Siedziałam znudzona na sofie, bezsensownie przerzucając kanały w TV. Czemu zawsze jak się nudzę, nie ma nic w telewizji?! Westchnęłam i położyłam pilot obok siebie. Rozejrzałam się po pokoju sprawdzić, co robi reszta. Liam czytał jakąś gazetę na fotelu, Louis jadł marchewkę (niedługo zrobi się cały pomarańczowy od tych marchewek!), Zayn i Erica, czyli nasze papużki nierozłączki, siedzieli na tarasie przykryci kocami i rozmawiali o czymś. Wow, oni rzeczywiście się kochają! Na początku nie wiedziałam że istnieje takie pojęcie jak "miłość od pierwszego wejrzenia" a jednak oni potwierdzili, że coś takiego istnieje. To musi być piękne uczucie...Parzyłam na nich, gdy co chwila ich wargi się poruszały, gdy patrzyli sobie w oczy z troską, gdy trzymali się za ręce i przytulali się. Nawet nie wiem dlaczego ale w pewnym momencie po policzku spłynęła mi jedna samotna łza. Wróciły wspomnienia, kiedy to z Nickiem też lubiłam przesiadywać na balkonie i rozmawiać dosłownie o wszystkim. Poczułam, że ktoś przysiada się do mnie.
- Ty płaczesz? - zapytał Harry siadając obok mnie. Szybko przetarłam policzek.
- Nie, wszystko jest ok. Tak tylko parzyłam na naszych zakochanych... - odpowiedziałam odwracając głowę w kierunku Zerici (to ich skrót, sama wymyśliłam xD).
- Ach tak...ładnie razem wyglądają. - stwierdził i spojrzał w moje oczy. Jakie on ma piękne zielone oczy! Mogłabym w nie patrzeć godzinami, wyrażają więcej niż tysiąc słów...Boże, co ja gadam?!
- Tak, bardzo...wiesz, zawsze chciałam przeżyć taką miłość jak oni - od pierwszego wejrzenia. Wyglądają jak Romeo i Julia, są od siebie praktycznie uzależnieni, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Jak na nich patrzę czasami robi mi się smutno, że mi nie przydarzyło się coś takiego. - powiedziałam szczerze. Myślę, że mogę być szczera wobec Harry'ego, mimo, iż czasami go nie rozumiem. Chłopak patrzył na mnie z uwagą aż w końcu odpowiedział.
- Zobaczysz nie warto teraz się tym przejmować. Kto wie, co się może zdarzyć za tydzień, za dwa lub miesiąc.. - odpowiedział, a mi trochę ulżyło. Z jednej strony ma rację, nie mogę być przecież zazdrosna, że oni są szczęśliwi a ja nie...miłość nie wybiera i cały czas mam nadzieję, że w moim życiu wydarzy się coś ekscytującego. Przytuliłam chłopaka, na co on najwyraźniej się ucieszył. To było dziwne...czułam się przy nim wyjątkowo dobrze i bezpiecznie, jak przy nikim innym. On dokładnie mnie rozumiał i zawsze potrafił dać dobrą radę. Żeby zrobiło się jeszcze lepiej, Louis pogłośnił radio, gdzie leciało "Look After You", bo uwielbia tą piosenkę (i ja też szczerze mówiąc). Atmosfera zrobiła się bardzo...romantyczna? Do tego Harry znowu spojrzał w moje oczy, które tym razem jeszcze bardziej świeciły. Nie, nie mogę tego zrobić, przecież ja go kocham! Co? Nie, ja go nie kocham! Boże, co ja mówię?! Aż w końcu stało się...pocałowałam go! Chłopak wydał się bardzo zaskoczony, bo od razu odwzajemnił pocałunek. Najgorsze było to, że nie chciałam się od niego oderwać.
- Wow, Bree... - zaczął Harry, gdy w końcu oderwałam się od niego. Haha, to dopiero zabrzmiało ciekawie!
- Kocham Cię, Harry. - powiedziałam cicho, jednak zdołał usłyszeć moją niesamowitą wypowiedź. Ponownie spojrzał na mnie, ale tym razem wyglądał jak najszczęśliwszy człowiek na świecie. Naprawdę!
- Ja ciebie też, Briana. Od momentu kiedy po raz pierwszy ujrzałem cię zapłakaną na ławce poczułem do ciebie coś wyjątkowego, jednak bałem się tobie przyznać do swoich uczuć. - odparł i pocałował mnie znowu. Tym razem inaczej, nie wiem jak to opisać, ale chętnie bym tak została przez wieczność. Przerwał nam Niall.
- Ehm..my o czymś nie wiemy? Czemu całujecie się na kanapie? - zapytał lekko zdziwiony, a ja z Harrym spaliliśmy buraka na twarzy. Oczywiście Niallerek wzbudził uwagę pozostałych (nawet Zerici!) i cała piątką stała nad nami czekając na wyjaśnienie. Ale co ja miałam powiedzieć?
- Wiecie...jakoś tak wyszło że chyba Zayn i Erica nie będą jedyną parą w tym domu.. - zaczął Loczek i wziął mnie za rękę.
- Nareszcie! Wiedziałem, ja wiedziałem że tak będzie! - wykrzyknął Louis, na co ja wybuchnęłam śmiechem. Ten chłopak czasami rozśmieszał mnie do nieprzytomności!
- To życzę szczęścia kochana! - powiedziała wesoło Erica przytulając mnie serdecznie. - Harry to dobry chłopak. - dodała z przyjaznym uśmiechem. Przy okazji dostałam życzenia "na nową stronę życia" (mimo iż to nie jest ślub, ale czego mogę wymagać od nich, na pewno nie normalności xD) od całego zespołu. Wszyscy postanowiliśmy, że najlepszym sposobem, żeby to uczcić, będzie wypad do Milkshake City. Po 10 minutach byliśmy gotowi wyjścia a po pół godzinie byliśmy już na miejscu. Zajeliśmy miejsca w rogu lokalu (żeby chłopcy nie rzucali się w oczy) i zamówiliśmy po koktajlu (Harry tradycyjnie sorbet z mango, Louis marchewkowy, Niall ze wszystkim, Zayn i ja czekoladowy, Erica i Liam truskawkowy).
- Więc...kiedy ślub? - zapytał Niall pijąc swój "śmieciowy" koktail.
- 30 lutego - wypaliłam a Harry byłby się udusił, dopóki nie skapnął się o co chodzi.
- Tak wcześnie?! - wykrzyknął zdziwiony Irlandczyk, a reszta walnęła facepalm'a. On serio zastanawia mnie, co znajduje się w jego głowie poza jedzeniem.
- A tak na serio to na razie nie spieszy mi się, chyba Harry'emu też nie, prawda? - tym razem zwróciłam się w stronę mojego chłopaka. Aww, jak to pięknie brzmi!
- Oczywiście, kochanie. Na razie możemy poszaleć na wolności - odparł i puścił mi oczko. Już ja wiem, co mu chodzi po głowie!
- Zapomnij, kochany! Dopóki twój pokój nie spłonie w pożarze, śpisz u siebie! - odpowiedziałam, na co reszta zareagowała głośnym "uuuuuu", a Harry spojrzał na mnie niewyraźnie.
- Ty na serio? - zapytał dziwnym tonem. A co on sobie wyobrażał, że od razu wskoczę mu do łóżka?!
- Tak, na serio! I nie powinno cię to dziwić, kochany. Nie wskakuję byle komu do łóżka. - na co reszta znowu zabuczała a Harry aż odłożył swój shake. Zobaczymy, ile wytrzyma w takim stanie i za którym razem będzie skrobać do moich drzwi niczym stęskniony pies. Zaśmiałam się pod nosem, a chłopak zerknął na mnie zadziornie. Jednak coś w tym jest, że szaleje za nim tyle dziewczyn. Jest po prostu niesamowity! Ale ja nie dam się zdobyć, nie jestem taka i nigdy nie byłam.
~później~
Było już po 22:00, więc postanowiliśmy wrócić do domu. Poza wypadem do Milkshake City zatrzymaliśmy się jeszcze w kilku miejscach i po prostu nóg nie czułam. Pod koniec wykorzystałam Stylesa, żeby niósł mnie do domu (i się zgodził, oczywiście). Od razu zaniósł mnie do mojego pokoju i nawet położył na łóżku. Pocałował mnie na dobranoc , jednak ja wiedziałam do czego on może doprowadzić, więc musiałam kontrolować sytuację.
- Dobranoc, Harry. - skończyłam wskazując mu drzwi.
- Bree, ty na poważnie? No weź, jesteśmy już dorośli, czemu mam spać we własnym pokoju? - zapytał z nadzieją w głosie. Jejku, jaki on jest uparty!
- Ja mam 17 lat, a ty masz gdzie spać, więc może się tam pofatygujesz? - zapytałam siadając.
- Oh, no dobra już idę...ale przemyśl to! - krzyknął jeszcze zza drzwi. Nie odpowiedziałam tylko od razu walnęłam się pod kołdrę. Ach, ciężki dzień!
- Jestem tuż obok! - odezwał się ponownie
- Skończ już! - odkrzyknęłam, na co nastała cisza.
- Pamiętaj! - krzyknął wystawiając głowę do pokoju. Już nie wytrzymałam i rzuciłam w niego poduszką.
- Wynocha Styles! - po tym starciu było już naprawdę cicho. Boże, nie wiem, jak ja wytrzymam z tym chłopakiem!
~Następnego dnia~
Obudziły mnie poranne promienie słońca, które chodziły po mojej twarzy. Oh, jak ja nienawidzę wstawać! Mimo wszystko cieszę się z tego wszystkiego. Od wczoraj jestem dziewczyną Stylesa (co gazety przewidziały w chwili, kiedy po raz pierwszy pojawiłam się obok niego. It's Magic!) i czuję się z tym świetnie. Nie wiem, jak to możliwe, żeby zakochać się ot tak, ale...może to nie było takie "ot tak"? Może już od początku coś do niego czułam, ale nie dopuszczałam do siebie myśli, że kiedykolwiek zaufam jeszcze jakiemuś chłopakowi? Ważne, że teraz już jesteśmy razem i mam nadzieję, że coś z tego będzie. Byłoby fajnie...
Wstałam żeby założyć na siebie jakieś ubrania i po pół godzinie wyszłam zadowolona z pokoju. Na mojej drodze stanęła jednak taca z naleśnikami z truskawkami (moje ulubione, aww!) i kopertą. Otworzyłam ją i....
***
14 rozdział! Naprawdę bardzo przepraszam, że musieliście na niego czekać do piątku, mimo, że obiecywałam go na środę, ale mam nadzieję, że ten rozdział wam się spodoba. Ten rozdział wydał się wyjątkowo...romantyczny? Postanowiłam stworzyć nową parę poza Zericą (haha, naprawdę podoba mi się ten skrót!), więc mamy Barry'ego! Hahaha! Jak wam się podoba nowa para? Ja czekałam na utworzenie jej już od pierwszego rozdziału, więc jestem tym bardzo podekscytowana! Kolejną dobrą wiadomością jest fakt, iż od dziś mam już ferie, więc rozdziały będą dodawane wcześniej. Do tego zamierzam utworzyć kolejną zakładkę, ale o tym dopiero w poście, który pojawi się w sobotę lub niedzielę. xD
P.S.: Jak myślicie, co będzie w kopercie? Piszcie!
- Ty płaczesz? - zapytał Harry siadając obok mnie. Szybko przetarłam policzek.
- Nie, wszystko jest ok. Tak tylko parzyłam na naszych zakochanych... - odpowiedziałam odwracając głowę w kierunku Zerici (to ich skrót, sama wymyśliłam xD).
- Ach tak...ładnie razem wyglądają. - stwierdził i spojrzał w moje oczy. Jakie on ma piękne zielone oczy! Mogłabym w nie patrzeć godzinami, wyrażają więcej niż tysiąc słów...Boże, co ja gadam?!
- Tak, bardzo...wiesz, zawsze chciałam przeżyć taką miłość jak oni - od pierwszego wejrzenia. Wyglądają jak Romeo i Julia, są od siebie praktycznie uzależnieni, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Jak na nich patrzę czasami robi mi się smutno, że mi nie przydarzyło się coś takiego. - powiedziałam szczerze. Myślę, że mogę być szczera wobec Harry'ego, mimo, iż czasami go nie rozumiem. Chłopak patrzył na mnie z uwagą aż w końcu odpowiedział.
- Zobaczysz nie warto teraz się tym przejmować. Kto wie, co się może zdarzyć za tydzień, za dwa lub miesiąc.. - odpowiedział, a mi trochę ulżyło. Z jednej strony ma rację, nie mogę być przecież zazdrosna, że oni są szczęśliwi a ja nie...miłość nie wybiera i cały czas mam nadzieję, że w moim życiu wydarzy się coś ekscytującego. Przytuliłam chłopaka, na co on najwyraźniej się ucieszył. To było dziwne...czułam się przy nim wyjątkowo dobrze i bezpiecznie, jak przy nikim innym. On dokładnie mnie rozumiał i zawsze potrafił dać dobrą radę. Żeby zrobiło się jeszcze lepiej, Louis pogłośnił radio, gdzie leciało "Look After You", bo uwielbia tą piosenkę (i ja też szczerze mówiąc). Atmosfera zrobiła się bardzo...romantyczna? Do tego Harry znowu spojrzał w moje oczy, które tym razem jeszcze bardziej świeciły. Nie, nie mogę tego zrobić, przecież ja go kocham! Co? Nie, ja go nie kocham! Boże, co ja mówię?! Aż w końcu stało się...pocałowałam go! Chłopak wydał się bardzo zaskoczony, bo od razu odwzajemnił pocałunek. Najgorsze było to, że nie chciałam się od niego oderwać.
- Wow, Bree... - zaczął Harry, gdy w końcu oderwałam się od niego. Haha, to dopiero zabrzmiało ciekawie!
- Kocham Cię, Harry. - powiedziałam cicho, jednak zdołał usłyszeć moją niesamowitą wypowiedź. Ponownie spojrzał na mnie, ale tym razem wyglądał jak najszczęśliwszy człowiek na świecie. Naprawdę!
- Ja ciebie też, Briana. Od momentu kiedy po raz pierwszy ujrzałem cię zapłakaną na ławce poczułem do ciebie coś wyjątkowego, jednak bałem się tobie przyznać do swoich uczuć. - odparł i pocałował mnie znowu. Tym razem inaczej, nie wiem jak to opisać, ale chętnie bym tak została przez wieczność. Przerwał nam Niall.
- Ehm..my o czymś nie wiemy? Czemu całujecie się na kanapie? - zapytał lekko zdziwiony, a ja z Harrym spaliliśmy buraka na twarzy. Oczywiście Niallerek wzbudził uwagę pozostałych (nawet Zerici!) i cała piątką stała nad nami czekając na wyjaśnienie. Ale co ja miałam powiedzieć?
- Wiecie...jakoś tak wyszło że chyba Zayn i Erica nie będą jedyną parą w tym domu.. - zaczął Loczek i wziął mnie za rękę.
- Nareszcie! Wiedziałem, ja wiedziałem że tak będzie! - wykrzyknął Louis, na co ja wybuchnęłam śmiechem. Ten chłopak czasami rozśmieszał mnie do nieprzytomności!
- To życzę szczęścia kochana! - powiedziała wesoło Erica przytulając mnie serdecznie. - Harry to dobry chłopak. - dodała z przyjaznym uśmiechem. Przy okazji dostałam życzenia "na nową stronę życia" (mimo iż to nie jest ślub, ale czego mogę wymagać od nich, na pewno nie normalności xD) od całego zespołu. Wszyscy postanowiliśmy, że najlepszym sposobem, żeby to uczcić, będzie wypad do Milkshake City. Po 10 minutach byliśmy gotowi wyjścia a po pół godzinie byliśmy już na miejscu. Zajeliśmy miejsca w rogu lokalu (żeby chłopcy nie rzucali się w oczy) i zamówiliśmy po koktajlu (Harry tradycyjnie sorbet z mango, Louis marchewkowy, Niall ze wszystkim, Zayn i ja czekoladowy, Erica i Liam truskawkowy).
- Więc...kiedy ślub? - zapytał Niall pijąc swój "śmieciowy" koktail.
- 30 lutego - wypaliłam a Harry byłby się udusił, dopóki nie skapnął się o co chodzi.
- Tak wcześnie?! - wykrzyknął zdziwiony Irlandczyk, a reszta walnęła facepalm'a. On serio zastanawia mnie, co znajduje się w jego głowie poza jedzeniem.
- A tak na serio to na razie nie spieszy mi się, chyba Harry'emu też nie, prawda? - tym razem zwróciłam się w stronę mojego chłopaka. Aww, jak to pięknie brzmi!
- Oczywiście, kochanie. Na razie możemy poszaleć na wolności - odparł i puścił mi oczko. Już ja wiem, co mu chodzi po głowie!
- Zapomnij, kochany! Dopóki twój pokój nie spłonie w pożarze, śpisz u siebie! - odpowiedziałam, na co reszta zareagowała głośnym "uuuuuu", a Harry spojrzał na mnie niewyraźnie.
- Ty na serio? - zapytał dziwnym tonem. A co on sobie wyobrażał, że od razu wskoczę mu do łóżka?!
- Tak, na serio! I nie powinno cię to dziwić, kochany. Nie wskakuję byle komu do łóżka. - na co reszta znowu zabuczała a Harry aż odłożył swój shake. Zobaczymy, ile wytrzyma w takim stanie i za którym razem będzie skrobać do moich drzwi niczym stęskniony pies. Zaśmiałam się pod nosem, a chłopak zerknął na mnie zadziornie. Jednak coś w tym jest, że szaleje za nim tyle dziewczyn. Jest po prostu niesamowity! Ale ja nie dam się zdobyć, nie jestem taka i nigdy nie byłam.
~później~
Było już po 22:00, więc postanowiliśmy wrócić do domu. Poza wypadem do Milkshake City zatrzymaliśmy się jeszcze w kilku miejscach i po prostu nóg nie czułam. Pod koniec wykorzystałam Stylesa, żeby niósł mnie do domu (i się zgodził, oczywiście). Od razu zaniósł mnie do mojego pokoju i nawet położył na łóżku. Pocałował mnie na dobranoc , jednak ja wiedziałam do czego on może doprowadzić, więc musiałam kontrolować sytuację.
- Dobranoc, Harry. - skończyłam wskazując mu drzwi.
- Bree, ty na poważnie? No weź, jesteśmy już dorośli, czemu mam spać we własnym pokoju? - zapytał z nadzieją w głosie. Jejku, jaki on jest uparty!
- Ja mam 17 lat, a ty masz gdzie spać, więc może się tam pofatygujesz? - zapytałam siadając.
- Oh, no dobra już idę...ale przemyśl to! - krzyknął jeszcze zza drzwi. Nie odpowiedziałam tylko od razu walnęłam się pod kołdrę. Ach, ciężki dzień!
- Jestem tuż obok! - odezwał się ponownie
- Skończ już! - odkrzyknęłam, na co nastała cisza.
- Pamiętaj! - krzyknął wystawiając głowę do pokoju. Już nie wytrzymałam i rzuciłam w niego poduszką.
- Wynocha Styles! - po tym starciu było już naprawdę cicho. Boże, nie wiem, jak ja wytrzymam z tym chłopakiem!
~Następnego dnia~
Obudziły mnie poranne promienie słońca, które chodziły po mojej twarzy. Oh, jak ja nienawidzę wstawać! Mimo wszystko cieszę się z tego wszystkiego. Od wczoraj jestem dziewczyną Stylesa (co gazety przewidziały w chwili, kiedy po raz pierwszy pojawiłam się obok niego. It's Magic!) i czuję się z tym świetnie. Nie wiem, jak to możliwe, żeby zakochać się ot tak, ale...może to nie było takie "ot tak"? Może już od początku coś do niego czułam, ale nie dopuszczałam do siebie myśli, że kiedykolwiek zaufam jeszcze jakiemuś chłopakowi? Ważne, że teraz już jesteśmy razem i mam nadzieję, że coś z tego będzie. Byłoby fajnie...
Wstałam żeby założyć na siebie jakieś ubrania i po pół godzinie wyszłam zadowolona z pokoju. Na mojej drodze stanęła jednak taca z naleśnikami z truskawkami (moje ulubione, aww!) i kopertą. Otworzyłam ją i....
***
14 rozdział! Naprawdę bardzo przepraszam, że musieliście na niego czekać do piątku, mimo, że obiecywałam go na środę, ale mam nadzieję, że ten rozdział wam się spodoba. Ten rozdział wydał się wyjątkowo...romantyczny? Postanowiłam stworzyć nową parę poza Zericą (haha, naprawdę podoba mi się ten skrót!), więc mamy Barry'ego! Hahaha! Jak wam się podoba nowa para? Ja czekałam na utworzenie jej już od pierwszego rozdziału, więc jestem tym bardzo podekscytowana! Kolejną dobrą wiadomością jest fakt, iż od dziś mam już ferie, więc rozdziały będą dodawane wcześniej. Do tego zamierzam utworzyć kolejną zakładkę, ale o tym dopiero w poście, który pojawi się w sobotę lub niedzielę. xD
P.S.: Jak myślicie, co będzie w kopercie? Piszcie!
Wasza
Blogerka ♥♥♥
Zerica (tak to się odmienia, nie?) - fantastyczna nazwa C:
OdpowiedzUsuńSuper rozdział <3 i jeszcze ten koniec aww*-* trzymasz w niepewności x
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekac następnego rozdziału <3
Ten rozdział jest piękny <3 Kocham te opowiadanie <3 /Mania
OdpowiedzUsuńZajebisty !! :)
OdpowiedzUsuń