dotknęłam moich ust i aż przeszedł mnie długi i zimny dreszcz. Zamknęłam oczy i szybko uciekłam z tłumu. Wszyscy spojrzeli na mnie zdziwieni, jednak nie zwracałam na nich uwagi. Pobiegłam na piętro i zamknęłam się w łazience. Tam od razu spojrzałam w lustro i zaczęłam zmywać z siebie zmęczenie. Jednak bałam się dotknąć moich ust, ten film za bardzo mną wstrząsnął. Po kilku oddechach zsunęłam się na podłogę i zaczęłam gorzko płakać. Teraz już nikomu ze wstydu nie spojrzę w oczy! Co ja teraz mam o tym myśleć?! Nie wyobrażam sobie tego... W tym czasie usłyszałam dobijanie się do drzwi.
- Bree! Wyjdź, nie możesz się chować! Przecież nic się nie stało! - krzyczał Harry, jednak to nie pomogło. Może jemu nic się nie stało, chyba musiał być zadowolony ze swojego czynu, ale dla mnie to jest różnica! Potem usłyszałam głos Liama.
- Mogę wejść? Tylko ja, nikt więcej, obiecuję. - powiedział, a ja po kilku wdechach otworzyłam mu drzwi. Chłopak posłusznie wszedł do środka zamykając za sobą drzwi. 
- Czemu uciekłaś? - zapytał z troską z oczach.
- Wiesz...to wszystko przez ten pocałunek! Nie mogę tego pojąć, przecież to nie był zwykł koleżeński buziak! Harry to mój przyjaciół, a przez tą głupią grę wszystko się zepsuło! Teraz nawet nie będę mogła spojrzeć mu w oczy! Jestem strasznie zła na niego, że nie mógł się powstrzymać i nie poudawać trochę, oraz na Louisa że dał nam takie głupie zadanie! To wszystko jest beznadziejne! - powiedziałam i zrobiło mi się lżej. Liam przez cały czas słuchał uważnie mojej wypowiedzi, a gdy skończyłam, nastała krótka cisza. Jednak chłopak szybko ją przerwał. 
- Doskonale cię rozumiem, też nie byłbym zadowolony, ale nie powinnaś ich winić. Louis był zbyt pijany, żeby wymyślić coś mądrego, zresztą dzisiaj nawet tego nie pamięta! A Harry...wiesz, tu rzeczywiście nie mam pomysłu, żeby go usprawiedliwić, wtedy nie był aż tak przesadnie pijany, przecież sam widziałem. Musisz jeszcze pomyśleć o sobie. Wiem, byłaś równie pijana jak Lou, ale chyba miałaś jeszcze dość siły, żeby odmówić, prawda? - powiedział, a ja patrzyłam na niego smutna. Sama już nie wiem, ale i tka nie mogę spojrzeć im w oczy. 
- Może i masz rację, ale mimo wszystko nie potrafię zapomnieć o tym wszystkim. To będzie trudne i w tym czasie będzie mi się trudno dogadać z Harrym. Rozumiesz? - zapytałam
- Rozumiem. Mogę mu to powiedzieć? Nie chcę, żeby czuł się zdezorientowany...a do ciebie za chwilkę wrócę. I nie przejmuj się, nie ma sytuacji bez wyjścia. - powiedział i posłał mi przyjazny uśmiech. Odwzajemniłam go tak szczerze, jak tylko umiałam, a gdy miał już wejść odparłam:
- Dzięki, Liam. Dobry z ciebie przyjaciel. - chłopak nic już nie powiedział, tylko przytaknął wesoło i wyszedł. Znowu zostałam sama ze swoimi problemami, które się choć trochę zmniejszyły. Dobrze jest na kimś polegać, szczególnie w takiej niezręcznej sytuacji. Postanowiłam podsłuchać rozmowę za drzwiami, jednak musieli pójść gdzieś indziej, bo ich nie słyszałam. Minuty mijały, a on nie przychodził, więc z braku zajęć zasnęłam...

***
Mam siódmy rozdział! Długo nad nim pracowałam, mam nadzieję, że docenicie pracę licznymi wyświetlaniami i komentarzami. Dziękuję za wszystkie miłe komentarze z waszej strony, nawet nie wiecie, jak miło jest czytać takie rzeczy! Naprawdę pokochałam pisanie tego opowiadania, szczególnie, że mam dla kogo. Mam nadzieję, że Święta spędziliście tak samo dobrze jak ja, a Sylwester będzie tak samo świetny i niezapomniany. Pamiętałam również o urodzinach naszego kochanego Louisa, który skończył już 21 lat! Jak ten czas leci...no cóż, jeszcze raz dziękuję i myslę, że następny rozdział przed Nowym Rokiem. Wszystko zależy od waszych komentarzy, więc czytajcie i komentujcie! 
Kocham Was!! ♥♥♥♥
Wasza
Blogerka ♥♥♥  
      
      
   

5 komentarzy:

  1. super rozdział czekam na kolejny ;-) ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Super . Pisz szybciutko następny . :* :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudne . :) CZekam na nn ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Nadrobiłam wszystko co do linijki, co do słówka. Podoba mi się całokształt. Ta zdrada mnie rozwaliła w pierwszych rozdziałach. Zdziwiłam się, bo jak ja bym zdradzała partnera to umawiałabym się z kochankiem w hotelu czy u niego, ale w końcu to tylko bez mózgowe istoty zwane mężczyznami ;)
    Dobra, bo trochę nie na temat ;) Podoba mi się wszystko i czekam z niecierpliwością na nexta <333

    Zapraszam do siebie, tak przy okazji ;)
    http://pain-and-love-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Super ;* czekam na następna część ;)

    OdpowiedzUsuń