~Briana~
Kolejny dzień przyniósł mi wiele dobrej energii na nowy początek. Już praktycznie zapomniałam o wczorajszym zdarzeniu i myślę, że dobrze zrobiłam. Wstałam ze świetnym humorem z mojego łóżka w swoim, do niedawna moim, pokoju i stanęłam przed szafą. Spojrzałam na stare ciuchy i stwierdziłam, że przyda mi się wyjście do galerii po nowe "zapasy". Założyłam na siebie białą bluzkę, bejsbolówkę i czarne rurki, włosy spięłam w luźnego koka. Tak przygotowana zeszłam na dół, nie chciałam tracić więcej cennego czasu, którego mogłam spędzić z ukochanym centrum handlowym. W kuchni przywitało nie 5 uśmiechniętych twarz. Przy stole siedziała Erica z Zaynem (co mnie nie zdziwiło specjalnie). Harry przygotowywał nam naleśniki, których cudowny zapach roznosił się prawie w całym domu, Niall jadł płatki (jak on to wszystko mieści?!) a Liam pilnował, żeby Harry nie narobił bałaganu podczas gotowania. Coraz bardziej zaczęłam przyzwyczajać się do ich widoku, ten stan bardzo mi odpowiadał i nie chciałabym wrócić do mojego starego życia. Te przynajmniej jest szczęśliwe, bez fałszywej Emily i Nicka...tak w tym momencie poczułam się smutna, nadal czasami mi go brakuje, nawet nie wiem dlaczego. Otrząsnęłam się z tych głupich myśli i usiadłam przy stole gdzie zauważył mnie tylko Louis jedzący naprzeciwko mnie tosty z marchewką (jejku, aż mdli mnie od parzenia na to...jak można to jeść?!).
- Jak się spało? - zapytał wesoło.
- Nawet lepiej niż u siebie! - odpowiedziałam w świetnym nastroju. W tym czasie Harry postawił przede mną talerzyk z naleśnikami z truskawkami. Aww, jak ja kocham naleśniki!
- Oo dziękuję! Takie śniadanie to mogłabym jeść codziennie! - odparłam uradowana i od razu zabrałam się za jedzenie. Jeszcze tak pysznych w życiu nie jadłam! Dobrze wiedzieć, że mam blisko jakiegoś kucharza.
- Wiesz Erica... - zaczęłam rozmowę, jednak dziewczyna chyba mnie nie usłyszała, za bardzo była zajęta swoim nowych chłopakiem. To już serio zaczyna się robić dziwne! Chodzą ze sobą od wczoraj, znają się od wczoraj i kompletnie ich nie rozumiem! No cóż, jak są ze sobą szczęśliwi, to się nie będę wtrącać...
- Erica! Słyszysz mnie? - powtórzyłam, ale ona chyba jest w jakimś transie. Moje wołania przerwał Niall.
- Patrz, jednak miłość to piękne zjawisko...Młodzi, piękni, zakochani... - powiedział chłopak, na co ja parsknęłam śmiechem.
- Niall? Czy ty się dobrze czujesz? Coś dziwnie gadasz.. - zauważyłam, na co on tylko westchnął ciężko.
- Po prostu też chciałbym w końcu znaleźć swoją drugą połówkę.. Nigdy nie mogę trafić na kogoś, z kim byłoby mi dobrze... - odpowiedział i ponownie westchnął.
- Wiesz, zawsze możesz ożenić się z jedzeniem, prawda? Z nim zawsze będzie ci dobrze. - odpowiedziałam i znowu zaśmiałam się cicho.
- Tak., masz rację! Po co ja się przejmuję? - zapytał i odszedł zadowolony. Pokręciłam tylko zaskoczona głową: "Żyję wśród idiotów.." .
- Co tam słychać? - zapytał Loczek wyskakując nie wiadomo skąd. Dziwne, że nie słyszałam jak idzie, ale jak mówiłam, to na pewno nie jest normalny dom...
- W zasadzie to nic..chciałam zaproponować Erice wyjście do galerii, ale chyba mi się nie uda.. - odpowiedziałam i wskazałam na dziewczynę siedzącą razem z Zaynem i całujących się jak w komediach romantycznych. Nigdy nie lubiłam komedii romantycznych...
- To może ja ją zastąpię? - zaproponował chłopak, co mnie kompletnie zdziwiło.
- Ty? Serio? Na zakupach z zakupoholiczką? Wiesz w co się pakujesz? - zapytałam, na co on spojrzał na mnie ze zdziwieniem i wybuchł śmiechem.
- Gdyby musiała co tydzień latać z Louisem po nowe bluxki w paski to byś zrozumiała skąd ten śmiech...Uwierz, te zakupy to jakby codzienność w tym zespole. - odpowiedział, na co tym razem na wybuchłam śmiechem. Dobra, ten zespół coraz bardziej mnie zadziwia, na razie na plus!
- No to...idziemy! Czas nagli, a ja potrzebuję co najmniej 4 w porywach do 5 godzin! - ożywiłam się i już po chwili byłam gotowa na zakupowe szaleństwo! Ciekawe, czy Harry też...?
2 godziny później...
- Długo jeszcze? - zapytał ledwo idąc uginając się pod ciężarem około 15 różnej wielkości toreb. Nie parzcie się tak, kiedyś trzeba zaszaleć, prawda?
- Jeszcze tylko jeden sklep, proszę! No może dwa...dobra dziesięć, ale potem dam ci odpocząć, ok? - zapytałam zaglądając na wystawę praktycznie każdego sklepu. Taki wybór, że każdą bluzkę, każde spodnie i każde buty mogłabym kupić!
...i kolejne 2 godziny później
- Teraz to już przesadzasz! Kupiłaś 13 bluzek, 7 par spodni i 6 par butów! - zwrócił mi uwagę (po raz 100 zresztą) chłopak.
- Spokojnie, już dam ci odpocząć. Jejku, myślałam, że przyzwyczaiłeś się do zakupów? - zapytałam zza dwóch ogromnych toreb.
- Wiesz...wtedy to tak tylko powiedziałem, żebyś się zgodziła ze mną pójść...nie wiedziałem, że aż tak zaszalejesz! - obronił się Harry. Wiedziałam, że tak będzie!
- To po co się zgodziłeś? Teraz leżałbyś sobie spokojnie na kanapie i oglądał jakiś program w TV. - zapytałam zmęczonego od dźwigania chłopaka. W tym momencie usiedliśmy na wygodnych fotelach w Starbucksie i rzuciliśmy torby na fotele obok. Jak dobrze odetchnąć świeżym powietrzem! Jedak jestem zadowolona z zakupów i nie żałuję tych wszystkich ciuchów.
- Bo lubię z tobą spędzać czas. To wszystko. - odpowiedział, na co ja spojrzałam na niego z zainteresowaniem. Chłopak lekko się zmieszał i szybko dodał. - Jako przyjaciel, oczywiście!
- Aha, okay.. - odparłam i odwróciłam wzrok od zawstydzonego Loczka. Miło, że mam takiego przyjaciela, który nie olewa mnie jak Erica od niedawna. Ten Zayn kompletnie zawrócił jej w głowie!
- To wracajmy do domu. - zaproponował, na co ja od razu się zgodziłam. Teraz cieszę się, że jesteśmy samochodem, bo nie doszłabym z tymi torbami! Harry udawał, że to dla niego nic, ale widziałam jak się męczy. Chyba trochę przesadziłam z tymi zakupami...
Po powrocie nie zastaliśmy takiego widoku, jakiego oczekiwaliśmy...
- Wychodzę! - krzyknęła Erica i wybiegła z domu trzaskając drzwiami. O co jej chodzi??
- Yyy co się stało? I czemu Erica wybiegła wściekła? - zapytałam i zawiesiłam wzrok na zdenerwowanym Zaynie. - Malik? Masz mi coś do powiedzenia, zanim zapytam chłopaków? - dodałam, na co on poszedł na górę do pokoju. Wzruszyłam ramionami i poszłam do salonu, gdzie energicznie rozmawiała pozostała trójka.
- Ktoś wie, co się działo, jak wyszliśmy? - zapytałam. To było głupie pytania bo przecież wiadome było, o czym rozmawiali.
- W sumie to nie wiemy za dużo... - zaczął Louis, a ja spojrzałam na niego. - No dobra, przekonałaś mnie, powiem ci.
- To ja pójdę do Zayna. - zaproponował Harry i powędrował na górę. Wątpię, że uda mu się coś z niego wyciągnąć ale próbować zawsze można...
- To co się stało? - powtórzyłam, a chłopcy usiedli na przeciwko mnie i zaczęli opowiadać całą historię. Z tego, co zrozumiałam usłyszeli krzyki w pokoju, potem awanturę, na końcu zeszli na dół, gdzie Zayn miał przekonywać Ericę, żeby nie uciekała, ale ona jeszcze bardziej krzyczała, aż przyszliśmy my.
- Wow, to było ostro widzę... - zauważyłam a oni we trzej równo przytaknęli głowami. Ciekawe, czy Harry dowiedział się czegoś od Zayna? Postanowiłam pójść do niego i wziąć sprawy w swoje ręce.
Na górze zderzyłam się z Loczkiem wychodzącym z pokoju Zayna.
- I co? - zapytałam.
- Opowiem ci na dole. Radzę zostawić go teraz samego.. - odpowiedział i poszliśmy na dół. Liam, Niall i Louis też byli ciekawi tej całej sytuacji, więc w piątkę usiedliśmy przy stole w kuchni.
- Więc o co poszło? - zapytałam bardzo zaciekawiona, o co im mogło pójść. Przecież jeszcze rano nie widzieli niczego poza sobą, a teraz...
- Z tego, co mówił Zayn, poszło o telefon.. - zaczął chłopak, a ja już się pogubiłam.
- Jak to, "o telefon"? To znaczy? - dopytywałam się.
- Jak Zayn poszedł do łazienki, dostał SMS-a. Erica chciała dać mu telefon, ale zobaczyła, że wyświetliło się imię jakiejś dziewczyny. To była niejaka "Emily". Napisała do niego, kiedy mogliby się jeszcze raz spotkać, że nie może przestać o nim myśleć i takie tam. Okazało się, że Zayn kilka razy do niej dzwonił i często pisali ze sobą. Erica strasznie się wściekła, pomyślała, że chłopak ją zdradza i to z początku ich związku i w ogóle. Potem wynikła z tego powodu kłótnia i tyle. - powiedział, a my wsłuchiwaliśmy się w historię. Imię "Emily" zadźwięczało mi w uszach, ale to przecież nie musiała być ta sama dziewczyna, prawda? Nie mogła...
***
Nareszcie nowy rozdział! Może nie jest idealny, pisałam lepsze, ale na razie ten musi wystarczyć. Mam nadzieję, że podoba wam się mój styl pisania, postanowiłam zacząć nowy wątek, który będzie miał wiele niespodzianek...na razie powiem tylko tyle, czytajcie i komentujcie, a rozdziały będę dodawała częściej xD Tak przy okazji: DZIĘKUJĘ ZA PONAD 1000 WYŚWIETLEŃ!!!! Jesteście niesamowici i to właśnie dzięki wam mam taką zachętę do pracy ♥♥♥♥
Dzięki, że jesteście i mam nadzieję, że zawsze będziecie :)) xoxo
Kolejny dzień przyniósł mi wiele dobrej energii na nowy początek. Już praktycznie zapomniałam o wczorajszym zdarzeniu i myślę, że dobrze zrobiłam. Wstałam ze świetnym humorem z mojego łóżka w swoim, do niedawna moim, pokoju i stanęłam przed szafą. Spojrzałam na stare ciuchy i stwierdziłam, że przyda mi się wyjście do galerii po nowe "zapasy". Założyłam na siebie białą bluzkę, bejsbolówkę i czarne rurki, włosy spięłam w luźnego koka. Tak przygotowana zeszłam na dół, nie chciałam tracić więcej cennego czasu, którego mogłam spędzić z ukochanym centrum handlowym. W kuchni przywitało nie 5 uśmiechniętych twarz. Przy stole siedziała Erica z Zaynem (co mnie nie zdziwiło specjalnie). Harry przygotowywał nam naleśniki, których cudowny zapach roznosił się prawie w całym domu, Niall jadł płatki (jak on to wszystko mieści?!) a Liam pilnował, żeby Harry nie narobił bałaganu podczas gotowania. Coraz bardziej zaczęłam przyzwyczajać się do ich widoku, ten stan bardzo mi odpowiadał i nie chciałabym wrócić do mojego starego życia. Te przynajmniej jest szczęśliwe, bez fałszywej Emily i Nicka...tak w tym momencie poczułam się smutna, nadal czasami mi go brakuje, nawet nie wiem dlaczego. Otrząsnęłam się z tych głupich myśli i usiadłam przy stole gdzie zauważył mnie tylko Louis jedzący naprzeciwko mnie tosty z marchewką (jejku, aż mdli mnie od parzenia na to...jak można to jeść?!).
- Jak się spało? - zapytał wesoło.
- Nawet lepiej niż u siebie! - odpowiedziałam w świetnym nastroju. W tym czasie Harry postawił przede mną talerzyk z naleśnikami z truskawkami. Aww, jak ja kocham naleśniki!
- Oo dziękuję! Takie śniadanie to mogłabym jeść codziennie! - odparłam uradowana i od razu zabrałam się za jedzenie. Jeszcze tak pysznych w życiu nie jadłam! Dobrze wiedzieć, że mam blisko jakiegoś kucharza.
- Wiesz Erica... - zaczęłam rozmowę, jednak dziewczyna chyba mnie nie usłyszała, za bardzo była zajęta swoim nowych chłopakiem. To już serio zaczyna się robić dziwne! Chodzą ze sobą od wczoraj, znają się od wczoraj i kompletnie ich nie rozumiem! No cóż, jak są ze sobą szczęśliwi, to się nie będę wtrącać...
- Erica! Słyszysz mnie? - powtórzyłam, ale ona chyba jest w jakimś transie. Moje wołania przerwał Niall.
- Patrz, jednak miłość to piękne zjawisko...Młodzi, piękni, zakochani... - powiedział chłopak, na co ja parsknęłam śmiechem.
- Niall? Czy ty się dobrze czujesz? Coś dziwnie gadasz.. - zauważyłam, na co on tylko westchnął ciężko.
- Po prostu też chciałbym w końcu znaleźć swoją drugą połówkę.. Nigdy nie mogę trafić na kogoś, z kim byłoby mi dobrze... - odpowiedział i ponownie westchnął.
- Wiesz, zawsze możesz ożenić się z jedzeniem, prawda? Z nim zawsze będzie ci dobrze. - odpowiedziałam i znowu zaśmiałam się cicho.
- Tak., masz rację! Po co ja się przejmuję? - zapytał i odszedł zadowolony. Pokręciłam tylko zaskoczona głową: "Żyję wśród idiotów.." .
- Co tam słychać? - zapytał Loczek wyskakując nie wiadomo skąd. Dziwne, że nie słyszałam jak idzie, ale jak mówiłam, to na pewno nie jest normalny dom...
- W zasadzie to nic..chciałam zaproponować Erice wyjście do galerii, ale chyba mi się nie uda.. - odpowiedziałam i wskazałam na dziewczynę siedzącą razem z Zaynem i całujących się jak w komediach romantycznych. Nigdy nie lubiłam komedii romantycznych...
- To może ja ją zastąpię? - zaproponował chłopak, co mnie kompletnie zdziwiło.
- Ty? Serio? Na zakupach z zakupoholiczką? Wiesz w co się pakujesz? - zapytałam, na co on spojrzał na mnie ze zdziwieniem i wybuchł śmiechem.
- Gdyby musiała co tydzień latać z Louisem po nowe bluxki w paski to byś zrozumiała skąd ten śmiech...Uwierz, te zakupy to jakby codzienność w tym zespole. - odpowiedział, na co tym razem na wybuchłam śmiechem. Dobra, ten zespół coraz bardziej mnie zadziwia, na razie na plus!
- No to...idziemy! Czas nagli, a ja potrzebuję co najmniej 4 w porywach do 5 godzin! - ożywiłam się i już po chwili byłam gotowa na zakupowe szaleństwo! Ciekawe, czy Harry też...?
2 godziny później...
- Długo jeszcze? - zapytał ledwo idąc uginając się pod ciężarem około 15 różnej wielkości toreb. Nie parzcie się tak, kiedyś trzeba zaszaleć, prawda?
- Jeszcze tylko jeden sklep, proszę! No może dwa...dobra dziesięć, ale potem dam ci odpocząć, ok? - zapytałam zaglądając na wystawę praktycznie każdego sklepu. Taki wybór, że każdą bluzkę, każde spodnie i każde buty mogłabym kupić!
...i kolejne 2 godziny później
- Teraz to już przesadzasz! Kupiłaś 13 bluzek, 7 par spodni i 6 par butów! - zwrócił mi uwagę (po raz 100 zresztą) chłopak.
- Spokojnie, już dam ci odpocząć. Jejku, myślałam, że przyzwyczaiłeś się do zakupów? - zapytałam zza dwóch ogromnych toreb.
- Wiesz...wtedy to tak tylko powiedziałem, żebyś się zgodziła ze mną pójść...nie wiedziałem, że aż tak zaszalejesz! - obronił się Harry. Wiedziałam, że tak będzie!
- To po co się zgodziłeś? Teraz leżałbyś sobie spokojnie na kanapie i oglądał jakiś program w TV. - zapytałam zmęczonego od dźwigania chłopaka. W tym momencie usiedliśmy na wygodnych fotelach w Starbucksie i rzuciliśmy torby na fotele obok. Jak dobrze odetchnąć świeżym powietrzem! Jedak jestem zadowolona z zakupów i nie żałuję tych wszystkich ciuchów.
- Bo lubię z tobą spędzać czas. To wszystko. - odpowiedział, na co ja spojrzałam na niego z zainteresowaniem. Chłopak lekko się zmieszał i szybko dodał. - Jako przyjaciel, oczywiście!
- Aha, okay.. - odparłam i odwróciłam wzrok od zawstydzonego Loczka. Miło, że mam takiego przyjaciela, który nie olewa mnie jak Erica od niedawna. Ten Zayn kompletnie zawrócił jej w głowie!
- To wracajmy do domu. - zaproponował, na co ja od razu się zgodziłam. Teraz cieszę się, że jesteśmy samochodem, bo nie doszłabym z tymi torbami! Harry udawał, że to dla niego nic, ale widziałam jak się męczy. Chyba trochę przesadziłam z tymi zakupami...
Po powrocie nie zastaliśmy takiego widoku, jakiego oczekiwaliśmy...
- Wychodzę! - krzyknęła Erica i wybiegła z domu trzaskając drzwiami. O co jej chodzi??
- Yyy co się stało? I czemu Erica wybiegła wściekła? - zapytałam i zawiesiłam wzrok na zdenerwowanym Zaynie. - Malik? Masz mi coś do powiedzenia, zanim zapytam chłopaków? - dodałam, na co on poszedł na górę do pokoju. Wzruszyłam ramionami i poszłam do salonu, gdzie energicznie rozmawiała pozostała trójka.
- Ktoś wie, co się działo, jak wyszliśmy? - zapytałam. To było głupie pytania bo przecież wiadome było, o czym rozmawiali.
- W sumie to nie wiemy za dużo... - zaczął Louis, a ja spojrzałam na niego. - No dobra, przekonałaś mnie, powiem ci.
- To ja pójdę do Zayna. - zaproponował Harry i powędrował na górę. Wątpię, że uda mu się coś z niego wyciągnąć ale próbować zawsze można...
- To co się stało? - powtórzyłam, a chłopcy usiedli na przeciwko mnie i zaczęli opowiadać całą historię. Z tego, co zrozumiałam usłyszeli krzyki w pokoju, potem awanturę, na końcu zeszli na dół, gdzie Zayn miał przekonywać Ericę, żeby nie uciekała, ale ona jeszcze bardziej krzyczała, aż przyszliśmy my.
- Wow, to było ostro widzę... - zauważyłam a oni we trzej równo przytaknęli głowami. Ciekawe, czy Harry dowiedział się czegoś od Zayna? Postanowiłam pójść do niego i wziąć sprawy w swoje ręce.
Na górze zderzyłam się z Loczkiem wychodzącym z pokoju Zayna.
- I co? - zapytałam.
- Opowiem ci na dole. Radzę zostawić go teraz samego.. - odpowiedział i poszliśmy na dół. Liam, Niall i Louis też byli ciekawi tej całej sytuacji, więc w piątkę usiedliśmy przy stole w kuchni.
- Więc o co poszło? - zapytałam bardzo zaciekawiona, o co im mogło pójść. Przecież jeszcze rano nie widzieli niczego poza sobą, a teraz...
- Z tego, co mówił Zayn, poszło o telefon.. - zaczął chłopak, a ja już się pogubiłam.
- Jak to, "o telefon"? To znaczy? - dopytywałam się.
- Jak Zayn poszedł do łazienki, dostał SMS-a. Erica chciała dać mu telefon, ale zobaczyła, że wyświetliło się imię jakiejś dziewczyny. To była niejaka "Emily". Napisała do niego, kiedy mogliby się jeszcze raz spotkać, że nie może przestać o nim myśleć i takie tam. Okazało się, że Zayn kilka razy do niej dzwonił i często pisali ze sobą. Erica strasznie się wściekła, pomyślała, że chłopak ją zdradza i to z początku ich związku i w ogóle. Potem wynikła z tego powodu kłótnia i tyle. - powiedział, a my wsłuchiwaliśmy się w historię. Imię "Emily" zadźwięczało mi w uszach, ale to przecież nie musiała być ta sama dziewczyna, prawda? Nie mogła...
***
Nareszcie nowy rozdział! Może nie jest idealny, pisałam lepsze, ale na razie ten musi wystarczyć. Mam nadzieję, że podoba wam się mój styl pisania, postanowiłam zacząć nowy wątek, który będzie miał wiele niespodzianek...na razie powiem tylko tyle, czytajcie i komentujcie, a rozdziały będę dodawała częściej xD Tak przy okazji: DZIĘKUJĘ ZA PONAD 1000 WYŚWIETLEŃ!!!! Jesteście niesamowici i to właśnie dzięki wam mam taką zachętę do pracy ♥♥♥♥
Dzięki, że jesteście i mam nadzieję, że zawsze będziecie :)) xoxo
Wasza
Blogerka ♥♥♥
Super aww*,* jak każdy ! xx
OdpowiedzUsuńUuu widzę, że coś sie zaczyna dziać. No, no, no ! Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy ! Ciekawe czy chodzi o TĄ Emily ;)
OdpowiedzUsuńhttp://po-obu-stronach-lustra-1d.blogspot.com/
http://pain-and-love-1d.blogspot.com/
Superr o to sie będzie działo :)
OdpowiedzUsuń;** kocham to ;DD
OdpowiedzUsuń