poniedziałek, 21 stycznia 2013

Rozdział 13

~ZAYN~

Postanowiłem pójść pogadać z Harrym, przecież obiecałem to Erice. Otworzyłem lekko drzwi i wszedłem do środka. Tam zastałem chłopaka z twarzą przykrytą poduszką. Czyli, że coś musiało się stać, zazwyczaj jest pełen radości, a teraz siedzi sam w pokoju i to jeszcze w takiej pozie. 
- Ehm...Harry? Możemy pogadać? - zapytałem niepewnie wchodząc do pokoju. Chłopak nie odpowiedział. Zawahałem się i ponownie spróbowałem zacząć rozmowę.
- Wiesz...przyszedłem, bo ostatnio dziwnie się zachowujesz i...stało się coś? - zapytałem. Tym razem Harry odwrócił się w moją stronę. Jego oczy nie były zapłakane ani nic z tych rzeczy. Były po prostu smutne, wyjątkowo bardzo smutne. Tym razem naprawdę chciałem się dowiedzieć, o co chodzi. Moja Erica najwyraźniej miała rację.
- To nie takie proste, ale jak już przyszedłeś...usiądź. - odparł sucho, a ja szybko usiadłem w rogu niepościelonego łóżka. 
- To o co chodzi? Cały czas chodzisz jak duch, a tylko Erica to zauważyła. Postanowiłem sprawdzić czy to prawda. Czemu ostatnio chodzisz jak duch? To nie w twoim stylu. - zacząłem, a on westchnął ciężko. Coś go gryzło...
- Nikomu nie powiesz? - zapytał z zastanowieniem, a ja przytaknąłem zdecydowanie.
- Ehm...jakby to powiedzieć...zakochałem się w Bree.. - odparł szybko, a ja dopiero po chwili zrozumiałem. On mówił poważnie! To się porobiło..
- Ale czemu jej nie powiesz? Byłoby prościej, a ona raczej powinna wiedzieć. - stwierdziłem, na co on prychnął z niedowierzaniem.
- Na serio? I jak to potem miałoby wyglądać? Ona traktuje mnie jak przyjaciela, TYLKO przyjaciela. Poza tym sama mi powiedziała, że nie zamierza pakować się w jakieś związki w najbliższym czasie...złamałbym jej serce i dał kolejny powód do zmartwień...Nie mogę, nie potrafię ja... - próbował skończyć, ale nie pozwoliłem na to. Po prostu nie mogłem słuchać dłużej jego usprawiedliwień.
- Styles, zapomniałeś kim jesteś?! Jesteś ideałem chłopaka według milionów dziewczyn na całym świecie, a ty nie potrafisz powiedzieć jednej Brianie, że ją kochasz? To bez sensu, nie możesz dłużej czekać! Powiedz jej to! Teraz! - wypaliłem a on stanął jak wryty. Nie wiedział co powiedzieć, wiedział natomiast, że miałem rację. 
- Ale...
- Bez żadnych ale! Teraz idziesz do Bree i mówisz jej o wszystkim. Uwierz, poznałem już ją przez ten miesiąc i nie sądzę, żeby zrobiła coś głupiego. Przynajmniej będziesz miał świadomość, że próbowałeś. - powiedziałem i wypchnąłem Loczka za drzwi. Jak działać to na całego!
- Ale jak to teraz? Przecież teraz jest na mnie obrażona, to nie jest dobry moment! - zaprotestował, ale ja oczywiście miałem własne zdanie na te temat. 
- Właśnie to świetny moment! Chodź, pomogę ci jak chcesz. No dalej, to tylko za rogiem! - ponagliłem zestresowanego chłopaka i po minucie staliśmy już pod TYMI drzwiami. 
- Zapukaj. - podpowiedziałem szeptem Harry'emu, a on niepewnie zapukał trzęsącymi rękami.
- Kto tam? - zapytała Briana, a ja wypaliłem:
- To ja Zayn. Przyszedłem z gościem, który chce ci coś powiedzieć! - na co natychmiast otrzymałem odpowiedź w postaci jej własnej osoby. 
- Jeśli to znowu Niall z pytaniem, czy zrobię mu naleśniki to odpowiedź brzmi...Harry! Nie no, to znowu ty? - zapytała kręcąc głową. - Widzę, że tym razem przyprowadziłeś adwokata. No więc..co tym razem? Rozpowiedziałeś już wszystkim na Tweeterze, jaki to miałeś ubaw widząc mnie w bieliźnie? A może sprzedałeś to do gazet? Nic mnie już nie zdziwi... - odparła zdenerwowana, a ja nie mogłem powstrzymać się od śmiechu. To rzeczywiście sprawa jak z jakieś komedii!

~BRIANA~

I znowu on! Ile można mieć do kogoś jakąś sprawę! W dodatku przyprowadził Zayna, jakie to dojrzałe posunięcie! Trzy punkty dla Gryfindoru za tok myślenia pięciolatka!
- Chodzi o to, że...ehm...yyy...jakby to.. - jąkał się, a ja traciłam cierpliwość. W dodatku jaki wygadany! Idealnie!
- Harry chciał powiedzieć, że jest...- chciał powiedzieć Zayn, ale Styles natychmiast mu przerwał, jakby Malik próbował zdradzić jakąś straszną tajemnicą, w stylu Święty Mikołaj nie istnieje! 
- Z resztą to już nie ważne, musimy już iść. - skończył Loczek po czym pośpiesznie zabrał swojego "adwokata" z mojego pokoju i sam również stąd wyszedł. Strzeliłam minę w stylu WTF?! i usiadłam na łóżku. To po co zawracają mi głowę w samo południe? Przy okazji, muszę coś zjeść, zaraz mój żołądek zje samego siebie! Zeszłam do kuchni, gdzie siedziała cała piątka + Erica na kolanach Zayna, którzy karmili się nawzajem winogronami, niczym za czasów starożytnych. Nie zwróciłam na to specjalnie większej uwagi, uwierzcie, robili gorsze rzeczy na naszych oczach...
- Co na obiad? - zapytałam zgromadzenie.
- Zupa marchewkowa! Taak! - wykrzyknął zadowolony jak małe dziecko, Louis. 
- To świetnie...ja zjem na mieście, muszę już wyjść! - krzyknęłam kierując się do przedpokoju.
- Czemu nie chcesz mojej ukochanej zupy? Specjalnie dla ciebie ją zrobiłem.. - odparł Lou robiąc oczka a'la kot ze Shreka (którym nie mogę się oprzeć) co ostatecznie zadecydowało o moim pozostaniu w domu i zmuszenie siebie do zjedzenia tego dania. Chłopak nalał mi porcję, a ja lekko przekręciłam głowę. Substancja miała kolor blado pomarańczowy a z całości wystawał kawałek marchewki. Pachniała mdło, ale przecież nie mogę zrobić mu przykrości, prawda? Wzięłam łyżkę (przez co Liam spojrzał na mnie, jakbym próbowała go zabić, ale zignorowałam to) i spróbowałam trochę. Od razu dostałam odruchu wymiotnego, odnoszę wrażenie, że to na razie najgorsza zupa jaką jadłam! Serio! Lou w 5 minut zjadł dosłownie wszystko, jeszcze talerz oblizał, a ja męczyłam się, z resztą jak reszta chłopaków, nie zwymiotować pod stół. Od jutra jadam pizze! 
- Nie smakuje ci? Trochę zbladłaś... - zauważył Mr. Carrot, na co Niall (który zjadł tylko połowę! Zapiszę w kalendarzu!), Liam i Zayn parsknęli śmiechem. Zmroziłam ich wzrokiem i próbowałam wymyślić logiczną wymówkę.
- Nie, oczywiście że nie! Jest świetna, tylko moje kupki smakowe nie są przyzwyczajone do takich rarytasów, sam rozumiesz...Była naprawdę dobra, ale nie jestem głodna... - powiedziałam oddając niezadowolonemu chłopakowi resztki obiadu.
- Wiedziałem, że tak będzie! Wy po prostu nie znacie się na prawdziwej kuchni! - odkrzyknął z kuchni udając focha. Mimo woli uśmiechnęłam się do siebie, ta cała sytuacja była śmieszna, trudno pozostać twardym mieszkając z piątką wariatów + szaloną przyjaciółką. Tylko Harry siedział jakiś taki dziwny, ale co poradzić? Najwyżej myliłam się, myśląc że go znam...takie życie...

*** 
Przepraszam za krótki rozdział! Postaram się następny dodać już pojutrze, mam już go przygotowanego, wystarczy tylko dodać ♥ Mam nadzieję, że się wam podoba, następny będzie jeszcze lepszy, obiecuję! Na dzisiaj to tyle, proszę o dodawanie komentarzy z opiniami na temat rozdziałów, wiele dla mnie znaczą. I proszę o głosy na ankiecie, która kończy się już w piątek o 23:59! Na razie mam wielki dylemat, ale mam już wstępny plan, co z tym zrobić ;D 

P.S.: Popieracie akcję #PolandNeedsTakeMeHomeTour? Ja jestem naprawdę pod wrażeniem, szczególnie że dowiedziało się o niej dużo ludzi poza Polską! W takich momentach jestem dumna z tego, że jestem Directionerką ♥♥ Już zostałyśmy okrzyknięte królami Twittera xD 

Wasza
Blogerka ♥♥♥

        
 

2 komentarze:

  1. haha<33 zupa karotkowa! xx super rozdział xx <3

    OdpowiedzUsuń
  2. jejku! Według mnie to narazie twój najlepszy rozdział na tym blogu. Zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń